Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2007, 18:07   #2
Kolmyr
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Pandemonium-Zacisze

Wiatr wśród drzew cicho szepcze coś w zapomnianym języku a ostatnie promienie słońca przedzierają się nad dachem budynku. Jest to jedno piętrowa budowla sporych rozmiarów (cześć główna oraz dwa skrzydła, wschodnie i zachodnie) utrzymana w dobrym stanie. Niedawno był przemalowany na spokojny beżowy kolor. Płaskie kolumny wskazują na styl klasycystyczny. Choć budynek wydaje się pochodzić z o wiele dawniejszych czasów a nawet nie z tego świata. Jedynie kraty w oknach nie komponują się zbytnio z resztą. No ale muszą tu być, w końcu to dom wariatów. „Azyl Zacisze” taka jest jego oficjalna nazwa. Żółty autobus właśnie zbliżał się do ośrodka. Nowi pacjenci… a może ofiary. Spóźniał się dwie godziny

”Przeklęte korki” delikatnie ujmował sprawę kierowca co chwile zerkając w lusterko. Wiedział że zastrzyk morfiny niedługo przestanie działać przez to opóźnienie. A przecież wiózł ze sobą prawdziwą sławę. Niejaki "Blacker". Paskudny typ … zasłynął w stanach mordując żonę, dzieci i kilkanaście innych osób z zimną krwią. No ale był Polakiem więc odesłali go do rodzinnego kraju bo ponoć „przyspieszy to proces leczenia”. Tyle że tu o wyleczeniu nie było prawie mowy... po prostu pozbyli się problemu. ”No nareszcie na miejscu” Pomyślał widząc metalową bramę z napisem „Zacisze Ośrodek dla umysłowo chorych”. Brama uchyliła się powoli skrzypiąc złowieszczo i autobus wjechał na podjazd. Wykręcił lekko i zatrzymał się bokiem przed głównym wejściem.

Na pacjentów czekała już ekipa powitalna. Dwóch lekarzy pierwszy podstarzały gość w okularach z dziwnym wyrazem twarzy i drugi przyjaźnie wyglądający wysoki trzydziestolatek. Dwoje sanitariuszy jeden gruby poważny brunet zaś drugi wysoki blondyn z wrednym uśmieszkiem. Ponadto oddziałowa i dwie pielęgniarki. Wszystkie strasznie sexowne w obcisłych służbowych kostiumach. ”Z taką to bym się zabawił”rozmyślał kierowca wlepiając gały w jedną z nich. Niestety kontemplacje przerwał mu starszy z lekarzy.

-Macie małe spóźnienie… Czy coś się stało?-spytał lekko zaniepokojony.

-Nie nic korki i tyle-uśmiechnął się lekko-Cała szóstka dojechała w całości – wyjął jakąś liste i zaczął czytać-Joanna Marszulik , Maciej Nowak , Łucja Wojtowicz , Piotr Beldowski , Łucja Kruk i… Krzysztof Backersen.- ostatnie nazwisko wypowiedział z drżącym głosem i dał lekarzowi listę do podpisania „odbioru”.

-Taaak… dziękuje bardzo może pan już jechać. Szerokiej drogi jak to mówią.- powiedział po złożeniu podpisu uśmiechając się przy tym w dziwny sposób.

Sanitariusze wyprowadzili z autobusu odzianych w kaftany pacjentów i wprowadzili ich do środka. Środki uspokajające działały jeszcze lecz pacjenci powoli odzyskiwali ich prawie trzeźwe myślenie. Autobus odjeżdżał gdy prowadzona jako ostatnia Joanna przekroczyła progi szpitala. Sala w której się znaleźli była dość obszerna. Troje drzwi na lewo, na prawo i na wprost prowadziły niewiadomo gdzie. Wszyscy dostrzegliście plan wiszący na prawo i coś na podobieństwo recepcji po lewej stronie. Obecnie przy telefonie zasiadała kolejna siostra równie ponętna jak pozostałe z tą różnicą że ta była ruda.

-Witajcie moi drodzy. Jestem doktor Martin Hanz ordynator tej renomowanej placówki.- mówił z wyraźnym niemieckim akcentem-Zajmujemy się niesieniem pomocy ludziom umysłowo chorym. Częstokroć ta pomoc wymaga długiego czasu i zawsze wymaga ciężkiej pracy zarówno ze strony lekarza jak i pacjenta ale jestem pewny że wszyscy opuścicie to miejsce zdrowi zarówno fizycznie jak i umysłowo. Chciałbym przedstawić wam część naszego personelu. Doktor Igor Baryka zajmuje się terapią grupową,-młodszy lekarz uśmiechał się do was dobrotliwie -siostra Iwona Perlicka jest przełożoną naszych pielęgniarek-wskazał na najstarszą z sióstr o obfitym biuście następnie skierował wzrok na grubego sanitariusza o kamiennej twarzy-I wreszcie Pan Marcin Tracz zwierzchnik sanitariuszy. Jesteśmy małym ośrodkiem psychiatrycznym lecz zasad należy przestrzegać niezależnie od liczby pacjentów. Mamy ścisły grafik: 7 00 pobudka 8 30 śniadanie 10 00 zajęcia w plenerze, zapewne widzieliście piękny park który jest częścią naszego szpitala , 12 00 terapia indywidualna, 15 00 obiad, 17 00 terapia zbiorowa, 19 00 kolacja i zajęcia praktyczne aż do 21 00 wtedy mamy ciszę nocną. Niestety jest już 5 po 21 więc spóźniliście się na kolacje. Zostaniecie więc odprowadzeni do swoich pokoi, życzę spokojnej nocy.

Zakończył swój przynudnawy wywód i udał się do drzwi na lewo a was trzech sanitariuszy (w międzyczasie pojawił się trzeci-blondyn średniej budowy) prowadziło na wprost. Maciej zdążył zauważyć kamerę filmującą wejście, po plecach przebiegł mu dreszcz. Lucy zaś dostrzegła małą rusałkę wielkości kolibra lecącą za doktorem. Weszliście do kolejnego pomieszczenia, równie sporego , w którym znajdowały się schody. Weszliście na górę i trafiliście na rozwidlający się korytarz. Sanitariusze prowadzili was na prawo potem zakręt znów w prawo i kolejne rozwidlenie tym razem poszliście na lewo. Korytarz mniejszy od pozostałych. Czworo drzwi na lewo i na prawo na wprost kolejne rozwidlenie. Zamknięto was w waszych nowych pokojach zdejmując przedtem kaftany po prawej stronie Łucja , Piotr , Joanna i Maciej zaś po lewej stronie w pierwszych dwóch Blacker i Lucy.

Pokoje były małe, bez okien, drzwi oczywiście zamknięte. Na ścianie świeciła się lampka osłonięta siatką. Niedaleko widać było wyłącznik. Poza tym łóżko krzesło i stół (bardziej stolik). Wszystko solidne i przykręcone do podłogi. Minęło jeszcze parę minut nim leki przestały działać…
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!

Ostatnio edytowane przez Kolmyr : 03-06-2007 o 20:07.
Kolmyr jest offline