Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 12:09   #11
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Nie ruszał się przez dłuższą chwilę, opierając głowę o jej szyję. Wyraźnie słyszała jak oddycha ciężko przy jej uchu. W końcu wysunął się z niej i opadł na sofę, wodząc palcem po jej ciele.
- Chyba czeka nas jeszcze jedna kąpiel - uśmiechnął się szeroko, docierając do sutka.
Prychnęła w odpowiedzi, jednak i na jej ustach malował się uśmiech. Ignorując jego palec, klapnęła obok, rozkładając się wygodnie chociaż w sposób wskazujący na to, że przy owej wygodzie brała pod uwagę igraszki, które właśnie skończyli, w efekcie czego wylądowała nieco na boku z ręką przerzuconą przez oparcie sofy. Coś jej się widziało, że rano będzie miała cholerne problemy z chodzeniem.
- Raczej szybki prysznic - poprawiła go, przyglądając się mężczyźnie z minką najedzonej kotki. - Rano trzeba dupy ruszyć, pamiętasz? - Przypomniała mu z pewną, wyraźnie sadystyczną, satysfakcją. Cóż, była w dobrym humorze.
Sięgnął po szklankę whisky leżącą na stoliku i podał ją Madison.
- Nie psuj chwili. Jak uznam, że i tak się nie wyśpię, to tobie też nie dam spać - powiedział, po czym pocałował ją w szyję, tuż poniżej ucha. Jego palec zataczał naprzemiennie większe oraz mniejsze koła dookoła sutka.
Zamruczała, jednak i tak trzepnęła go w rękę, wyraźnie odganiając od swoich piersi.
- Wystarczy ci tego dobrego - wyszczerzyła się znad brzegu szklanki. To, że nie miałaby nic przeciwko dalszym igraszkom, gdy już nieco odsapną nie znaczyło wcale, że na nie Nick’owi pozwoli. Musiała odpocząć przed kolejnym dniem, tym bardziej, że nic nie wskazywało na to by należał do łatwych. No i, jakby na to nie spojrzeć, sam ją wpakował w te badania w szpitalu. Jeszcze się ci idioci doszukają czegoś, czego się doszukać nie powinni, w czymś co było efektem zarwania nocy i im palma odbije. Lepiej było nie ryzykować. No, chyba że Sanderson zaproponuje coś, czemu nie będzie miała siły się oprzeć, w co jednak wątpiła. Teraz miała już głównie ochotę na to by zwinąć się w kłębek i na dobre pożegnać ten dzień.
- Nie słyszałeś? Co za dużo to niezdrowo - dodała, spoglądając na pustą szklankę. Po namyśle podniosła dupsko i schyliła się po druga, która także świeciła pustką.
- Po drinku na dobranoc? - Zaproponowała, ruszając w stronę kuchni, całkiem jakby była u siebie.
- Jest tylko jeden problem. U mnie jest tylko jedna sypialnia - roześmiał się cicho, lecz kiedy Madison dotarła pod wódkopój, stwierdziła, iż kończą się zapasy. Wystarczyło może na jedną porcję.
- Picie ci się skończyło - poinformowała Nick’a, nieco podniesionym głosem, po czym odstawiła szklanki i sięgnęła po drzwi lodówki. Cóż poradzić, piwo musiało im wystarczyć. Zgarnęła po puszce i ruszyła w drogę powrotną.
- Ja tam problemu nie widzę - stwierdziła. - Jak będziesz niegrzeczny w nocy to naślę na ciebie Kasteta - poinformowała, szczerząc zęby i wyciągając w jego stronę jedną z przyniesionych puszek.
- No to… Za wspólne mieszkanie. Przez jakiś czas - otwierana puszka syknęła przy otwieraniu. Pociągnął potężny łyk, po czym zastanowił się.
- Zaraz… Jak to było? Z procentami się nie… nie schodzi… kurwa… - warknął i napił się kolejny łyk.
Madison ograniczyła się tylko do parsknięcia śmiechem i pójścia w jego ślady. Piwo najlepiej smakowało świeżo z lodówki i szybko traciło swoje walory smakowe jak się je w łapie trzymało bez potrzeby. Szkoda by było je marnować…

Po wypiciu i odstawieniu puszek do eco kosza, który je grzecznie zgniótł i wrzucił do odpowiedniej przegródki, Madison była gotowa by walnąć się do łóżka. Tyle że by ją chyba szlag trafił jakby się tam walnęła bez wskoczenia pod prysznic. Może gdyby się zalała w trupa, to by to jeszcze uszło, ale ona wciąż jeszcze się jakoś trzymała więc cholera wzięła wymówkę. No i trzeba było Nick’a doprowadzić do stanu, w którym dałoby się przy nim usnąć. Co za tym szło…
- Dobra - oświadczyła, wracając z kuchni. - Pora ruszyć dupę pod ten prysznic. Idziesz? - Zapytała, kierując się średnio pewnym krokiem, w stronę łazienki.
- Jeszcze pytasz? - odezwał się, również wstając. Weszli do pomieszczenia, a kiedy River stanęła przed wanną, Nick zapytał:
- Dasz radę wejść czy mam ci pomóc? - roześmiał się cicho.
- Dowcipniś się znalazł - prychnęła, gramoląc się do środka z niekoniecznie damie przystającą gracją. - A ty na co czekasz? - dorzuciła, zbierając się z dna wanny i spoglądając na niego. - Wskakuj - wyciągnęła zapraszająco rękę w jego stronę, szczerząc zęby i chichocząc pod nosem. Tak to już było gdy się mieszało kilka różnych rodzajów alkoholu w organizmie…
Nick również nie bez problemu przekroczył próg wanny, lecz szybko złapał równowagę. Chwycił prysznic i puścił wodę, sprawdzając uprzednio czy ma właściwą temperaturę.
- Odwróć się - powiedział, kierując strumień w dół.
Spełniła jego prośbę, przekładając włosy do przodu. Nie chciało się jej myć ich od nowa, a musiałaby jak je teraz potraktowała wodą. Ot, dla pieprzonej zasady.
Początkowo spływała po niej wyłącznie woda, ale wkrótce dołączyła do niej także ręka Nicka, razem ze strumieniem posuwająca się od góry do dołu na stopach kończąc. Usłyszała jak wstaje z kucków.
- Jeszcze raz się odwróć - poinstruował, zaś kiedy obróciła się przodem do niego i odgarnęła włosy tym razem do tyłu, powtórzył czynność również z przodu, nie zapominając o jej rękach oraz bokach ciała. W końcu skierował prysznic na wewnętrzną stronę jednego oraz drugiego uda. Nagle odwrócił prysznic do góry. Cienkie strumienie uderzały we wzgórek łonowy Cherry. Do strumienia dołączyła dłoń poruszająca się do przodu i do tyłu.
River rozkoszowała się strumieniami wody spływającymi po jej ciele i powoli zaczynała odpływać w senny niebyt gdy Nick’owi się zabawy zachciało. Sapnęła, wciągając gwałtownie powietrze gdy poczuła dotyk, który pochodził nie tylko od wody, między swoimi nogami.
- Nick, do jasnej cholery - jękła wkurzona, chociaż zabrzmiało to słabiej niż powinno. Czy do tego zakutego łba nic nie docierało, a może już całkiem przesunął swój ośrodek myślowy do tej mniejszej głowy? Problemem jednak nie było jego zachowanie, a reakcja jej ciała w odpowiedzi na nie.
- Moja kolej - zażądała, wyciągając dłoń po prysznic i jednocześnie lekko klapiąc tą, która wciskała się jej tam, gdzie zaczynało jej być, znowu, cholernie dobrze.
Sanderson roześmiał się.
- A potem narzekałabyś, że cię niedokładnie umyłem… - wyszczerzył się, lecz ruch jego dłoni nie ustał. Nawet na chwilę wślizgnął się do środka, ale w chwilę później już z powrotem był na zewnątrz i na miejsce między jej nogami spływała już tylko woda.
- Nie bolało, prawda? - oddał jej prysznic, szczerząc się jak głupi.
Miał szczęście że jej było za dobrze i była zbyt pijana żeby się na niego porządnie wkurwić. Tak się właśnie kończyło jak się facetowi na zbyt wiele pozwalało. Przewróciła oczami w odpowiedzi i sama zabrała się za mycie, dłonią pokazując mu żeby z łaski swojej odwrócił się tyłem co też grzecznie zrobił. Na swoje nieszczęście, bo właśnie w tej chwili na twarzy Madison pojawił się wyjątkowo złośliwy uśmieszek.
Zaczęła od góry, wodząc dłonią za strumieniem wody, który wpierw zaliczył barki mężczyzny, następnie prawą i lewą rękę, a dopiero później plecy. Była przy tym cholernie grzeczna, a przynajmniej do momentu, w którym dotarła do pośladków. Przysunęła się nieco bliżej Nicka, tak żeby poczuł jej sutki, które zdążyły stwardnieć, na swojej skórze. Dłoń, która kierowała prysznicem, zatrzymała się tak że woda skupiła się dokładnie między prawym, a lewym pośladkiem. Druga, bez dalszego ostrzeżenia, zsunęła się z pasa podążając za wodą i zagłębiając się pomiędzy. Jej palec przejechał wpierw nad odbytem, a następnie wzdłuż linii pod by w końcu wniknąć ostrożnie do środka, tyle tylko co by zaznaczyć swoją obecność.
Gdyby policjant miał głowę pod wodą, z pewnością by się utopił. Nagle, gwałtownie wciągął powietrze, a mięśnie odruchowo zacisnęły się. By się nie przewrócić wsparł się rękami o ścianę.
Uśmiech na ustach River tylko się pogłębił. Mam cię… Zamiast podążyć dalej z myciem, została na miejscu, rozpychając się delikatnie palcem, to wsuwając, to to wysuwając ale wciąż tylko odrobinę. Pozostałe masowały pośladki i miejsce tuż poniżej tego, w które wnikała. Jej własny oddech przyspieszył nieco. Zabawa wyraźnie zaczynała ją podniecać, co miało wiele wspólnego z reakcją Nick’a. Nie przedłużała jednak przesadnie, chociaż tuż przed tym jak opuściła wrażliwe rejony, wsunęła się w niego powoli, ale na całą długość palca, po czym wysuwając zadbała o to by opuszkiem masować ścianki opuszczanego rejonu.
Po tym, jakby nigdy nic, zeszła na uda, sunąc wpierw po lewym, a następnie prawym. Po nich zaś przyszła kolej na kolana i tak aż do stóp. Kucając, bo tak było wygodnie, przejechała strumieniem wody między nogami gliniarza po czym poprosiła przesadnie słodziutkim głosem by się obrócił. Gdy to zrobił, nie podnosząc wzroku bo jakoś nie była pewna czy nie parsknie pełnym złośliwości śmiechem, zaczęła mycie z powrotem od stóp i powoli, a właściwie to nieznośnie powoli, zaczęła piąć się w górę. I ponownie, nieco dłużej zabawiła w okolicy jego bioder. Gotowy do działania penis mógł mieć z tym cholernie wiele wspólnego. River wpierw przesunęła po nim strumieniem wody, a następnie, jak to miało miejsce z resztą ciała, użyła dłoni. Tu jednak palce zacisnęły się nieco mocniej, obejmując sterczący członek i masując go dokładnie, od czubka aż po podstawę. Wydawało się jednak, że taka forma mycia jej nie wystarcza. Zbliżyła się nieco, otworzyła usta, a następnie musnęła sam czubek językiem. Jej dłoń w międzyczasie nadal pracowała nad tym by utrzymał on swoją sztywność. Słysząc jego jęk, wyszczerzyła zęby do jego mniejszej głowy. Korciło ją by teraz przestać i dokończyć mycie zostawiając go w tym niewygodnym stanie, żeby sobie z nim sam poradził. Problem jednak polegał na tym, że ją to cholernie kręciło. Dlatego poluźniła uchwyt na prysznicu pozwalając mu opaść na dno wanny i korzystając z odzyskanej swobody drugiej dłoni, wsunęła ją Nick’owi między nogi, powracając do badania okolic odbytu. Usta zaś z większym niż wcześniej zainteresowaniem zabrały się do badania główki penisa, otaczając je wargami i przesuwając po niej językiem.


Z każdą chwilą coraz więcej i więcej trafiało w jej usta, w miarę jak dłoń wycofywała się by ustąpić miejsca wargom. Nie pozostała jednak bez zajęcia. Ot, przeniosła się w rejony, które do ust zmieścić się nie mogły, masując je i ugniatając w rytm, który narzucały usta. W międzyczasie palec drugiej dłoni wsunął się delikatnie do wnętrza odbytu, badając je krok po kroku, wnikając głębiej to znowu wycofując się z powrotem na obrzeża, po to tylko by znowu zanurkować do środka.
Nogi przez chwilę zadrżały mu, a on westchnął, kiedy wyraźnie widoczny dreszcz przeszył jego ciało. Wsunął palce we włosy przy potylicy River. Zacisnął dłoń lekko ciągnąc, ale jednocześnie wspomagał jej wytężone działanie. Zamruczał z podniecenia. Nerwowo poruszył biodrami, jakby chciał jeszcze.
I właśnie wtedy, całkiem z siebie zadowolona Madison odsunęła się nieco i ponownie chwyciła za prysznic, wyraźnie zmierzając do tego by powrócić do mycia.
Westchnął z żalem.
- Kurwa… - burknął i zamilkł, czekając na zakończenie mycia.
- Głowa do góry, Nick - pokrzepiła go, sunąc dłonią po jego torsie i nie zapominając o tym żeby zahaczyć o boki. - Jak znam swoje szczęście to jutro też mi będzie potrzebna dobra rozrywka więc się nie martw, nie będziesz stratny - poinformowała go, szczerząc się mu prosto w twarz gdy już znalazła się z powrotem na odpowiedniej wysokości. - I tak na przyszłość - spoważniała nieco, chociaż cholernie trudne to było zadanie bo się jej nieco wanna pod nogami chwiała przez co wszystko było, jakby to powiedzieć, w wersji pokładu na niespokojnych wodach. - Jak mówię szybki prysznic i do wyrka to dokładnie to mam na myśli, ok?
- Jutro jest jutro, a teraz jest teraz - mruknął, samemu zabierając się za to, czego nie dokończyła Cherry. Nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, ale szybko straciło to na znaczeniu.

Wzruszyła ramionami. Cóż poradzić… Musiała się, kurwa, wyspać. Chociaż parę godzin żeby odespać picie, które uskuteczniała cały wieczór. No i sam zaczął. Tak, argument był cholernie dorosły ale to akurat River niewiele w obecnym stanie i momencie obchodziło. Zostawiając Nick’a samemu sobie, wydostała się jakoś z wanny i zgarnęła jeden z ręczników by się względnie wytrzeć. Jej wzrok padł na leżące na podłodze bojówki, w których tkwiła papierośnica i zapalniczka. Miała ochotę zapalić i to cholerną. Zamiast tego kopnęła ciuchy nieco głębiej pod ścianę. Facet w końcu mógł przyjąć na siebie tylko pewną dawkę wkurwiania, a sądząc po tonie Nick’a, ten miał obecnie dość.
Nie czekając na niego ruszyła do wyjścia, przy okazji notując w pamięci, że te cholerne drzwi nie mają zamka. Będzie musiała z tym coś zrobić albo przyzwyczaić się do tego, że jej Nick może w każdej chwili wparować gdy będzie w łazience. Albo ona jemu, tak gwoli ścisłości. Ręcznik rzuciła na sofę, obiecując sobie że rano wrzuci go do prania. Podobnie jak poprzedni, który tkwił gdzieś za sofą. Bałagan działał jej na nerwy więc zamiast czekać na Sandersona na sofie, ruszyła w kierunku drzwi do sypialni. Zgadywała, że to one bo jakoś żadnych innych nie było widać. To jednak, co ją przywitało ciężko było nazwać sypialnią. Tak, było tam łóżko, była nawet szafa i to niezłych rozmiarów, wbudowana w ścianę, a na podłodze leżał nawet dywan. Problem w tym, że jak na standardy River to… No, sypialnią się tego nazwać nie dało. Prędzej pokojem z łóżkiem. O, to pasowała jak ulał. Krzywiąc się i marudząc pod nosem ruszyła żeby sprawdzić co w szafie się znajduje. Niestety, jej nadzieje legły w gruzach gdy otworzywszy drzwi zastała ją praktycznie pustą. Po cholerę komuś taki dupny mebel skoro z niego praktycznie nie korzysta?!
Pytania musiały jednak poczekać na czas kiedy będzie przytomna i wyspana, albo chociaż przytomna. Sposób na osiągnięcie tego stanu znajdował się tuż obok, więc Madison z niego skorzystała, waląc się na łóżko i zwijając po swojemu, w kłębek. Pomyślała nawet o tym, żeby zostawić Nick’owi dość miejsca, żeby mógł zmieścić ten swój zaciśnięty tyłek. Zaraz też się wyszczerzyła sama do siebie. Najwyraźniej istniały jednak sposoby by poluzować nieco ten ścisk dupy. Z tą myślą, zanim w ogóle jej obiekt znalazł się w tym samym pomieszczeniu, River odpłynęła w pijacki niebyt, zwany przez niektórych snem.


Nagle Cherry obudził odgłos pukania do drzwi. Szybko jednak poprawiła się. To nie było pukanie. Ktoś napierdalał w drzwi jak wściekły.
- Cisza nocna jest! Pierdolą się i pierdolą! Ciszej! - darła się jakaś kobieta.
Rozszerzona rzeczywistość podpowiedziała jej, że jest 4:33. Z salonu dobiegły poirytowane pomruki oraz pojedyncze słowa:
- …o kurwa, za …ebię sukwę! - mówił głos.
Chwilę później walenie ustało, ale wrzaski baby przybrały na intensywności. Szybko jednak się urwały. Właściwie to przekształciły. River usłyszała wrzask i rumor. Potem wszystko ustało. Pozostało tylko gniewne mamrotanie.
River jeszcze chwilę nasłuchiwała, ciekawa cz babsztyl się jeszcze odezwie ale najwyraźniej ktoś ją uciszył. Rzuciła szybkie spojrzenie na łóżko co tylko potwierdziło tożsamość głosu, który docierał do niej z salonu. Co on do cholery robił na nogach o tej godzinie?! No chyba że mu całkiem odpierdoliło i nigdy nie trafił do łóżka. Pamięć jakoś nie była w tej kwestii usłużna, chociaż nie było się czemu dziwić bo pewnie by nie zauważyła nawet jakby jej się słoń wpakował obok. Klnąc w duchu i nieco pod nosem, zwlekła się i nieco niepewnie stanęła na nogach. Kto normalny funkcjonuje o takiej godzinie?! Madison znałą tylko paru takich typków i żadnego z nich normalnym nie była w stanie nazwać.
Podeszła do drzwi i wychyliła głowę by zerknąć na salon i to, co się w nim działo.
W mieszkaniu panowała zupełna cisza i nic się nie poruszało, ale dostrzegała jakąś zmianę. Coś, co umykało w nie do końca w pełni sprawnym umyśle. Nagle zrozumiała. Zobaczyła rozłożoną sofę, a kiedy podeszła kawałek bliżej, zobaczyła Nicka leżącego pod kocem.
- Co ty tu do cholery robisz? - zapytała cicho, bo jej się nie uśmiechało wabić głośniejszym wyrażaniem swego zaskoczenia tej dziwaczki, która jej zafundowała pobudkę o godzinie, która powinna być zakazana. - Łóżko jest tam - wskazała, chociaż nie była pewna czy jest w stanie zobaczyć jej rękę.
Wydawało jej się, że uśmiechnął się, choć mogła się mylić.
- Jak to co? Zrzuciłem prukwę ze schodów. Pewnie do tej pory czołga się do swojej nory - odparł interpretując pytanie na swój sposób, zaś drugą część jej wypowiedzi całkiem zignorował.
- Gówno mnie ta wariatka obchodzi - zaczęła naprowadzać go na właściwą drogę. - Co ty robisz na sofie? Jak chciałeś spać sam to trzeba mnie było skopać z łóżka, a jak nie to rusz dupę i chodź spać jak normalny człowiek. Na sofie to się może Kastet kimnąć, a nie… - Szlag ją zaczął trafiać, co naprawdę nie było dobre, szczególnie przed południem, a do tego to jeszcze w cholerę daleko było.
Machnął ręką.
- Nie będę ci przeszkadzał - odparł zgryźliwie.
- W końcu musisz się wyspać. A… i obudzę cię za półtorej godziny. Muszę dać ci autoryzację. Także, idź spać, a ja będę czuwał, żeby nic nie zakłóciło twojego snu. Dobranoc - odwrócił się zadając kłam własnym słowom.
- Świetnie - warknęła, wkurwiona na tyle, że nie była wcale pewna czy jej się uda znowu zasnąć. I zamiast obrócić się i odmaszerować, jak pan glina kazał, zrobiła jedyną, rozsądną wedle jej opinii, rzecz. Chwyciła koniec koca, odsunęła go, a następnie wpakowała się na sofę z wyraźnym zamiarem pójścia spać. Jak pan glina kazał.
Nie zmieniając pozycji, odwrócił głowę patrzył na nią przez chwilę, po czym bez słowa położył ją z powrotem. Cherry poczuła jeszcze materiał koszulki, jaką wciągnął na siebie Nick.
No i dobrze… Była wkurwiona i oddychała szybko, jednak złość wyparowywała z niej szybko. Przede wszystkim była bowiem zmęczona. Dlaczego więc nie poszła do łóżka? Z prostej, kurwa, przyczyny. Co innego było zlec w nim na trupa, gdy się wiedziało, że Nick zaraz się za nią wtoczy, a co innego wiedzieć, że idzie się spać samotnie. Cherry zaś, chociaż za cholerę by tego nie przyznała na głos, potrzebowała teraz czuć, że jakiś skończony idiota, który za grosz rozumu nie ma w tej swojej glinianej łepetynie, jest tuż obok. Nie w pieprzonym pokoju obok, ale tuż przy niej. Czy do cholery prosiła o tak wiele? Nie, nie wydawało się jej…
Klnąc nadal w duchu, ułożyła się wygodniej i pozwoliła sobie ponownie odpłynąć.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline