Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2017, 12:25   #29
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ostatnia noc była wręcz cudowna. Szczególnie po poprzednie pełnej koszmarów sennych o profesorze i pociągach. Przy Ricie spał spokojnie i zdrowo zupełnie nie pamiętając co mu się śniło. Tym bardziej, że porządnie zmęczył się nim zasnął. Wspomnienia wakacji w Alpach zostały ubogacone o nowe obrazy i zmysłowe doznania.

Rankiem zaś został wynagrodzony widokiem jej nagiego ciała i powtórką z nocy. Jakiż mężczyzna po czymś takim nie byłby wesolutki jak skowronek.

Zatem humor miał wyśmienity. Przynajmniej do czasu, aż po śniadaniu nie sięgnął po gazetę. Kolejne morderstwo o jakim donosiła prasa uświadomiło mu, że świat nie kończy się na przytulnym zaciszu domowy i posiłkach w miłym towarzystwie dwóch pięknych przyjaciółek. Życie potrafi być brutalne, ale i zaskakujące. Zaraz potem Ben przyniósł telegram najwyraźniej od Beddowsa. Podał kartę do przeczytania Eleonor i Ricie.
- Zauważyłyście, że telegram został nadany na Parliament Street? Pewnie się ukrywają gdzieś w tej dzielnicy. – stwierdził sięgając po filiżankę kawy.
Była z tej modnej zastawy w stylu artdeco, którą Ben chciał się przypodobać Eleonor. Dla Franza nie był taki miły, choć to von Meran wybrał zastawę w Paryżu. Ben, ten stary kochany dziad.

Później Rita zaproponował czym każdy z nich mógłby się zająć w ciągu dnia. Franz nie miał nic przeciwko jej propozycjom. Nie obawiał się dominujących kobiet, a to zdecydowanie u Rity wręcz bardzo lubił.

Przypadło mu zatem odwiedzenie inspektora Fleminga. Niestety niewiele się dowiedział, poza dość makabrycznym szczegółem, że kawałek skóry znaleziony przy ciele Wentwortha nie należał ani do niego, ani do żadnego z Mehmetów. Franz przypomniał sobie, że prasa donosiła o morderstwach bezdomnych. Jakiś biedak pewnie posłużył tym zwyrodnialcom za dawcę.

Franz musiał się przejść. Choć było zimno ruszył piechotą z budynku policji do najbliższego postoju taksówek. Wenworth miał ojca handlującego tytoniem, gdzieś na West Endzie. Jednak ten trop postanowił zostawić sobie na później. Miał numer telefonu do Fleminga. Zawsze może poprosić go o adres. Na razie postanowił jednak pojechać do nowej kwatery głównej, jaką stał się dom Georga Cartera.

Nim dotarł na miejsce zebrali się już wszyscy przyjaciele i we wspólnej rozmowie przekazali sobie wzajemne ustalenia.
Prawie wszyscy byli za tym, by ruszyć do Paryża. Jednak Franz chciał jeszcze porozmawiać z Arthurem Butlerem. Ku jego miłemu zaskoczeniu Eleonor postanowiła mu towarzyszyć.

Londyńskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei mieściło się w domu pana Butlera
Był to miły mężczyzna po pięćdziesiątce, lekko łysiejący.


Jak zauważył Franz kierując się swym dziennikarskim nosem panu Butlerowi wpadła w oko Eleonor. Nic zatem dziwnego, że pomówił z nimi z wielką przyjemnością. Pan Butler mocno i chyba szczerze ubolewa nad tym, co się stało ze Stanley’em. Był on ponoć wieloletnim członkiem stowarzyszenia i wielkim znawcą kolei.
- Uważam, że elektryczna kolejka nie mogła się przyczynić do żadnego wypadku, gdyż jest całkowicie sprawna i nic nie wskazuje na jakiekolwiek uszkodzenia. – zauważył tonem fachowca.
- Jedynie niepokojący jest fakt, że ten model jest kopią pociągu, który rozbił się w pobliżu Liverpoolu w 1897 roku. Model jest bardzo dokładny i pan Stanley na pewno wiedział z czym ma do czynienia. Uważa, że model jest o całkiem sporo wart. Właśnie z uwagi na swoją dokładność w odwzorowaniu szczegółów.
- Panie Butler … -
Eleonor uśmiechnęła się do mężczyzny tak uroczo, że ku swemu niemałemu zdumieniu Franz poczuł ukłucie zazdrości. Całkowicie irracjonalnej i zupełnie nie na miejscu. – czy nie zechciałby pan wypożyczyć nam tej kolejki na dzień lub dwa?
Pan Butler zmieszał się wyraźnie starając się owo zmieszanie pokryć chrząknięciem.

„Biedna prosiaczek” rzucił w myślach Franz.
- Chcielibyśmy rzucić na nią okiem. Jako korespondent Timesa ciekawi mnie model przy którym, jak przypuszczamy zginęły dwie osoby.
To rozwiało wszelkie wątpliwości Butlera, choć pewnie wystarczyłby i sam uśmiech

Model, czy raczej makieta, bo tak to trzeba by nazwać, był umieszczony na dużej płycie pilśniowej. Był na tyle duży i ciężki, że trzeba było trzech mężczyzn, aby ją swobodnie przenieść. Franz zatem musiał zamówić tragarzy i transport, by przewieziono wszystko do posiadłości Georga Cartera. Oczywiście na koszt Georga. Franz wiedział, że przyjaciel lubi pokazywać swoje bogactwo, więc nie chciał go pozbawiać przyjemności wynikającej z płacenia rachunków.

Tory skręcały się w kształt ósemki. Nie było żadnych dekoracji, elementów krajobrazu, lamp, czy stacji. Był za to duży elektryczny zasilacz z potencjometrem.
Sama kolejka to model lokomotywy, węglarki oraz siedmiu wagonów. Model jak zapewniał pan Butler był idealną kopią tego z roku 1897

Po dokładniejszym przyjrzeniu się całej konstrukcji Eleonor i Franzowi udało się dostrzec na spodniej powierzchni płyty wypalone inicjały R.A.
Każdy wagon miał swój numer, dokładne oznaczeni boczne, ogólnie bardzo dokładną metryczkę. Była to po prostu idealna kopia realnego pociągu w każdym najdrobniejszym szczególe.
Eleonor na podwoziu wagonów zobaczyła wyryte w pomalowanej, metalowej powierzchni, dziwne symbole.


Niestety nikt nie ma pojęcia, co one oznaczają.

Widząc tak wielkie zainteresowanie, pan Butler uprzejmie zaprosił parę przyjaciół na uroczyste spotkanie Stowarzyszenia za dwa dni.
- Będzie można dowiedzieć się więcej o pociągach ogólnie, może o tym konkretnie modelu, ale punktem kulminacyjnym będzie prelekcja francuskiego gościa Xaviera Bourdilliona na temat Orient Expressu. – zachęcał co chwilę spoglądając na Eleonor.

Gdy wychodzili z Londyńskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei Franz podając ramię Eleonor spytał:
- Co ty na to byśmy wpadli jeszcze na West End? Tam ma sklepik ojciec Wentwortha. Może warto z nim porozmawiać? Może ktoś szukał jego syna? Jakiś Turek?
Eleonor wsparła się na ramieniu Franza zamyślona:
- Sądzisz, że zabójcy wpierw chcieli porozmawiać z Richardem, by dowiedzieć się co wie?
- Być może. W każdym razie uważam, że warto porozmawiać z jego ojcem.
- Zatem jedźmy mój drogi. Z Tobą choćby na koniec świata.
- To bardzo miłe z Twojej strony, ale wystarczy na koniec zachodu. –
stwierdził prowadząc Eleonor do wyjścia.


Do prelekcji zostało dwa dni. Potem już chyba nic nie będzie ich trzymać w Londynie i będzie można wyruszyć do Paryża.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 15-02-2017 o 12:27.
Tom Atos jest offline