Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2017, 20:50   #171
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Po dokonaniu szybkiego pochówku Bretończyka i części jego ekwipunku, pozostała czwórka wraz z psem ruszyła dalej, jak najbardziej wystrzegając się głębszych partii bagna, w których mogła kryć się poraniona poczwara lub członkowie jej rodziny. Na szczęście poza pijawkami sporych rozmiarów do momentu opuszczenia grzęzawiska nie napotkali nic, co mogłoby wzbudzać niepokój. Teren wzniósł się nieco i osuszył, wokół z rzadka rosły drzewa. Strumień płynął teraz w solidnym korycie, którego kamieniste brzegi porastała brunatnozielona, wysoka trzcina. W zaroślach hałasowały ptaki.

Przeszli spory kawałek brzegiem, wśród coraz gęstszego lasu. W pewnym miejscu koryto strumyczka przechodziło ze skarpy w delikatną piaszczystą łachę i tam, nie dalej jak dziesięć metrów od brzegu, skryta pod koronami kilku niebosiężnych sosen stała drewniana wiata. Nie dziwota, że latając wysoko po niebie nad okolicą, Berthold jej nie zauważył. Na piaskowej łasze wyraźnie było widać ślady łodzi i kilku par stóp.
 
xeper jest offline