Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2017, 13:05   #7
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Nabożeństwa i tak są do kitu - odezwała się Siren, gdy pielęgniarka wyszła, przysiadając na brzegu łóżka Michaela - Patrz, co przyniosłam! - pokazała mu książkę, uśmiechając się przy tym radośnie.

-Siedzenie tutaj jest do kitu - westchnął Michael. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przesunął się z trudem na bok łóżka, stękając z wysiłku. Zrobił jej miejsce, by usiadła obok niego.-Dziewczyny się nie złoszczą, że zamiast ćwiczyć z nimi, siedzisz ze mną? - spytał trochę niezgrabnie.
- Złoszczą. - przyznała szczerze, siadając obok chłopaka i kładąc głowę na jego ramieniu. - W ogóle ostatnio wszyscy są jacyś niemili. Jakby coś wisiało w powietrzu... Dziś nawet dusza Scarlet śpiewała strachem.
- Jakbyś miała mieć jakieś problemy przez to, że tu przychodzisz, to wiesz, dam sobie radę - powiedział poważnie, chociaż widać było, ile go to kosztuje. -Stąd dużo widać - wskazał na olbrzymie okno, które jednak nie wpuszczało dużo światła, bo znajdowało się od północnej strony.-Niedługo zaczną pożerać się nawzajem.

Siren westchnęła tylko, po czym kontynuowała czytanie. Michael wydawał się być zupełnie nieobecny, tylko mechanicznie gładził dłoń dziewczyny. Nagle się ocknął i spytał:

-Wierzysz w cuda? Siostra Scarlett i pastor mówią, że Bóg czyni cuda i uzdrawia. Myślisz, że jakbyśmy się pomodlili bardzo mocno, to by mnie uzdrowił? A może jestem jak Colin? Może naprawdę mogę chodzić? - chłopak rozgorączkował się nieco.-Ostatnio śni mi się, że chodzę - przyznał się, trochę zakłopotany własnymi emocjami.-A nawet pływam. Tęsknię za pływaniem.

Dziewczyna spojrzała ze smutkiem na przyjaciela. Zamknęła książkę. Nie musiała nawet sprawdzać strony. Znała ją na pamięć, więc wiedziała, gdzie szukać dalszego ciągu.

- Myślę, że cuda polegają na tym, że się ich nie spodziewa. Nie da się ich przywołać. Inaczej... nasi rodzice i wszyscy... nie zniknęliby. - powiedziała cicho, jakby bojąc się, że ktoś jeszcze ją usłyszy. Pogłaskała ramię chłopaka.
- Nie potrzebuję jednak cudów, żeby widzieć, że masz silne ręce. Może i tak dałbyś radę pływać? Tylko musielibyśmy jakoś cię przenieść... - zasępiła się - Kiedyś Scarlet mówiła o specjalnych fotelach na kółkach dla ludzi, którzy nie mogą chodzić. Wiesz, żeby mogli się przemieszczać. Tylko że dyrektor się nie zgodził... a wystarczyłoby poprosić jakiegoś kowala - znów westchnęła.

Widać było, że odpowiedź dziewczynki go zdruzgotała. Odsunął się nieco, ręce splótł na brzuchu. Był chłodny i obojętny. W wilgotnych oczach przez chwilę pojawiła się beznadzieja, a potem ponura determinacja.

-Coś się zbliża - powiedział.-Muszę sprawdzić. Ostatnio poczułem przez moment swoją prawą nogę - zrobił taką minę, jakby przygotowywał się na zarzucenie sobie nieprawdy.-Pomóż mi wstać, Siren. Proszę.

Chciało jej się płakać, gdy na niego patrzyła, gdy widziała jak walczy... I chciała go w tym wesprzeć, bez względu na to, jak beznadziejna wydawała się sytuacja. Potarła nos rękawem swetra, po czym stanęła koło łóżka pewnie, na obu nogach. Wysunęła do przodu ręce, by złapać Michaela i pomóc mu się podciągnąć. Posłała mu pokrzepiający uśmiech, choć jej oczy wciąż były bezdennie smutne.

Wykrzywiony z bólu, skupiony tak, że żyłki nabrzmiały mu na skroniach, Michael podciągnął się. Przez chwilę, jedną, wspaniałą chwilę, wydawało się, że cud rzeczywiście się stał. Michael stanął na nogi. Po chwili jednak przewrócił się, pociągając za sobą Siren.

Siren, Witalność - test nieudany, 1 punkt na torze stresu fizycznego.



Łomot dwóch upadających ciał od razu zaalarmował pracowników sierocińca. Wbiegła siostra Scarlett oraz kapitan Phillips, otyły, starszy żołnierz, który poza tym, że tutaj rezydował, to uczył dzieci geografii. Wojskowy bez wysiłku podniósł Michaela i położył go na łóżku. Chłopiec z trudem powstrzymywał łzy bólu i wstydu.

-Chodź, Siren - powiedziała pielęgniarka, pomagając dziewczynie wstać. Wyprowadziła ją z pokoju, chcąc oszczędzić Michaelowi zażenowania. Chłopcy nie powinni płakać przy swoich damach. Dała jej wolne do końca dnia.

Poszła do parku, choć od razu obudziło to w niej wyrzuty, bo Michael nie mógłby tego zrobić. Nie mógł wyjść i odetchnąć świeżym powietrzem... przespacerować się dla uspokojenia. Siren stanęła przy wielkim dębie, dotknęła ręką jego pomarszczonej kory i ku własnemu zdziwieniu zaczęła płakać. Emocje dzisiejszego dnia opuściły jej strapione serduszko.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline