Ale jak? Nie było czegoś takiego że najpierw potęgi i nawiasy, następnie mnożenie i dzielenie, a na końcu dodawanie i odejmowanie? Jakoś tak pamiętam. Choć tak po prawdzie to nigdy nie świeciłem na matematyce.
Edyta: Faktycznie. Wklepałem w mój mądry kalkulator i wypluł -13. Dalej nie rozumiem, ale trudno. Właśnie od tego go mam.
Ide sobie posłuchać o WA 2000.