Hm, Cedryku, ale nagroda Zajdla zawsze była nagrodą fandomu, a nie nie wiadomo jakich gremiów. Tylko przez pierwsze parę lat głosowały kluby fantastyki, a od lat 90-tych wybierać może każdy szary czytelnik.
Problem w tym, że przy obecnej ogromnej ilości publikacji i rozwoju internetu to już nie jest nagroda za wartości literackie, a za umiejętność zmobilizowania fanów i jakaś miara popularności nazwiska. Mało kto przeczytał wszystko choćby z tej listy pomocniczej. Więc jest to głosowanie jakąś formą zabawy, którą niektórzy nie wiedzieć czemu traktują śmiertelnie poważnie. Czy żal? Mi nieszczególnie. Wolę mieć 150 książek wydanych w jednym roku, z których mogę wybierać pod swój gust i nagrodę fandomu w formie zabawy, niż 10 publikacji na krzyż i nagrodę która znaczy enigmatyczne nieuchwytne "coś".
A teraz proponuję wrócić do Upadku, albo przenieść gdzieś zajdlowe rozważania. |