Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2007, 21:45   #9
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Wszyscy zapoznaliście się z plakatem i weszliście do wnętrza baraku, będącego siedzibą komisji rekrutacyjnej. Wnętrze było urządzone skromnie, ale schludnie, typowo po wojskowemu. Ściany, złożone z gładkich, ociosanych bali, będących głównym budulcem fortu nie były niczym pokryte. W środku krótki korytarz, prowadzący do niewielkiej salki, której jedynym sprzętem był długi, dębowy stół za którym siedziały cztery osoby.

Pierwszą od lewej, był barczysty wojownik, ubrany w średni półpancerz i uzbrojony w dwuręczny topór. Wyglądu weterana nadawały mu dwie wyraźnie widoczne blizny. Pierwsza z nich, przechodziła przez lewą część twarzy, o minimetr omijając oko. Druga, powarzniejsza wyglądała tak, jak gdyby człowieka tego oskalpowano wraz z górną częścią czaszki, a następnie ,,sklejono". Duży orli nos i pewna siebie postawa nadawała mu wygląd dość szlachecki.

Osobą siedzącą obok niego był niewielkiego wzrostu, wręcz skurczony w sobie staruszek. Wyglądałby całkiem normalnie, gdyby nie aura magii, wyraźnie odczówalna od niego. Lewa część jego twarzy pokryta była starą oparzeliną, uwydatnianą jeszcze przez zmarszczki. Ubrany w typowo podróżną kamizelkę i spodnie ogólnie prezentował się dość skromnie.

Trzecią osobą był młody chłopak, na oko siedemnaście lat ubrany po biednomieszczańsku. Na twarzy widać było delikatny zarost, a na rękach wręcz wżarty atrament. W spoconej dłoni ściskał gęsie pióro, co chwilę maczając je w kałamarzu i zapisując coś na pergaminach

Ostatnią osobą była kobieta, w wieku bliżej nieokreślonym. Przez plecy przerzucony miała łuk, przy boku krótki miecz. Ubrana w skórzany kaftan, wyglądała na naprawdę zdrową. Biła od niej aura stanowczości i delikatnej ,,dzikości"

Za komisją wisiał jedyny obraz w tym pomieszczeniu, przedstawiający demona, anioła i gnoma, ramię w ramię walczących z krakenem, na tle statku-widma. Widać było, że artysta lubił ubarwiać wszystko, bo kto to słyszał, by demony współpracowały z gnomami, a tym bardziej z paladynami?


Z tej grupki pierwszy odchrząknął mężczyzna, wyglądający na wojownilka i odezwał się lekkim basem

- Witamy, witamy. Chcielibyście się zarejestrować jako DGZPzA?

Widząc wasze zdezorientowane miny, z wszechwiedzącą miną wyjaśnił

- DGZPzA, to ,,Dobrowolna Grupa Zwalczająca Problemy z Alkocholem". czyli, prościej mówiąc grupa poszukiwaczy przygód, którzy oczekując bajońskiej nagrody i wdzięczności ludzkości po kres świata próbują wyjaśnić, co dzieje się z naszym światem.

Gdy mężczyzna skończył mówić, odezwała się kobieta

- Jako członkowie tejże grupy jesteście ,,eksterytorialni" i nie musicie się obawiać prawie nikogo. Przecież prawie wszyscy chcemy, by wszystko było po staremu, więc chyba nikt was nie będzie nękał.

Na końcu odezwał się staruszek, mocnym, dźwięcznym głosem, bardziej pasującym do młodzieńca niż do starca

- Jedyne co, to musicie się podpisać, jeśli tylko umiecie na tej oto liście (tutaj wskazał na pergamin, leżący przed skrybą) i... już! Dostaniecie specjalny kwit i możecie ruszać w drogę (tutaj puścił do was zawiadiacko oczko). Nigdzie nie powinni wam odmówić schronienia albo strawy... w granicach rozsądku. To jak, wchodzicie w to? Nie musicie się śpieszyć, możecie to ustalić między sobą.
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 04-06-2007 o 06:12.
Blacker jest offline