Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2017, 22:26   #30
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
- Eeem… Dobrze znasz me słowa, które ci powiem ponownie. Uważam, że ruch ciała tylko ułatwia przeciwnikowi zrozumienie twoich ruchów, ale póki to się dzieje poza frontem, to w porządku. Zresztą przy telekinezie ma to sens. - zgodziła się niechętnie Lily. Trzymając w dłoniach różdżkę i jakiś kamyk, zaczęła wypowiadać zaklęcie. Zakołysała nieco ciałem, choć skupiła się głównie na ruchu rąk. Mocą próbowała objąć jak największą liczbę gałęzi, jaką była w stanie.
Ristoff przyglądał się kobiecie z nieodczytanym wyrazem. Zaraz do niej podszedł kiedy wykonywała ruchy złapał za ręce i delikatnie wskazał drogę ruchu.
- Front frontem. Żadne czary poza tymi ze szkoły telekinezy nie są w stanie być szybko rzucone. Twój ruch to twój sukces - powiedział odsuwając się na krok. Zmrużył oczy widząc starania dziewczyny. - Weź pięć. Samą siłą woli znacznie ciężej jest pochwycić więcej przedmiotów i mieć nad nimi kontrolę. Taką stertę najlepiej by było najpierw zmapować. Khm. Coś jak magiczne rysowanie mapy tylko dla twoich zmysłów. Wyznaczanie współrzędnych aby wiedzieć co się podnosi. Przydatne jak masz chwilę czasu i więcej do przeniesienia. Bezcelowe do pojedynczych przedmiotów…
Sielankowa nauka została przerwana wyciem. Mag zaklął.
- Zbieraj co możesz ja ściągnę resztę - sięgnął do dziwnego wisiorka pod kożuchem. Wyglądał jak idealnie kwadratowa siatka o oczkach wielkości centymetra. Przyłożył go tak aby przez niego patrzec i pospiesznie zaczął wypowiadać formułę ze szkoły matematyki. Ona przyglądała się z zaciekawieneim samemu zaklęciu rzucanym przez maga, a następnie jej oczy wróciły na drewniany stos.
Zamknęła oczy wyobrażając sobie siebie w przestrzeni nie naniesionej na jakąkolwiek mapę. Następnie zobrazowała całą okolicę, skupiając się na jak najdokładniejszym odwzorowaniu badyli, które musiała unieść za pomocą telekinezy. Weszła w pewnym sensie w trans, czując się tak, jakby wyszła z własnego ciała i oglądała okolicę z góry. Znajdujący się w jej dłoni kamyk z iluzjonistycznym okiem uważnie lustrował otoczenie. Uznała, że będzie to całkiem interesujący fokus na tą okazję.
Gdy uznała, że jest gotowa, wyzwoliła energię zaklęcia ze skierowanego w stronę przeszkody berła i uniosła je wysoko z zamiarem jej uniesienia w górę.
Lily wytężyła swój umysł oraz swoje ciało. Kobieta wyobraziła sobie gałęzie przed sobą będąc przekonaną o swojej percepcji otoczenia. W jej umyśle oko na kamyczku dokładnie dawało świadomość każdej gałązki. Otwierając oczy zobaczyła jak przed nią podniosła się lewa strona przeszkody. Sterta gałęzi i śniegu zawisła przed nią, a z chwilą zatrzymania całości ramiona i nogi poczuły wielki ciężar jakby ktoś naciskał na kobietę od góry i próbował wgnieść ją w ziemię.
- Ruszaj się - poinstruował ostro Ristoff kończąc swoją inkantacje. Ta w odpowiedzi zgrzytnęła zębami i zaczęła prowadzić zajętą przez berło rękę na swoją prawą. Miała wrażenie, że zaraz jej głowę rozsadzi bądź ugnie się pod niematerialnym ciężarem, który na nią naciskał, ale przemogła to uczucie czystą siłą woli i zmusiła całe swe ciało do ruchu. Zamykając jedno oko, przesunęła się troszkę bliżej w stronę krańca ścieżki, przeniosła przeszkodę i wyzwoliła zaklęcie, rzucając ją na bok.
A przynajmniej taki miała plan.
Lily postawiła krok, ruszyła się, utrzymywała ciężar na swoich barkach i nogach. Noga się jej omsknęła i uklękła na jedno kolano, ale gałęzie utrzymała. Z ciężkim stęknięciem wypuściła stertę gałęzi z boku drogi samej opadając na ręce. Ciężko dyszała, a z jej nosa pociekła krew. Ristoff stał obok z miną niezadowolonego nauczyciela z poczynań ucznia. Odwrócił się do swojej części gałęzi.
- Recta moveri - powiedział wyciągając prawą dłoń przed siebie z lewej strony i zamaszyście przenosząc ją w prawo. Gałęzie przesunęły się w poziomie z trzaskiem wpadając na siebie. Ale nie zasłaniały już drogi. Mężczyzna bez słowa odwrócił się do wozu na moment tylko zatrzymując się kiedy kolejny raz ktoś zawył.
- Panienko, pomóc? - zapytał zatroskany Dizi, któremu zajeło całe przedstawienie podnieść się i zgramolić z wozu.
- [i]... Nie.[i] - odezwała się po chwili głosem nieco zbyt agresywnym jak na siebie, co zaakcentowała cichym, acz słyszalnym dla liliputa przekleństwem skierowanym w stronę swego nieudolnego ja.
Otarła krwawiący nos wierzchem rękawicy, przyglądając się kilku plamom krwi znajdującym się w śniegu. Ten znak porażki był dla niej tak bolesny, że przysypała go zamaszystym ruchem ręki i z furią wbiła w niego pięść. Poczuła, jakby przez te sześć lat się niczego nie nauczyła, co ją niesamowicie irytowało. Do tego stopnia, że wahała się czy pokazywać Ristoffowi inne odkryte przez nią zastosowania telekinezy.
~ [i]A chrzanić to[i] - pomyślała, zbierając się na równe nogi. Również odrzuciła jakiekolwiek widoczne uczucia, postanawiając stłumić to w sobie.
- Przepraszam - powiedziała Diziemu bezbarwnym tonem, po czym zaczęła się wspinać na wóz.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline