Burza była tak długa, że zanim przeszła zasnęli. Nie pamiętali, czy byli zmęczeni i dlatego zasnęli, czy coś im się stało, jakieś wyładowanie odebrało im przytomność. Nawet wąż wydawał się przed chwilą wyrwać z objęć marzeń i wciąż dochodzić do siebie. Początkowym uczuciem był ból w głowie i kręgosłupie, ale szybko przeszedł. Po chwili zaczęli się zastanawiać czy burza już przeszła. Było cicho i kupki piasku niczym małe piramidki spoczywały tu i tam nieruchome. Postanowili wyjrzeć przez okno, wszyscy prócz Terry'ego, którego to niewiele interesowało. On rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu swojej broni. Była do połowy zasypana piachem. Już gdy się obudził wiedział, że będzie musiał ją wyczyścić.
Okno było całe zarysowane i pokryte grubą warstwą pylistego piachu po obu stronach co uniemożliwiało rozpoznanie w terenie. Pozostawały tylko drzwi, ale teraz nie mieli ochoty ich otwierać. mieli ważniejsze zmartwienia. Ich rzeczy, gdzieś pod tym całym piaskiem leżą i czekają aż ktoś je stamtąd wyciągnie. zabrali się mozolnie do pracy, a ich gardła krzyczały o łyk wody. Nieśpiesznie wypili po małym łyczku, na tyle małym na ile pozwalało im pragnienie.
Gdy już byli pewni, że mają wszystko i Terry wyczyścił swoją broń postanowili otworzyć drzwi. Byli pewni, że nie otworzą się łatwo, ale tu się bardzo pomylili. Drzwi otworzyły się dość gładko i tylko mała kupka piasku blokowała przejście. ich oczom ukazała sie pustynia jakiej jeszcze nie widzieli. Teraz nie było nawet krzaków, po prostu piach po horyzont. |