Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2007, 20:18   #4
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker zarepetował karabin, wystrzelił. Kolejny żółtek padł w krwistoczerwone błoto. Helikoptery nie przylatują. Helikoptery nie przylatują. Wioska miała być spacyfikowana i mieli ich odebrać. A oni nie przylatują. Tak być nie może. Ma żonę i synka. Nie może tutaj umrzeć, nie może...

Celnie ciśnięty granat ochodził zapał Wietnamców. O nie. Tak łatwo się nie da. Przyjaciele zginęli, jemu zostały trzy kulki w magazynku i jeden granat. Chłodna lufa pistoletu przyciąga, wręcz prosi, by ją włożyć do ust i pociągnąć za spust. Jest... piękna

I znowu to samo. Brutalna świadomość, że to minęło. Helikoptery zdąrzyły. Sajgon nie stał się jego grobem. O nie. Gorzej. On sam stał się swoim grobem. On nie żyje. Umarł, wraz ze śmiercią swojej żony i synka. Co gorsze, śmierci którą sam spowodował. To było jak głaz, jak betonowe buty po wrzuceniu do wody. A może nawet jeszcze gorsze?

Świadomość znowu powoli wracała. Był w szpitalu. Szpitalu psychiatrycznym. To on potrzebuje szpitala psychiatrycznego? Szybko, niech mnie wezmą do lazatretu. Przecież ja jestem ranny, postrzelili mnie!

Nie. Nie postrzelili. To minęło. Tego już nie ma. Nie ma tego błagalnego wyrazu twarzy młodej chinki, którą zabił podczas jedej z akcji pacyfikacyjnych. Nie ma tego niemowlaka, w którego kołyskę trafił granatem.

Nie ma

Jest tylko on, ze swoim poczóciem winy i wyrzutami sumienia.

Sam

Wstał, powoli ociężale i zaczął skrobać paznokciami w drzwi. Ten przenikliwy dźwięk pomagał mu utrzymać się przy rzeczywistości. A tego teraz najbardiej potrzebował.

Wracała mu trzeźwość umysłu. Przecież ja nie jestem psycholem? Musieli mnie wrobić. Mnie, weterana. Nie chcieli, żeby ktoś znał prawdę. Tak, tak. Musieli go wrobić. Więc teraz on musi stąd uciec. Oni nie chcą go leczyć. Chcą mu zrobić pranie mózgu. Tak, tak! Chcą go omamić, ogłupić. Ale on się nie da. Umie walczyć. Umie zabijać. Umie tylko to. Umie aż to

Ostre narzędzie, cokolwiek. Nie da się wziąć. Opór jest bezsensowny, ale on się nie da. Nie ma broni. Ale umie walczyć

Zaczai się przy drzwiach, gdy będą wchodzić. Na pewno mają coś do obrony. Strzykawki z psychotropami! Tak, tak! Ogłuszy albo skręci kark pierwszemu, a drugiego naszpicuje psychotropami. Potem przebierze się w uniform i ucieknie! Tak! To jest myśl! Zemści się na mordercach swojej żony i dziecka. To musiał zrobić ktoś inny i go wrobić. Ale on się zemści!

Teraz chwilę odpocząć, a potem się przyczaić. To proste!
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline