W Talizmana dopiero dodatek Miasta zmniejsza losowość i to w znacznym stopniu, bo każdą postać idzie łatwo i szybko "wykoksować" - do tego stopnia, że jak wylosuje się postać, która odnawia zaklęcia, to pozostaje robić rundki w mieście i je sprzedawać (zawsze jest z tego śmiech, że miał być poszukiwacz przygód, a wyszła przekupka z targowiska), a zarobione sztuki złota przeznaczać na ekwipunek. Kiścień, dwa łuki i jak się trafi dobry eliksir to można od razu iść na Władcę Demonów z Podziemi i ze skutecznością ataku o 10 wyższą (rekord jaki miałem to 34
) od razu wskoczyć na Koronę Władzy. Gorzej, jak gramy na losowe zakończenie...
4,5h na rozgrywkę? Na dwie osoby z planszami Miasta, Gór i Podziemi (i dodatkami bezplanszowymi) rekordową mieliśmy w 45 min, ale po takiej ilości rozegranych partii mógłbym z moją dziewczyną startować w sumie w jakimś turnieju. Każdy schemat i zakończenie obcykane.
Chyba czas zainwestować w nowe dodatki... Choć wciąż zdarza się, że pojawia się jakaś karta, której wcześniej nie widzieliśmy.
Mieliśmy też rekord najszybciej śmierci, jak w pierwszej rundzie wylosował się bazyliszek i wypadł dublet na skuteczności ataku.
Oczywiście gram głównie z sentymentu do Magii i Miecza i erpegowości gry (wychodzą z niej nieraz o wiele lepsze scenariusze niż u mistrzów gry, u których miałem okazję grać) - nie twierdzę, żeby była to świetna gra od strony zasad.
Choć podobnych tematyką nie ma chyba zbyt wielu, jest Runebound, ale jak dla mnie ma zbyt skomplikowane i powolne zasady walki jak na weekendową zabawę.