Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2017, 20:17   #12
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Karczmarz bardzo nerwowo zaczął przerzucać spojrzenie pomiędzy członkami drużyny. Dizi zaś milczał czekając na rozwój zdarzeń.
- P-panie… p-proszę. T-to jest jakieś niep-porozumienie - karczmarz skulił się gdy ciężkie ręce utopca spoczęły na jego ramionach. Naparty cofnął się. Dzieciak wyrwał się mu z objęć. Trzymając się za zbolałe ucho posłał gniewne spojrzenie karczmarzowi. Ten zaś bardzo szybko przeskakiwał wzrokiem pomiędzy każdą osobą w stajni. Lily zauważyła, że jego wzrok spoczywa również na różnych przedmiotach, jakby szukał czegoś. Gdyby nie pojedynczy błysk chytrości można by uwierzyć, że strach karczmarza wynika z faktycznego nieporozumienia. Kobieta uniosła lekko jedną brew pojmując swe odkrycie. Nie spodobało się jej to. Zaczęła więc cicho wypowiadać na szybko ułożone magiczne zaklęcie ze szkoły, której słowa mogły skojarzyć się ze szmerem liści. Na granicy widzenia karczmarza zaczął zapadać mrok, który coraz szybciej zbliżał się w jego stronę jak chmara szarańczy szybująca nad plonami ciężkiej pracy rolników. Odizolował go on od całego świata, jaki postrzegał. Widział tylko siebie, słup za sobą... i nieprzebijalną wzrokiem czerń wijącą się jak węże, by pożreć swą ofiarę. Lily miała też kontrolę nad słuchem. Wyłączyła z mary dziecko, pozostawiając tylko ich trójkę wraz z Dizim, by mogli zadawać pytania, mimo że ich nie widział.
- Mów ghrllospodarzu - utopiec zagulgotał i wyszczerzył zęby. - Ufam że rozwiążesz swój język, lecz bacz na słowa, gdyż kłamstwo szepnięte rycerzowi łatwo przeradza się w krzyki w ustach oszusta. Prawda zaś potrafi wybrukować ścieżkę złotem.
- Ale nie ma o czym mówić! T-to pomyłka jest! Dzieciak sobie nawyobrażał jakiś głupot! P-panie proszę ostawcie.. - karczmarz urwał nagle i w jego oczy wdarł się strach. Teraz nawet utopiec dostrzegł, że wcześniej karczmarz tylko pozował. Jego oczy rozbiegły się a jego twarz zbielała. Szeptane słowa dotarły do uszu wszystkich kiedy Lily inkantowała precyzyjnie kolejne słowa. Jej kostur, bardziej przypominający berło został wycelowany w karczmarza.
- Co mi robisz? Przestań! - czarnobrody, kudłaty karczmarz się szarpnął potężnie wyrywając się spod ciężkich rąk. Dla niego i Lili świat przestawał powoli istnieć. Cień wypełzał z rogów pomieszczenia pochłaniając kolejne stogi siana, wozy, zwierzęta, aż po postacie. Dla reszty karczmarz rzucił się w kierunku białowłosej mijając ją o kilka centymetrów wywalając się na stóg siana.
- Co mi zrobiłaś?! - ryknął plując sianem.
- Zamknęłam cię w swoim świecie. Jak myślisz? Jest ładny? - jej głos brzmiał dla wszystkich całkiem normalnie poza karczmarzem, słyszącym echo dobiegające zewsząd, bez możliwości lokalizacji. Lily zaśmiała się radośnie jak mała dziewczynka, co brzmiało w tej wyimaginowanej próżni przerażająco - To co? Pójdziemy na układ? Powiesz mi wszystko, co chciał wiedzieć rycerz, a ja cię stąd wypuszczę. Dobrze? Ewentualnie mogę cię zostawić na pastwę tego uroczego stworzenia, które jest... wiecznie głodne...
Kobieta wplotła kolejną iluzję w całą tą scenę, tworząc wielkiego czarnego wilka o czerwonych oczach buchających płomieniem. Zawył głośno i zaczął okrążać swój cel, jakby przygotowując się do kroku na ofiarę.
- To jest Ares. Jest bardzo miły! Szkoda, że tylko dla mnie, ale jest posłuszny - zachichotała po raz kolejny i znowu zaczęła mu się bacznie przyglądać tak jak wcześniej, trzymając włócznię w pogotowiu, by podciąć mu nogi w razie czego.
Hektor skrzywił się na śmiech dziewczyny. Nie przepadał za osobami, które lubowały się w zadawaniu cierpienia. Rozejrzał się dookoła na wzmiankę o Aresie. Już miał o niego pytać, gdy zrozumiał co się właśnie stało. Mieli w drużynie iluzjonistkę.
Nie ponawiał werbalnego nagabywania gospodarza. Wszak biedak wiedział o co pytają. Rycerz postanowił jednak powstrzymać jego nagłe zrywy podchodząc bliżej, gotów by go złapać i przydusić.
Karczmarz rozglądał się dookoła ze strachem w oczach. Nagle zaczął się gramolić do tyłu w stóg siana.
- Kurwa, kurwa, kurwa! Nie! Zabierz go ode mnie!! Błagam! Wszystko powiem wszystko!! - krzyknął zasłaniając się przed czymś czego nikt poza nim nie widział. No prawie nikt. Lily chcąc kontrolować swoją własna iluzję odzwierciedlała ją we własnym umyśle. I w jej ciemnościach stanął przed nią potworny wilczur świdrując ją tym samym upiornym spojrzeniem co karczmarza. Wykonała świetną robotę, na tyle dokładną że spoglądając na swoje własne dzieło zlękła się go. Czarne futro było postrzępione i sterczało w każdą stronę. Obnażone kły były żółtawe i ostrze niczym brzytwy. W miejscach oczu wilczur patrzył otchłanią piekieł przywodzącą na myśl niezliczone cierpienia jakie przyniesie gdy już dopadnie swoja ofiarę. Lily Oblał zimny pot i niemal zapomniała, że to jej własne dzieło.
W tym czasie Hektor złapał za barki gospodarza aby ten nie schował się całkowicie w siano. Karczmarza przeraziło go to jeszcze bardziej gdyż nie wiedział co go trzyma. Jęcząc i łkając zaczął się trząść kiedy przerażające widmo nie chciało odejść. Wyglądało na to, że za bardzo się bał aby cokolwiek powiedzieć.
- Dość - rzekł ostro rycerz.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline