Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2017, 20:45   #10
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kiedy Księżna zaczęła się wybudzać, poczuła, że coś mokrego kołuje po jej skórze. W pierwszym odruchu, pomyślała o języku swojego nowego kochanka, jednak kiedy otworzyła oczy, zrozumiała… że to jej szminka. Bardzo droga zresztą, sprowadzona z Paryża. Leżała na plecach naga, całe jej ciało pokrywały zawiłe wzory w wielu kolorach - we wszystkich kolorach jej szminek, tuszy czy kredek. Wyglądała teraz zupełnie jak wytatuowana Doris. Autor tego dzieła stał nad nią okrakiem w pełni ubrany i przyglądał się w zamyśleniu.
- Świetnie! - podsumował kiedy zauważył, że Belle otworzyła oczy - świetnie, teraz możesz się odwrócić! - Nikel emanował energią.
Belle uśmiechnęła się i przeciągnęła. Na chwilę przymknęła oczy jakby coś analizując.
- Około tysiąc dolarów. - Wyciągnęła rękę w stronę wampira, czekając aż da jej pieniądze - Tyle kosztowały kosmetyki, które zmarnowałeś, skarbie.
Nikel chwycił podarowaną dłoń i pocałował.

- Drobiazg skarbie, jesteś warta najlepszych kolorów! - Wampir podskoczył na materacu i wylądował obok kobiety z założonymi nogami.
- Będziemy kraść całe miasto kochanie, ale jeśli chcesz, zaczniemy od kosmetyków, na przykład… - Nikel podrapał się po brodzie. - fabryka wód kolońskich na Bronx, co myślisz?

Wampirzyca podniosła się i sięgnęła do twarzy wampira przyciągając go do siebie. Pocałowała go mocno i dopiero po dłuższej chwili odsunęła się.
- Na razie spotkanie Rady, przed którym muszę z tego co widzę wziąć gorącą kąpiel by to domyć. - Wskazała na pokrywający jej ciało malunek.

Nikel wzdrygnął się na samą wzmiankę o gorącej wodzie.
- Myślisz? mogłoby się im spodobać, Ruth na pewno doceni.

Belle podniosła się i rozejrzała za kielichem z krwią, który powinien na nią czekać. Była zaskoczona, że Nikel wstał przed nią. Nie spotkała dotąd wampira, któremu by się to udało.
- Nie wątpię kochanie, ale tak się składa, że większość moich kostiumów odsłania dużo ciała, a ja chcę zachować twoje dzieła dla siebie.
Nikel uśmiechnął się obnażając kły w całej okazałości.
- Skarbie, jesteś cudowna! - Malkavian przywarł do twarzy Księżnej swoimi wargami, udało mu się schować kły w czas. - oczywiście masz rację. Ale na pewno chcesz iść od razu pod prysznic?... - spytał po czym przejechał językiem po ramieniu wampirzycy.
- A masz jakiś inny pomysł? - Wampirzyca przesunęła dłonią po szyi wampira, wsuwając ją pod jego koszulę.

W odpowiedzi wampir kontynuował ruchy języka po skórze kobiety, sunął teraz po jej dekolcie.
- Jeśli dokładnie wyliżesz mnie z tych malowideł, możliwe że zadowolę się zimnym prysznicem. - W jej głosie pojawiło się rozbawienie.

Język Nikela nabrał wigoru. W zasadzie, można by było się zastanowić, czy wampir przypadkiem nie pomalował kobiety w miejscach, które najbardziej chciałby później “oczyszczać”. Nieumarły nie musiał łapać oddechu, czy przełykać, toteż lizanie szło nad wyraz sprawnie, subtelnie i miękko. Deserem było wnętrze ud Madam.

Belle ułożyła się z powrotem na łóżku i bawiła się włosami, liżącego ja wampira. Gdy dotarł do jej ud, rozchyliła je lekko by po chwili oprzeć jedno na jego ramieniu.
- Tylko wyjaśnij mi po co się ubrałeś?
- Bo się na mnie patrzył. - powiedział z wyrzutem, po czym wsunął głęboko język w delikatne ciało Belle.

Księżna zadrżała. Będzie musiała to przerwać, bo miała kilka obowiązków, przed spotkaniem Rady tyle że…. bardzo nie miała na to ochoty.
- Kto się na ciebie patrzył, kochanie?
Czupryna Maklaviana uniosła się do góry.
- Ten duch oczywiście.

Wampirzyca uniosła się na jednym łokciu, a druga dłonią sięgnęła do twarzy Nikela i z czułością pogładziła jego policzek.
- Ten duch, który wystraszył Hellene? - postarała się by jej głos był spokojny. - Byłbyś w stanie mi go pokazać?
- Przecież tutaj nie ma żadnego innego - powiedział to jakby mówił coś oczywistego do kogoś kto to wie. - Mógłbym go sobie wyobrazić i wtedy go ci pokazać, ale to będzie wtedy iluzja.

Belle przejechała palcem po ustach wampira.
- Mógłbyś go też narysować. - Uśmiechnęła się. - Z tego co mi dziś pokazałeś, talent masz.
Nikel teatralnie zaczesał grzywkę.
- Skarbie, w końcu jestem przecież Toreadorem. Jasne że mogę!

Wampirzyca podniosła się i ucałowała go.
- To ja wezmę prysznic, a ty mi go narysuj, w biurku są jakieś papiery. - Księżna powoli usiadła na łóżku. - Będziesz chciał się pojawić, na spotkaniu Rady?

Nikel pokręcił głową.
- Wolę się nie pokazywać, łatwiej coś ukraść jak mnie nie widzą - uśmiechnął się.
Belle wstała z łóżka i ruszyła w stronę łazienki.
- Jeśli chcesz okradać kogoś z Rady to Giovannich, potwornie mnie ostatnio irytują. - Zanim wyszła z łazienki obejrzała się jeszcze na wampira. - Narysujesz mi tego ducha?

Nikel już przeszukiwał szuflady kopcąc papierosa.
- Jasne! - krzyknął nie przestając.

Wampirzyca uśmiechnęła się i przeszła do łazienki. Była bardzo ciekawa ile rzeczy “zaginie” jej po wizycie tego świra i jak długo, tak naprawde, wampir będzie chciał tu przebywać. Wzięła szybki ciepły prysznic i z łazienki przeszła od razu do garderoby. Wybrała prostą białą suknię.


Przez chwilę nawet rozważała założenie jednego z tych modnych ostatnio garniturów, ale skoro jej odsłonięte ciało było argumentem to zmycia malowideł, głupio było założyć teraz koszulę i spodnie. Z jednej z szuflad z biżuterią wybrała naszyjnik, którego najwyraźniej Nikel postanowił jeszcze nie zabierać i wróciła do pokoju.
Nikela nie było już w sypialni. Ale zostawił rysunek.


pod którym napisał:
“Nie lubię siedzieć tu sam kiedy on się na mnie gapi, do zobaczenia niedługo Skarbie.”

Wampirzyca uśmiechnęła się patrząc na rysunek. Chwilę gładziła go dłonią.
- John.

Ghul wsunął się do pokoju niosąc kielich wypełniony krwią. Wampirzyca przyjęła go i podała mu rysunek.
- To dzieło naszego kochanego świra. - Oparła się brodą o ramię mężczyzny gdy ten przyglądał się rysunkowi. - Czy kogoś ci przypomina?

Księżna mogła wyczuć iż Ghul dyskretnie przygląda się jej, jakby sprawdzał czy wszystko z jego panią w porządku po zabawach z Maklavianem. Spojrzał na rysunek.
- Dragosz, może widział gdzieś jego zdjęcie, bo chyba mało prawdopodobne by go znał. Choć z drugiej strony, twój syn lubił mieć swoje własne sekrety.
- Nikel, twierdzi że towarzyszy nam duch, mego childe. - Belle odsunęła się i upiła krwi z kielicha.
- Mhm… - John wymownie pokiwał głową, mężczyzna silił się jak mógł by jego twarz nie okazywała cienia daleko idącego sceptycyzmu oraz cynizmu - no tak… wydawało mi się, ze słyszałem już jak Ojciec Pani Ruth, chwalił się, że jego ojciec był wielkim kapadocjańskim nekromantą… - ghul schował twarz w filiżance kawy.
- Nikel jest człowiekiem wielu talentów. - Wampirzyca lekko uderzyła w kartkę. Przed oczami stanął jej krajobraz, który ukazał jej wampir.

Uśmiechnęła się do tego wspomnienia.
- Ta istotka, nawet mnie trochę cieszy. - Powiedziała to cicho, trochę dziwnie czując się mówiąc tą słabostkę ghulowi. Zerknęła na niego. John aż zbyt dobrze wiedział w jakim stanie była, jak działało na nią zamknięcie i to co działo się na Manhattanie. Jednak takie stwierdzenia nie były dla niej typowe, sama nie wiedziała na ile to zmęczenie, a na ile działanie Maklaviana.

Ghul pokiwał głową.
- To widać Pani. Oby pozostało tak jak najdłużej, z uwagi na dobre zdrowie Pana Nikla. Gdyby straciła Pani w nim pociechę, biedak zapewne ciężko by tu zniósł…

Księżna dopiła zawartość kielicha i rozejrzała się po sypialni, jakby nawet licząc na to że dojrzy gdzieś swoje drogie childe.
- Przejdziemy się do Doris? - Wampirzyca odstawiła kielich na biurko. - Zaniedbałam ją wczoraj, a toż dziś jej wielki dzień.
- Twoja córka jest do twojej dyspozycji w każdej chwili. - zauważył John, ale nie zamierzał dyskutować z dominatorką. Skoro Księżna coś mówiła, robiła to.

Belle chwyciła go pod ramię i dała się poprowadzić do pokoi młodej wampirzycy.
- Czy wiadomo coś w sprawie obrażeń męża naszej drogiej Tremere?
- Podobno wygląda lepiej. - powiedział John prowadząc swoją Panią przez korytarz. - zaatakowali go jacyś ludzie, którym ktoś zrobił papkę z mózgów przy pomocy dominacji. Jedyna osoba która może mogłaby się dowiedzieć kto to zrobił, to Honorata. Dlatego trzymamy ich z dala od niej. - wyjaśnił.

John otworzył drzwi do pokoju Doris bez pukania, co było jak najbardziej zrozumiałe, nie byłoby na miejscu, by Księżna musiała prosić o pozwolenie na wejście do pomieszczenia w swoim własnym domu.

Doris stała na środku pokoju w luźnym stroju do ćwiczeń. Płynnym ruchem schowała katanę do pochwy i ukłoniła się wchodzącej Belle.
- Pani Matko.
Wampirzyca podeszła do niej, puszczając ramie Johna.
- Zaniedbalam cię wczoraj. CIeszę się widząc, że wszystko jest w porządku. - Uśmiechnęła się do wampirzycy. - czy wszyscy potwierdzili obecność na Radzie?
- Tak Pani Matko, nikt nie waży się nadwyrężać twojej cierpliwości.

Belle przysiadła na jednym z krzeseł. Przyjrzała się swemu childe i Johnowi. Odwróciła wzrok i wyjrzała na Manhattan. Naprawdę była.. jest gotowa uciec Niklem. Czuła, że poddała się temu szaleństwu. Znów pozwalała by wszystko wymknęło się jej spod kontroli. Ostatnio straciła tak Doris, co straci teraz.
- Kogo podejrzewamy o atak na męża Honoraty?
- Pani Duszewska jest wykształconą osobą na poziomie - zaczął John - Węsząc zagadywała starszych różnych klanów, którzy raczej ją zbywali.
- Jednak gdy upadła Michaela, były tam i młodsze wampiry, dla których tremerska czarodziejka to za dużo. - włączyła się Doris a John przytaknął.
- Jest wielce prawdopodobne, że za atak na Duszewskiego odpowiedzialna jest koteria neonatów, może nawet bezklanowcy, którzy zwyczajnie boją się, że jeśli Tremerzy pozostaną na Manhattanie, prędzej czy później ich diabolizm wyjdzie na jaw. Są płotkami, wiedzą, że im się nie upiecze. - tłumaczył ghul.
- Jest jeszcze jedna rzecz - znów dołączyła się Doris - jest możliwe, że Szeryf wiedziała o wszystkim i jeśli sama nie dopingowała młodych, to przynajmniej przymknęła oko na ich działania.
- Nie to, że byłoby to jakieś wykroczenie ze strony Ruth… - Belle aż nazbyt dobrze wiedziała, że ghule nie podlegają jakiejkolwiek opiece. Jednak, dobrze by było gdyby młodzież wiedziała, że nie może sobie na wszystko pozwalać. - Będę musiała z nią porozmawiać.

Wampirzyca przetarła twarz.
- Usiądźcie… mamy czas do spotkania. Jakbyście mogli przynieść mi jeszcze z kielich krwi. Nikel troszkę mnie wczoraj wyeksploatował.

John kiwnął głową i na chwile zostawił wampirzyce same.
Doris usiadła we wskazanym miejscu obok Księżnej.
- Pani Matko, czy zwiążesz Maklaviana ze sobą? - przez młodszą kainitów przemawia ciekawość.

Belle uśmiechnęła się do Doris.
- Chyba już odrobinę sam się ze mną związał. - A, ja z nim. To jednak wypowiedziała tylko w myślach. - Czemu cię to interesuje?
- Od dziecka uczono mnie jak wpływać na mężczyzn oraz zdobywać nad nimi kontrolę. Jako spokrewniona, wachlarz moich możliwości rozszerzył się. Powinnam brać z ciebie przykład i starać się wykorzystać tych kainitów, których wciąż nęcą męskie pokusy. - wyznała.
- Widzę, że przechodziłyśmy podobną szkołę. - Belle uśmiechnęła się do swego childe. - Na razie chciałabym byś wybrała sobie kobiety na ghulice. Te, które zaopiekują się domami.

Było to oficjalne przyzwolenie, jako starsza klanu i sire powinna wyrazić na to zgodę. Dragosz nie liczył się z tym. Była ciekawa czy Doris także zrobiła to nie oczekując na jej przyzwolenie.

Doris pokiwała głową nie mówiąc nic na temat szczegółów.
Wampirzyca uśmiechnęła się.
- Przyznaj się, już to zrobiłaś? - Spojrzała na azjatkę z rozbawieniem.
Kobieta nie podnosiła wzroku, wciąż zastygła po ostatnim spuszczeniu głowy.
- Wybrałam sobie odpowiednie osoby kiedy przygotowywałam się do rytuału spokrewnienia, Pani Matko. Są ze mną związane, choć jeszcze nie krwią. - wyjaśniła.
- Po tym, jak przedstawię cię dziś na Radzie, będziesz mogła zrobić i to. - Księżna odwróciła wzrok od swego childe. Cóż… trzecie dziecko, może nawet będzie potulne. Na chwilę w jej wspomnieniach pojawił się Nikel… nie. Znając jej słabostkę do świrów, raczej wprost przeciwnie.

- Wracając do tematu, wiązania ze sobą kainitów… - Belle spoważniała. - Nie wiem czy pamiętasz dlaczego poprzednia księżna zakończyła swoją kadencję?
Córka pokiwała głową.
- Pamiętam Pani Matko, ale wydaje mi się, że to raczej z powodu na sposób w jaki to robiła. Ty związałaś ze sobą przecież wielu, podobnie czynią inni, jeśli ofiara nie jest świadoma i dobrze się już traktuje?
- Przez więzy krwi straciłam też dwa cenne dla mnie wampiry. - Księżna nawet nie odwróciła wzroku by spojrzeć na Doris. jej słowa mogły zabrzmieć jak wyrzut, lecz jak zwykle ubrała je w ten swój spokojny ton. - Nie potępiam tego i nie oceniam, jak sama zauważyłaś jest sporo wampirów, które łączą ze mna więzy krwi, na różnych zasadach. Niektóre związały się świadomie inne nie. - Na chwilę zamyśliła się. - Bądź tylko świadoma konsekwencji.

Odchyliła się na fotelu i rozejrzała po pokoju.
- Gdzie jest ten John?
- Już jestem moje panie. - Powiedział uspokajającym głosem ghul pojawiając się w progu z zażyczonym przez Księżnę naczyniem.

Belle uśmiechnęła się do ghula.
- Doskonale. Miałam nadzieję, że złożysz mi sprawozdanie z tego co znów ominęło mnie w ciągu dnia. - Przyjęła podany kielich i na początku lekko zanurzyła usta w krwi, smakując ją tak jak smakuje się wino. Podniosła wzrok znad naczynia spoglądając na ghula.
- Dwóch policjantów zostało zastrzelonych na Bronx na środku ruchliwej ulicy, przy dziesiątkach świadków. Jednak nie znaleziono nikogo kto chciałby zeznawać. Policja szykuje się na odwet. dzisiaj zrobią nalot na dzielnicę.
- W nocy? - Księżna upiła spory łyk krwi. - I nas to omija?
- Jeśli tak na to patrzeć, to dzieje się pewnie właśnie teraz, mamy swoje wtyki w komendzie, toteż dowiemy się o efektach.
- O krwawej masakrze? - Wampirzyca wpatrywała się w Johna. - To Salvatore, nie wiem jak tam jego hołota, ale z tym brujahem nawet ja wolałabym nie walczyć.

John pokiwał głową.
- Też tak uważam, wydaje się, że Baron chcę Policję upokorzyć. Niech żyje anarchia…
- Walki gangów… jak za starych dobrych czasów. - Wampirzyca zamyśliła się. Powoli sączyła krew z naczynia. Kto wie… może nawet mogłaby na tym skorzystać. gdyby część jego dzieciarni poległa w tych walkach.
- Coś jeszcze?
- Nic co wymagałoby zmiany naszych działań. - wyjaśnił John.

Belle powoli dopiła zawartość kielicha i odstawiła. Dokładnie oblizała usta. Czuła jak jej wypite przez Nikla ciało, powoli odzyskuje vitae.
- Gdzie polazł ten świr… - Jej szept trochę ją zaskoczył, ale nie odmalowało się to na jej twarzy. Podniosła się z fotela.

- Przejdę do gabinetu. Przyślijcie do mnie ludzi od księgowości. - Wampirzyca raz na jakiś czas przyjmowała sprawozdania z poczynania jej firm. Ten moment był równie dobry jak każdy inny i tak co noc właściwi ludzie czekali, aż poprosi o sprawozdania. Równie dobrze, w ten sposób może wypełnić sobie czas do spotkania Rady.
 
Aiko jest offline