Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2017, 01:17   #110
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zadymione wnętrze tawerny wyglądało jak tysiące innych. Ludzie siedzieli przy stołach, popijając z glinianych kufli, kłócąc się, snując opowieści lub grając w kości. Za kontuarem, oparty na łokciu drzemał znudzony karczmarz. Dziewki służebne w spódnicach i ciasnych gorsetach unoszących i wypychających do przodu piersi uwijały się między klientami. Ale tajemniczego osobnika nie było między nimi widać. Od razu w oczy rzucały się schody wiodące na górne piętro, gdzie mieściły się izby sypialne i drugie drzwi po przeciwległej stronie pomieszczenia wiodące na podwórze.

W końcu urodzenie, maniery i pozycja społeczna Lothara z Essing okazały się niezastąpione. Ospały karczmarz natychmiast się ożywił, gdy szlachcic podszedł do lady i zaczął wypytywać o nieznajomego. Nie trzeba było nawet sięgać do sakiewki, aby wspomóc żądanie pomocy jakimś srebrzystym argumentem. Okazało się, że człowiek, który ich śledził nie zatrzymał się w tym lokalu. Przed chwilą wszedł, przeszedł przez salę i zniknął na podwórzu, przez które można było wydostać się na biegnącą za oberżą ulicę. Co więcej, karczmarz był doskonale poinformowany i podzielił się swoją wiedzą na temat osobnika. Powiedział, że ten przybył do Weissbrucku wczoraj, późną nocą i że podobno jest łowcą nagród na tropie swojej ofiary. Co więcej, zatrzymał się w zajeździe "Pod Szczęśliwym Mężczyzną" i tam, jaśnie szanowny pan może go pewnie spotkać, jeśli chce z nim pomówić.

Szybko wyszli na podwórze, zagracone i brudne. Przeszli przez nie do tylnej furtki, która nie była zamknięta i wyszli na niemal pustą ulicę, biegnącą między budynkami. Jedynymi osobami na ulicy byli nieco pijani marynarze, którzy zataczając się i wzajemnie podtrzymując, toczyli się pewnie do kolejnej gospody lub burdelu. Łowcy nagród nie było nigdzie widać.

Znalezienie zajazdu "Pod Szczęśliwym Człowiekiem" było rzeczą łatwą, gdyż w tak małej miejscowości wszędzie było blisko. Zajazd mieścił się w części osady najbardziej odległej od portu, przy jednej z dróg wylotowych z Weissbrucku. Nie było tu tak tłoczno jak w poprzedniej oberży. Zatrzymywali się tu tylko pasażerowie dyliżansów. W chwili obecnej w powozowni stał jeden wehikuł i dwa konie, a w sennym wnętrzu nad stygnącymi posiłkami siedziało czworo podróżnych i dwóch woźniców. Poza nimi było tu jeszcze dwóch miejscowych, zajętych rozmową w kącie.

Okazało się, że mężczyzna w zielonej pelerynie wcale się w "Szczęśliwym Człowieku" nie zatrzymał. Najwidoczniej karczmarz ze Złota miał jakieś fałszywe informacje, albo po prostu był w stosunku do szlachcica nadgorliwy. Pozostawał jeszcze jeden zajazd do sprawdzenia - "Pod Trąbką".

Ten zajazd zlokalizowany był nieopodal "Szczęśliwego Człowieka", pod samą palisadą otaczającą osadę. Sam też otoczony był niewysokim parkanem. Obok budynku mieszczącego zajazd, stała stajnia i jakieś inne niewielkie zabudowania gospodarcze. Z okien sączył się miły blask, a wkoło rozlegał się tłumiony przez ściany szum głosów, przetykany dźwiękami flażoletu.

Wnętrze było pełne. Zrobiła się już późna godzina i towarzystwo było rozochocone, nikt nie zwrócił uwagi na wchodzącą kompanię pod przewodnictwem szlachcica. Czujne oczy Leopolda, rozbiegane na wszystkie strony w poszukiwaniu jakiejś łatwej do zdobycia sakiewki czy chociażby monety, która zapodziała się pod stołem, od razu wypatrzyły łowcę nagród. Siedział przy stole w głębi sali w towarzystwie trzech markotnych, ponurych mężczyzn. Coś im tłumaczył ściszonym głosem, gestykulując przy tym rękami.
 
xeper jest offline