Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 13:21   #15
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Grupa wybyła w końcu ze stajni. Uzgodnili co chcą zrobić. Lily i Esmond wyszli pierwsi. Śnieg wciąż powoli spadał z nieba wróżąc trudną drogę następnego dnia. Dizi nie komentował tego co się stało gładząc tylko na pożegnanie ich jataki. Chłopak był dziwnie cichy po całym zajściu. Wybiegł za dwójką na śnieg i zaraz po nich dotarł z powrotem do karczmy. Zocha właśnie sprzątała główną salę. Podniosła głowę na otwieranie się drzwi, a w jej spojrzenie wkradło się zaniepokojenie. Chłopak wyprzedził Esmonda i Lily i nim ci zdążyli coś powiedzieć wypalił.
- Mamo, mamo, gdzie jest Ottoman?
Kobieta otworzyła usta i zaraz je zamknęła wyraźnie zaczynając się denerwować. Usiadła na najbliższej ławie spoglądając na dwójkę.
- Powinien być na górze... - powiedziała cicho głaszcząc chłopaka po głowie. Po wcześniejszych kłótniach ten przyjazny gest zdawał się do niej nie pasować. Przytuliła dzieciaka do siebie. Na ten widok przybył Hektor wraz ze związanym karczmarzem.

***

- Jak to otruty? - zapytał jeszcze bledszy niż wcześniej Mustaf. Okulary ślizgały mu się na nosie. Był tak spocony i słaby, że ledwo stawił się w głównej sali. Zocha siedziała z chłopakiem na kolanach nie oponując przed zebraniem. O dziwo Hebald stwierdził, że on ma zamiar się wyspać i jak chcą się bawić w osąd to ich sprawa. Karczmarz nie miał wyboru w tej sprawie i tylko jak zbity pies spoglądał na Zochę. Problem był z Ottomanem, czy też Ottem. Liliput chciał rżnąc głupa, ale szybko zmienił zdanie zauważając, że przybysze wiedzą co się stało. Starał się ich wszystkich przekupić monetami. Gdy jednak został zaprowadzony na dół, bo tak zażyczył sobie rycerz, głośno narzekał na to jak go traktują. Spiorunował spojrzeniem karczmarza gdy tylko go zobaczył.
- Nie otruty! Nie otruty! Chory jesteś i cię leczę. Ten głąb się nie zna, a co dopiero dzieciak! Nie! Absolutnie, nikt cię nie truje! - zakrzykiwał, a jego głos wahał się pomiędzy pewnością a jej brakiem. stał na ławie unosząc palec i wymachując nim. Esmond, im dłużej go słuchał, tym narastała w nim pewność, że gdzieś widział list gończy za tym małym człowiekiem.
Dizi siedział w kącie milcząc ze zmartwioną miną. Zostawiał przeprowadzenie tego uczestnikom wyprawy. Ci zaś musieli zdecydować się co tak naprawdę chcą zrobić z sytuacja, do której doprowadzili.
 
Asderuki jest offline