Cytat:
Torchbearer fajnie rozwiązuje ten problem, bo nie da się nauczyć jakiejkolwiek umiejętności, bez próbowania robienia tego za co jest ona odpowiedzialna.
|
Do pewnego stopnia tak.
Cytat:
To nie do końca jest tak - Labyrinth Lord daje jeśli pamiętam każdej postaci szansę 1 na 1k6 na wykrycie pułapek bez żadnej szczegółowej deklaracji. W OD&D jest coś podobnego i stawiam piątaka, że wiele osób w tamtych czasach "grało na k6". Jak ten rzut nie wyjdzie, to przecież zawsze możesz obstukać podłogę trzymetrową tyczką dla upewnienia się, że faktycznie w korytarzu nie ma wilczych dołów, a wtedy już nie potrzebujesz żadnego rzutu jako potwierdzenia swojej zaradności. Nie ma edycji D&D, która by zabraniała podobnej ostrożności. Za to w każdej edycji masz wykrywanie pułapek, wbrew niektórym opiniom.
|
Cytując z podręcznika:
Players must declare that their characters are actively looking for traps, and they must be looking in the right place. Czyli nie ma pasywnego rzutu po zbliżeniu się do pułapki - deklaracja jest, włącznie z uszczegółowieniem miejsca, które się sprawdza.
Cytat:
No i dwa, że ludzki mózg jest leniwy i kiedy może, to zawsze będzie bazować na podsuniętych możliwościach, zamiast dwoić się i troić nad wymyślaniem czegoś od zera - dlatego graczom łatwiej jest wybrać kilka umiejętności z listy, niż odpowiedzieć na pytanie "co umie Twoja postać" bez żadnych wskazówek. Łatwiej odpowiedzieć na pytanie: "atakujecie, uciekacie czy negocjujecie?" niż na pytanie "co robicie?". To normalna rzecz i nie ma co się temu dziwić. Chyba można to podciągnąć pod efekt skupienia i heurystykę zakotwiczenia.
|
I zapewne dlatego "njuskulowe" systemy takie systemy sobie wykształciły i graczom wychowanym na nich - mnie też - trudno na początku się przestawić na granie bez nich.
Cytat:
Zresztą to jest trochę niesprawiedliwe, że te wszystkie OSR-owe blogi są pisane przez mistrzów gry, w efekcie czego gracze nie mają głosu i są nieustannie krytykowani za słabą grę, brak wyobraźni, itd. Podejrzewam, że dziesięć razy więcej i gorszych błędów podczas prowadzenia sesji popełniają Mistrzowie Podziemi / Referees (zafiksowaniem na punkcie pseudodogmatów starej szkoły jak losowość, śmiertelność, itp., stronniczością, brakiem klarownych zasad, brakiem "kleju", który trzymałby drużynę razem od 1 do 20 poziomu, itd.), ale nie ma kto im tego wytknąć. (Zauważ, że przewijającym się motywem na naszych polskich retroblogach jest stwierdzenie, że gracze wręcz nie chcą grać w kampanie prowadzone przez tych blogerów. )
|
Na blogu Wolfganga pod raportami z
Upadku Lemurii komentuje Leniwy Gracz, który bierze w nich udział jako gracz, ale w dużym stopniu masz rację. Ale jest też tak, że prowadzący są zwykle bardziej aktywni w internetowej dyskusji - z mojej regularnej, czteroosobowej ekipy udzielamy się tylko ja i
Gormogon (on poza forum jest jeszcze w redakcji Erpegowego Piekiełka i bierze udział w organizacji różnych konwentów), pozostali dwaj uczestnicy nigdy nie prowadzili, a ich kontakt z RPG ogranicza się do naszych sesji. Myślę, że wielu tak robi, co najwyżej coś tam od czasu do czasu przeczytają/napiszą na
PiPZwRPG.