Kiedy pierwsze promienie słoneczne wkradły się do koszar Gustaw właśnie kończył czyszczenie swoich butów. Żołnierz bardzo dbał o wygląd i o czystość ekwipunku i umundurowania.
Uważał, że czysty ekwipunek jak i odzienie świadczy nie tylko o jego właścicielu, ale także o oddziale i o dowódcach, nie wspominając o cudownej Księżnej Elektorce.
"Baron" stał na placu ćwiczebnym i przyglądał się przybywającym. Ci ludzie wybrali lub za nich wybrano walkę w oddziałach halabardników. Ta broń choć plebejska jak uważało sporo arystokratów była bardzo skuteczna w walce. Edyktem cesarskim każdy land musiał wystawiać tego typu oddziały.
Gdy Gustaw zobaczył nieporadność ochotników, w szczególności młodzika aż skrzywił się. Wymienił spojrzenia z Hockem i ruszył do szczeniaka.
- Nie tak się to zakłada!- Krzyknął wysoki mężczyzna o przystojnej i zazwyczaj miłej aparycji. W jego głosie dało się słyszeć ton nie tolerujący buntu. Młodziak, który zakładał skórznie tył na przód aż znieruchomiał. Halabardnik oparł broń o ścianę budynku i podszedł do młodzika i pokazał mu jak trzeba założyć. Teraz jak szedł widać było jak jego mundur, buty, zbroja oraz broń są nienagannie wyczyszczone i zadbane. Szedł dumnie i elegancko co wyjaśniało jego ksywę. "Baron" ten kto się rozpytywał to od razu wiedział o kogo chodzi.
- Tak się to chłopcze zakłada. Pamiętaj, że ona może uratować Tobie życie więc dbaj o nią.- Kiedy skończył odwrócił się do reszt ochotników.
- Nie będę się wywodził nad powitaniem ect.- Podszedł z powrotem do halabardy opartej o ścianę i odwrócił się stojąc wyprostowany z bronią w ręku.
"Baron" pozwolił przemówić starszemu żołnierzowi i patrzył na reakcję ochotników.
- No dobra. Słyszeliście Pana Rolanda!- Oderwał się od ściany i ruszył by przypilnować nowy narybek armii Wissenlandu.
- Równo! Wyprostuj się!- Poprawiał każdego co odbiegał od najprostszych zasad musztry.