Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2017, 20:12   #9
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Przyznaję, że nie mogę poprzeć swojej tezy żadną analizą, która wykazałaby, że np. spośród wszystkich gier planszowych wydanych w ostatnim roku 20% było ameritrashami, 30% eurosami, a reszta była gdzieś po po środku, albo nie miała nic wspólnego z żadnym z tych gatunków. Być może jest to moje subiektywne odczucie, że większość gier da się włożyć do jednej lub drugiej szufladki. Nie ulega natomiast wątpliwości, że wciąż powstają gry, które są stuprocentowymi eurosucharami lub ameritrashami, a spora część graczy, których znam jasno określa, po której stronie planszowej barykady stoi

Absolutnie nie spieram się też z tym, że nie brakuje gier, które leżą gdzieś po środku. Tak samo jak same definicje nie są niezmienne tylko ewoluują z czasem. Mniej często można np. powiedzieć o eurosie, że jest brzydki. Ich zwolennicy też oczekują, że gra będzie wyglądała atrakcyjnie. I tak np. coraz rzadziej znajdujemy w pudełku worek kolorowych sześcianów, a zamiast tego dostajemy drewniane znaczniki w kształcie ludzików, czołgów, statków, sztabek złota, belek drewna czy ciężarnych harcerek. O kolejnych tytułach mówi się też, że są "eurogrą z klimatem". Tym co nadal zdecydowanie odróżnia jeden gatunek od drugiego wydaje się być losowość. Jeśli wtłoczymy jej wystarczającą ilość do eurosuchara, to przestanie nim być. I naprawdę niewiele trzeba, by ten "poziom minimum" przekroczyć.

Najprostsza definicja pozwalająca odróżnić ameritrashe od eurosów mówi "jeśli rzuca się kostkami, to jest to ameritrash". Idąc za tą definicją ciężko mi się zgodzić, by "gry strategiczne z kostkami" były dokładnie po środku. Jeśli rzuca się kostkami, to w mojej ocenie jest to wystarczający argument za tym, że bliżej im do ameritrashy.

Wracając do Talizmana - udało mi się w końcu zagrać jakiś czas temu, więc mogę napisać parę słów. Owszem, jest przelosowy, do tego stopnia, że nawet mnie to chwilami wkurzało i zacząłem wymyślać jak zmodyfikować niektóre z reguł, by było to mniej absurdalne. Owszem, gra ma ewidentny problem z długością trwania - po 4,5 h przerwaliśmy rozgrywkę i wcale a wcale nie byliśmy bliscy zakończenia partii. Jednocześnie zaś... podobało mi się i chętnie zagram znowu. Nawet nie słuchałem do końca zasad, gdy tłumaczono "a żeby wygrać musisz mieć amulet i pójść tutaj po koronę władzy...", bo wiedziałem, że nie dojdę do tego etapu. Nie po to mam grę, w której mogę połazić po magicznej krainie, zbierać przedmioty, walczyć i przeżywać przygody, żebym się skupiał na jakimś celu... Podążając tym tokiem rozumowania bawiłem się świetnie i nie przeszkadzały mi w tym nawet moje fatalne rzuty, przez które miałem trudności z pokonaniem najmniejszych nawet stworów, a raz zupełnie od czapy trafiłem do więzienia. Za to te wszystkie teksty, żarty, opowieści i anegdoty jakie wygenerowaliśmy przy okazji tej rozgrywki... Bezcenne. Jak zauważył jeden z grających - MiM to taki eRPeG dla ubogich.

I jeszcze jedna myśl mi się nasunęła przy okazji tej rozgrywki. Coś co jest bardzo widoczne w Talizmanie (zwłaszcza gdy ma się wszystkie dodatki), ale widać to też w wielu innych ameritrshach, gdzie jest masa kart, z których tylko część wykorzystujemy w jednej partii, a mianowicie: każda gra jest inna. W Talizmanie z dodatkami jest tyle kart, że moglibyśmy pewnie dzień po dniu przez tydzień grać kolejne partie i za każdym razem odrzucać karty do pudełka, by dobierać całkiem nowe. A że większość w tej grze dzieje się na kartach, to cały czas mielibyśmy nowe wydarzenia, nowe potwory, przedmioty i skarby. Oczywiście w normalnych warunkach karty się tasuje, więc część czasami wraca ale i tak jest ich na tyle dużo, że każda partia jest całkowicie unikalna. Żadna eurogra mi tego nie da. W eurosie po pierwszej partii widziałeś już w zasadzie wszystko. Oczywiście wprawny gracz siadając do niej znowu wyciągnie z niej coś więcej. Nauczy się nowych taktyk, nowych ścieżek prowadzących do zwycięstwa, optymalizowania swoich ruchów, aby dostać jak najwięcej punktów. Ale wszystko to tylko mechanika i doskonalenie własnych umiejętności, aby efektywniej pokonywać przeciwnika. Nowa treść się nigdy nie pojawi, po prostu będziesz grał lepiej i częściej wygrywał.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem