Zawsze przyjemną rzeczą było zatrzymać się w gospodzie, gdzie nie trzeba było pichcić własnoręcznie jedzenia, gdzie deszcz nie padał na głowę i nie było obawy, że w środku nocy przylezie wataha wilków lub paru oprychów żądających życia lub złota. Tym razem jednak Axel ze średnim entuzjazmem przyjął pomysł zatrzymania się na noc w Weissbrucku.
- Nie sądzę, by to był nasz przyjaciel czy obrońca - powiedział, gdy ujrzał widzianego wcześniej mężczyzny w zielonej opończy. - Może tak skrócimy pobyt do minimum i spróbujemy spotkać tego jegomościa w jakimś mniej ludnym miejscu? Może wtedy się dowiemy, dlaczego tak nas polubił, że idzie za nami? |