Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2017, 17:20   #2
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Salkalten. Nie ma to jak w zaszczurzonym, śmierdzącym domu.

Franz Schierke zmienił się znacznie od czasu, kiedy po raz pierwszy zawitał do Salkalten. Na jego rękach zawitało parę nowych siniaków i blizn. Teraz nosił bogatszy strój. Ciemne kolory kaftana kontrastowały z tu i ówdzie pobłyskującym posrebrzanym ćwiekiem. Płaszcz, który miał na sobie, pod warstwą brudu i kurzu był czarnego koloru, który u dołu przechodził w ciemną czerwień. Jak zwykł mawiać: “zupełnie jak jucha, co tryska z gardła dorodnego wieprza na świniobiciu”. Przy pasie miał przypięty topór, trzymał teraz za lejce nieco starawego konia o brązowej maści.

- No dobra, czasu nie ma, kasza stygnie. Zdejmij maskę i pokaż ludziom, że żaden z ciebie topielec ani bestia, co uciekła z boru, i miejmy to wszystko z głowy.

Miesiąc minął niespokojnie, choć z drugiej strony, nie narzekał na swoją nową sytuację. Od czasu fatalnej pomyłki nieumarłego upiora, zdołał się wzbogacić nieco i zyskać nowe koneksje, które odpowiadały charakterowi Franza. Ostatnie trzy tygodnie, które były w sporej mierze wypełnione pijaństwem, karczemnymi bójkami i wizytami w zamtuzach okazały się być jak najbardziej udane.

- Ja na przykład doceniam maski - ciągnął najemnik. - Chociaż zazwyczaj, jeśli widzę je na buzi jakiejś niewiasty, to w zupełnie innych okolicznościach. Ale straż miejska to bojaźliwi ludzie, zupełnie jak moja babka. Kiedy byłem młodszy niż jestem, to pamiętam dokładnie, jak w noc poślubną sąsiada wrejterowała do łożnicy, żeby się upewnić, czy z panią młodą wszystko w porządku. I wystaw sobie, że otóż nie, panną młodą okazał się niejaki Gustav Schillinger, który wraz z panem młodym chciał położyć łapę na posagu i dać nogę do Altdorfu. Oczywiście, kiedy tylko zwleczono go z wypiętego zadka panny młodej, tę ostatnią powieszono, a jego samego wychłostano dla przykładu.

Brązowy koń tupnął kopytem, zniecierpliwiony.

- Morał z tego taki - dokończył - że świat pełen jest podłych, nieuczciwych i pozbawionych sumienia ludzi. A my przecież tacy nie jesteśmy. To weź i ściągnij tą maskę na chwilę i pokaż dobrym ludziom, żeś porządna baba.

Franz podrapał się po zaroście w zamyśleniu.

- Albo też możesz wdrapać się na mury miejskie lub podpłynąć od strony portu, tedy nie ma problemu, będziemy czekać w Rudej Owcy. Tylko zdecyduj się jakoś w miarę szybko, jak już mówiłem, alkowa stygnie. Tfu, kasza.

 
Santorine jest offline