Allandor oczekiwał na rekrutów na strzelnicy. Sierżanta nie było, w końcu do niego należało wydawanie rozkazów. Mógł dzięki temu ominąć przygotowanie rekrutów do szkolenia jeśli tylko zrzuci to na kogoś innego. Przygotowanie łuczników zrzucił na jednego z niewielu elfów w wojskach Wisselandu.
Allandor w porównaniu do ochotników prezentował się wspaniale. Dopasowana skórznia na niej czarny mundur z szarymi wstawkami. Do klejnotu z symbolem Wissenlandu - słońcem umocowanym na skórzanym hełmie, przyczepione było pióro malowane w pasy czerwone, białe i błękitne. Do tego dochodził przewieszony przez plecy łuk w pokrowcu, rusznica, tarcza. O lewy bok obijał się miecz w pochwie, na prawym miał powieszony kołczan. Przez piersi biegł bandolet z dwoma sztyletami i sakiewkami z dziesięcioma patronami do rusznicy.
- Witajcie ochotnicy prześwietnej armii Wissenladu. Wybraliście więc szkolenie strzeleckie, mnie zaś przypadł zaszczyt objaśnienia wam najprostszych zasad. - Przemówił do tych którzy już odebrali łuki.
Powiódł wzrokiem po zebranych i dochodzących jeszcze ochotnikach. Tak jak był nie ma pewny niemal wszyscy mieli łęczyska proste bez nałożonych do końca cięciw, tak jak to się przechowuje łuki i jak się je wydaje z magazynów.
- Zatem rybacy po pierwsze odpowiadacie za stan łuku, który otrzymaliście, zaś za zły jego stan możecie trafić do karceru o chlebie i wodzie. Nie mówię już o tym, iż możecie stracić oczy, zęby, gdy nie będziecie o swój łuk dbali.
Podszedł do jednego z ochotników, którzy nie mieli założonych cięciw.
- Pokażcie swój łuk. - powiedział wyciągając rękę po chwili trzymał go w dłoni.
- W tej chwili to co macie nadje się tylko na wędki, jak znajdziecie do nich haczyki. Łuk pobrany prosto z magazynu najczęściej nie nadaje się do strzelania, być może nie daje się do niczego, jeśli magazynier był niedbały i nie dbał o sprzęt.
Allandor przyjrzał się dokładnie łęczysku. Na szczęście łęczysko było zadbane, chociaż wosk zabezpieczający był już wyschnięty i łuszczył się. Nie można tego jednak był powiedzieć o cięciwie, widać było zmechacenia.
- Tak jak podejrzewałem dawno nikt nie konserwował tego łuku. Zdejmować cięciwy, by wam wasze łuki nie wybiły zębów. W taki stanie pękną przy pierwszych oddanych strzałach. Teraz zasuwajcie wszyscy po wosk do łuków. Ci co założyli cięciwy zdejmują je. Jak wrócicie z woskiem pokażę wam jak konserwować wasze łuki.