Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2017, 23:18   #1
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
[Horror/II wojna światowa] W służbie jej królewskiej mości...

14:30 Swansea, Collin Road, Miss Parky Bed and Brefkest

Drzwi otworzyła im starsza pani, która wyglądała jak wyjęta z czasów później królowej Wiktorii.

[MEDIA]http://whowerethey.files.wordpress.com/2011/03/dobb050.jpg[/MEDIA]

- W czym mogę państwu pomóc? – zapytała się 80-latka poprawiając przy tym okulary.
- Szukamy Harrego Newfieldsa – odpowiedziała Szkota podając imię i nazwisko nadane Hansowi przez Mastermana – miał się zatrzymać u pani i odwiedzić nas dzisiaj w siedzibie, ale się nie pojawił.
- Och… pan Harry to taki ciekawy człowiek – stwierdziła pani Lilly. Jamesa fascynowało jak szybko Szkota potrafiła przekonać ludzi, że jest ich przyjaciółką i osobą godną zaufania. Nawet gdy nie podała swego imienia. - Wypiłam z nim wczoraj herbatę, opowiadał mi niezwykłe historie o pobliskimi zamku i o swoich zainteresowaniach historią. Fascynujący człowiek, fascynujący, choć chyba nie mający spokojnego snu, bo w nocy budził się dwa lub trzy razy – dodała.
- Tak? Może nam pani powiedzieć coś więcej?
- Oczywiście, proszę wejść. Jooohnnn, Johnnnn zaparz herbatę, mamy gości!

Cała trójka weszła do środka. W domu panował nienaganny porządek. Nie dało się też niezauważyć zamiłowania gospodyni do jaskrawych kolorów i Allana Edgara Poe, którego książki, czasami te same tytuły, ale różnych wydań, zajmowały całą, niewielką szafkę.

Pani Lilly zaprowadziła Jamesa i Rudą do niewielkiego salonu. Po chwili do salonu przyszedł John. Na oko wyglądał na czterdzieści lat, był wyższy o pół głowy od Jamesa i dwukrotnie szerszy. Miał też głupkowaty, niemal tępy wyraz twarzy na której były ślady bicia kijem lub innym drewnianym przedmiotem. Rysy twarzy aż za bardzo zdradzały pokrewieństwo z kobietą. Mężczyzna był ubrany w coś, co przypominało worek. I z całą pewnością nie był normalny. „Tyle dobrego, że z nim nie będziemy musieli rozmawiać” pomyślał James.

John podał tacę z herbatą. Japoński imbryczek, trzy filiżanki i parę ciasteczek. Bardzo angielskie, choć ani James, ani Ella chyba tego nie docenili. Spieszyli się, a jednocześnie oboje wiedzieli, że nie mogą zignorować tego co miała im do powiedzenia kobieta. Lilly nalała herbatę i kazała Johnowi włączyć radio co ten też wykonał, a następnie usiadł w ogromny fotelu. Po pierwszych trzaskach z głośnika popłynęła muzyka.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MPF38fYkBjc[/MEDIA]

- A więc mówią państwo, że są przyjaciółmi pana Harrego?
- Tak proszę pani – odpowiedział James. - I bardzo się o niego niepokoimy, nigdy mu się nie zdarzyło by przepadł jak kamień w wodę – dodał.
- Hmmm… Wyszedł dziś rano, bardzo rano. Podziękował za śniadanie, powiedział, że nie może się spóźnić na spotkanie. Spieszył się tak, że biedaczek zapomniał nawet parasola. Powiedział, że wróci na noc.
- Nie powiedział przypadkiem gdzie się udał? - wtrąciła Ella, upijając przy tym łyk herbaty.
- Niestety nie. Za to wczoraj opowiadał sporo o lokalnych legendach. Bardzo interesujące, nawet Johny się zainteresował. Prawda Johny – kobieta krzyknęła na syna, który wyprostował się niemal jak struna. Dopiero gdy dotarło do niego, że matka niczego od niego nie chce. Opadł na fotel, niepewnie i wyczekująco. - I o zamku Laugharne, a także o legendach arturiańskich. Wiedzieli państwo, że Merlin był rasy nordyckiej?
- Zaprawdę? - James próbował nie parsknąć śmiechem z powodu tonu i tego z jakim przejęciem kobieta wypowiedziała ostatnie zdanie.

Rozmowa zeszła na poboczne tematy. Kobieta nie wiedziała nic więcej o „Harrym”, a czas uciekał. Pozostawało otwarte pytanie co teraz: udać się do John Renkins Rapair, Inc. , gdzie Hans miał nadać swój komunikat, jechać do zamku Laugharne, który tak zafascynował Niemca czy też zrobić jeszcze coś innego. Czas naglił.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 30-01-2017 o 10:26.
woltron jest offline