Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2017, 11:48   #4
Gienkoslav
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
Witam. Mój elfor zowie się Morhali.

Pamiętacie gościa który zawsze siedział w cieniu pod najgłębszym narożem karczmy? Mieliście przeczucie, że ktoś was obserwuje wychodząc wieczorem ze spotkania handlowego? Przypomnieliście sobie ten zapach z ciemnej alejki i niejasne echo szeptu? Wreszcie, zastanawialiście się dlaczego jeden z gwardzistów trzyma rękę pod peleryną, a nie jak reszta, na głowicy miecza?

Tam działali ludzie pokroju Morhalego. Bezpiecznie mówiąc, najemnik. Konkretniej, najemnik wyspecjalizowany do określonych "prac".
Człowiek dla którego liczy się pieniądz, podpisany kontrakt i wykonanie zadania. Osobnik, którego lepiej nie oszukiwać. Posiadający jakiś wewnętrzny kodeks lecz w większości przypadków, nikt tych zasad nie potrafi pojąć.

Jak już wspomniałem jest to gość od brudnej roboty. Odzyskanie skradzionego przedmiotu, przywłaszczenie dla kogoś jakiejś własności, podtrucie niechcianego adoratora, szmuglowanie nielegalnych substancji itp itd.
Jeśli schodzicie do półświatka, a ten jakby nie patrzeć stał się domem spiskowców, lepiej mieć kogoś kto potrafi wyprowadzić was bez noża w plecach.

Znać się możemy z różnych powodów. A raczej, to Morhali może was znać. Szmuglowanie niebezpiecznych składników dla Felixa... Dostał je przecież od znajomego i nie wnikał gdzie jego "przyjaciel" to zebrał.

Niezwykle wysokiej jakości ruda na zamówiony przez starostę sztylet dla syna. Lepszej okazji na zabłyśnięcie i zwrócenie uwagi "władz" na ten konkretny warsztat kowalski, prowadzony przez Berriego być nie mogło. Jakie szczęście, że karawana jego konkurenta padła ofiarą dzikich zwierząt, a towar "przypadkiem" trafił do licytatora... Kuzyna samego Berriego...

Powyższe to tylko przykłady. Każda z waszych postaci mogła mieć kryzys w pewnym momencie i potrzebować pomocy. Jeden, drugi, trzeci pośrednik... nikt was nie znajdzie, poza osobą, której zapłacono ekstra za milczenie po wykonaniu roboty. A może łut szczęścia? Taki rzadki okaz, niemal bezcenna odmiana "motylego pnącza"... sprzedana wam za grosze. Uważaliście żę handlarz się nie znał i nie wnikaliście skąd wytrzasnął taką perełkę.

Ale to tylko moje pomysły, jak macie jakiś koncept to walcie śmiało.
 
Gienkoslav jest offline