Bernhardt wysłuchał z niedowierzaniem rewelacji kompanów, gdy Ci wrócili na barkę. - Dziwy nad dziwami. Ktoś się na nas ostro zasadza. Uparty jegomość. Mi też się wydaje, że napastnicy mogą próbować nocą wedrzeć się na Berbellę. Musimy wystawić straże, jeśli w ogóle ktoś będzie chciał się tej nocy położyć. Ja na pewno nie! - zakończył hardo.
Dowiedziawszy się o nieznajomym kuszniku zaczął przygotowania do orężnej rozprawy. Włożył zbroję, przypasał miecz. Włócznię ułożył przy burcie, aby była w pogotowiu. Kapelusz, jego znak rozpoznawczy, włożył do torby, a w to miejsce na głowę założył czarną chustę. W jednym z wiader odnalazł resztki smoły, którą uczernił sobie twarz. Gdy skończył przyjrzał się sobie krytycznie. Wyglądał niczym pirat. - No, no, Panie Zingger - wymruczał z uznaniem - Teraz tylko bilet do Marienburga i na morza wszeteczne. |