Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2017, 21:38   #43
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Stanton technologia d20(+1 za komputer -10 test bardzo trudny)= 6 porażka


Niestety, dokładna analiza tych skrawków kodu nie przyniosła mu wiele informacji. Były to komendy kopiowania i kasowania zakresów danych, jednak adresy, do których się odnosiły zdawały się być niewłaściwe i w większości nie pasować do terminologii systemów Xanthippe.

Starały się kopiować i kasować części kodu, których w systemie koloni nie było albo takie, które istniały, ale w tych realiach okazały się zupełnie losowe. Na podstawie dostępnych danych nie był jednak w stanie stwierdzić, czy komendy tworzone i wprowadzane były manualnie, czy generowało je jakieś złożone oprogramowanie. Jeśli to drugie było prawdą, to przynajmniej w skrawku sieci, do którego miał dostęp, nie było po nim śladu.

Połowiczny sukces, odnalazł przyczynę ale nie mógł dokonać naprawy. Co gorsza przypominało to sabotaż. Zachował to na razie dla siebie. Nie wiadomo czy technik nie zacząłby wzbudzać paniki… plotkami.
Dokonał odpowiednich zapisów w komputerze by wskazać źródło awarii.
- Skończyłem, możemy wracać. Porozmawiamy po powrocie powiedział do Jess. - uprzedzając wszelkie pytania. Gdy znajdą się w zaciszu jej komnat…. opowie o odkryciach i podejrzeniach. Gdyby udostępnił Guntherowi swoją maszynę myślącą, tutejsi technicy zyskaliby nowe możliwości napraw. Zostawała też kwestia śledztwa, ktoś w końcu zrobił to celowo.

W drodze powrotnej nic istotnego się nie wydarzyło. Przechodząc tunelem zauważyli jedynie przez pół-przeźroczystą membranę łaty, że prom wracał już do posiadłości Ilondayów. Najwyraźniej odwiózł kogo miał odwieść i był już gotowy podjąć normalny rozkład lotów. Z pewnością ulży to trochę służącym, którzy długi tunel musieli pokonywać bez żadnego technologicznego wspomagania. Im i tak by sie pewnie w czasie tej misji nie przydał, ciężko byłoby skorzystać z tak ważnego i potrzebnego kolonii wehikułu nieoficjalnie.

Stanton powoli zaczynał odczuwać zmęczenie, nawet nie pamiętał kiedy spał, w czasie lotu w ładowni statku kurierskiego było zbyt głośno i strasznie, później w objęciach Jessici emocje były zbyt silne, co najwyżej na chwilkę przysnął. Czyżby porządnie spał ostatnio jeszcze przed zleceniem przyjętym na dalekiej północy na lennach al-Malików? To wydawało się jak w zupełnie innym życiu.

Stanton sprawność d20(+2 łatwy)= 6 sukces
brak kar do testów


Stłumił ziewnięcie, musiał się skoncentrować na zadaniu. Póki co jeszcze się jakoś trzymał, choć ciężko było stwierdzić ile jeszcze pociągnie. Kostka w drodze powrotnej również dawała się we znaki, na szczęście Yann nie narzucał przesadnego tempa.

W końcu wrócili do komnat Jessici, dziewczyna padła wycieńczona na szykownie wyszywaną kanapę. Od razu polała im z kryształowego naczynia wody, smakującej lekko cytrusami i jakimiś odświeżającymi ziołami.

Wysłuchała co miał do powiedzenia.
- Ach Stantonie... Sama nie wiem, co o tym sądzić. Nawet jeśli tutaj posługujemy się głównie naszymi rozwiązaniami technicznymi, to nie znaczy, że nie posiadamy w kolonii ludzi, którzy podróżowali po obcych światach i znają również waszą technologię. Może nie tak dobrze jak ty... Ale nie możemy tego wykluczyć. Jeśli to naprawdę sabotaż, to winny może być każdy! - westchnęła. - Nie wiem też, czy uda mi się przekonać mego ojca, by pozwolił ci podłączyć ten twój komputer do ogólnej sieci. Może obawiać się zrobić to bez wiedzy matki, a ona... Cóż. Jak zapewne już wiesz, raczej na to nie zezwoli.

Ponownie westchnęła, co przy natłoku ostatnich zdarzeń chyba powoli wchodziło jej w nawyk. Zmęczona mina od razu przerodziła się jednak w uśmieszek. Najwyraźniej miała w sobie jednak niemało energii.
- A może nie będziemy narażać mojego ojca na konsekwencje? Ty i ja Stantonie... - dotknęła czule jego ramienia - Moja matka obecnie o nas i tak nie ma zbyt dobrej opinii... Zróbmy to sami, potajemnie. Jak nas przyłapią... cóż. Najwyżej nas wygnają!
- najwyraźniej zmęczenie i stres ostatnich godzin sprawiły, że spoglądała na wszystko ze sporym dystansem, może zbyt sporym...
- No chyba, że chcesz próbować z ojcem albo matką...
- Gdybyśmy tak zrobili dalibyśmy pretekst twojej mamie. Nie chciałbym być ciemno widzem ale Caspian był jej wierny. Mógł działać z własnej woli, ale równie dobrze z jej polecenia. Musimy dopuszczać taką możliwość. To ty mówiłaś mi jak… zaradna może być twoja mama. Gdy cała sytuacja wyszła na jaw, po prostu ukarała go na pokaz. Kalkulacja... było więc i ryzyko. Intryga była sprytna i grała na podział między nami. Nie jakieś prymitywne morderstwo czy porwanie. Nie zakazy… precyzyjne uderzenie. Gdyby mnie otumanili narkotykami i twoja służąca wykorzystałaby sytuację… Nie wiem jakbyś na mnie wtedy spojrzała. Nawet gdybym się tłumaczyć uwierzyłabyś? Jeśli nawet ten obraz byłby w twojej głowie.. ba mojej też. Twój ojciec nam zaufał. W sposób ograniczony i pod naciskiem nie mniej jednak. Dajmy mu do ręki wyniki. Chce szukać winnych, niech szuka. Chce naszej pomocy, niech to powie. Najważniejsze jednak, że wiemy gdzie jest problem. Wiemy co powoduje usterkę i gdzie tego szukać z grubsza. To bezcenna wskazówka do napraw. Chciałem wam pomóc i to zrobiłem. - odpowiedział gładząc ją po ramieniu.

Popatrzyła na niego poważnym, pełnym namysłu spojrzeniem. Widać było, że nie wiedziała co powiedzieć, ale niewątpliwie skłonił ją do głębokich przemyśleń. Zapewne zastanawiała się jak postąpiłaby po nakryciu go na zdradzie i czy w to wszystko faktycznie mogłaby być zamieszana jej matka.
- Stantonie... Nie sądzę, by matka posunęła się aż do takich... - zamilkła, faktycznie pasowało to, do wszystkiego, co nie tak dawno mówiła inżynierowi o swojej rodzinie.

Cóż, jemu jako osobie z zewnątrz łatwo było na wszystko spojrzeć z dystansu i ferować śmiałe tezy, ona z tymi ludźmi spędziła całe życie i do nie dawna chciała bezgranicznie poświęcić się służbie swojemu rodowi.

Wyraźnie umknęła z niej energia. Minęło zaledwie parę godzin od jego przybycia, a ona już emocjonalnie dystansowała się do swoich bliskich. Tylko, czy przez to automatycznie była bliżej niego...?

Westchnęła, pochmurna i pełna złych myśli. Po prostu oparła się na jego ramieniu. Jej ufryzowane pieczołowicie włosy nadal pachniały wonnymi olejkami i kwiatami.

I wtedy inżynier dodał jej nieco otuchy. Sięgnął po “róże” i wypowiedział komendę:
- Powiew wiosny dla ukochanej damy.
Chciał dać jej nieco magii, obejmując ją ramieniem. Chwila wytchnienia, piękno natury dostępna na ponurej stacji.

Świat wokół nich zapachniał lasem po deszczu, rozświetlił się ferią soczystych barw przyrody, na skórze poczuli krzepiącą świeżą mgiełkę. Jessica była oczarowana, przechadzała się po pokoju tanecznym, radosnym krokiem, podziwiając pojawiające się cuda i ciesząc podarowanymi jej doznaniami. W końcu wróciła do niego i dała mu soczystego buziaka.
- Jesteś niesamowity! - wyznała z podziwem, nadal zupełnie oczarowana tym, co działo się wokół niej. Wydawało się, że odzyskała siłę i odegnane zostały mroczne myśli. Byli gotowi na nadchodzące wyzwania.

***

- Nie mogę podłączyć obcego urządzenia do otwartej sieci kolonii - stwierdził w końcu Ganthar po wysłuchaniu tego, co mieli do powiedzenia.
- Znam trochę waszą technologię, ale upewnienie się, że nie kryje się tam żadne złośliwe oprogramowanie zajęłoby mi długie dni. - wskazał komputer Inżyniera.
- Nie żebym panu nie ufał, pani Walton - wskazał inżyniera i w jego oczach faktycznie widać było, że jest mu wdzięczny.
- Ale potem będę musiał sporządzić raport i wytłumaczyć Radzie w jaki sposób się zabezpieczyliśmy, a bezpieczeństwa w ten sposób zapewnić nie mogę. - Westchnął. - I tak musiałbym działać bez upoważnienia Mówczyń i później się tłumaczyć, przyjmując ewentualne konsekwencje. Proszę nas zrozumieć, istnienie rodu Xanthippe jest rzeczą, o której myśli się tu długofalowo. Dla wielu z nas nawet śmierć połowy mieszkańców kolonii byłaby mniejszą ceną niż utrata monopolu dotyczącego naszej unikalnej wiedzy, która zapewnia rodowi byt od stuleci i w przyszłych latach również ma na to szansę. - westchnął i rozłożył ręce, dając do zrozumienia, że on się wyraźnie z takim podejściem nie zgadza.
- Ale... - informacje przez was zdobyte są i tak bezcenne, teraz będziemy wiedzieli czego szukać... Nawet jeśli zbudowanie odpowiedniego interfejsu do tych poszukiwań zajmie nam trochę czasu... - dorzucił starając się panować nad neutralnością głosu. W rzeczywistości widać było, iż zastanawiał się ile jeszcze osób ucierpi nim skończą.
- Może część osób należy ewakuować nim skończcie? Ograniczyć personel a resztę pod jakimiś pretekstami oczywiście, wysłać w bezpieczne miejsce. Stacja na sąsiednim księżycu albo Cadavus. Mógłbym pomóc tam coś zorganizować. Komputer… może weźmie go pan użyje teraz, a potem sprawdzi? Odwrócona kolejność co prawda że względu na czas… Twierdzi się jednak, że jest on względny. Mógłbym się bez niego obyć choć z bólem przez jakiś czas. Jeśli nie, wciąż pozostaje do dyspozycji przy ewaluacji gdyby taki był plan. - nastała chwilę ciszy po czym Stanton westchnął - Kiedy zobaczymy się z Lady Elorą? Zasadniczo dobrze by było wiedzieć czego się możemy spodziewać? Jest zgoda na ślub? - spytał już bardziej wprost.

- Moja żona… - westchnął. - Rozmawiałem z nią krótko po jej przylocie. Nie jestem w stanie przewidzieć jaka będzie jej ostateczna decyzja. Wiedzcie jednak, że ja po poznaniu pana Waltona wyzbyłem się… części obaw - zaakcentował słowo “części” - ...i podzieliłem się z nią moimi przemyśleniami.

Spojrzał na schemat techniczny kolonii.
- Ewakuacja? Tak… może tak. Tak, czy inaczej szersze działania trzeba będzie skonsultować z Radą. Gdy już zainicjujemy odpowiednie procedury moja żona przez długi czas nie będzie miała dla was czasu, ani głowy. Może lepiej byście spotkali się z nią teraz. Jeśli to możliwe, proszę mi też zostawić ten komputer, jeśli ma nam w jakiś sposób pomóc to nie chcę tracić czasu.

Na odchodnym rzucił im jeszcze
- Możecie wziąć prom! Niedługo zaczyna się chyba seria spotkań z namiestnikami, lepiej byście wyrobili się przed nią. Powinna być w swoim gabinecie w sektorze Rady w Węźle.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 21-03-2017 o 21:43.
Icarius jest offline