Freya poczuła najpierw delikatnie muśnięcia na swoim policzku, od razu wiedziała, że to łasica próbuje ją obudzić i zwrócić na siebie jej uwagę. Robiła tak niemal codziennie jak tylko się zaczynała się nudzić i chciała się bawić.
-
Aro, no już daj spokój. - dziewczyna wymamrotała półsennie.
Uchyliła oczy i zorientowała się, że nie jest ani w domu ani też na statku. Leżała na plaży ze smakiem morskiej wody w ustach i zgrzytającym piaskiem między zębami.
Jakiś wrzask, przepychanka i wielkie łuuuuuupppp!!! To było ostatnie co wracało do jej pamięci. Wszystko było rozmyte i zamglone.
-
Do diabła co się w ogóle stało? - wiedźma szepnęła do siebie pod nosem.
Nagle uświadomiła sobie co się dzieje wokół niej, zrywając się na równe nogi. Wstała tak szybko, że aż jej pociemniało w oczach.
W tej samej chwili jej mały kompan odskoczył gwałtownie i czmychnął w pobliskie zarośla.
-
Jasne zostaw mnie teraz wredoto jedna, też mi przyjaciel! - krzyknęła.
Freya została sama a przynajmniej tak się jej wydawało na początku, sekundę później zdała sobie sprawę, że jednak nie. Dookoła niej byli inni rozbitkowie jakieś skrawki statku, resztki rzeczy wyrzuconych na brzeg i jakieś dziwne stwory skradające się w ewidentnie niecnych zamiarach. Jeden z tych stworów był na tyle blisko dziewczyny, że to była tylko kwestia kilku chwil jak rzuci się na nią. Freya zaczęła inkantować pierwsze zaklęcie jakie jej przyszło na myśli.
-
Śpi…… - zaczęła ale nie skończyła gdyż nagle tuż nad jej ramieniem przeleciał magiczny pocisk, kilka milimetrów i sama by pewnie nim oberwała.
-
Cholera jasna! - wrzasnęła wystraszona
Pocisk trafił w potwora ale nie zabił go tylko ranił, niestety to spowodowało, że poczwara się wściekła zwracając się w stronę półelfki.
Wiedźma nie myśląc ani chwili zaczęła zaklęcie od nowa:
-
Śpij paskudo jedna. - wyszeptała