Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2017, 20:38   #21
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Brenton rzucił szylinga chłopakowi. Wykonał dobrą robotę.

- Dobra robota chłopcze. - wstał od stołu i podszedł do niziołczycy. - Witajcie. Jestem Brenton Grisk. - podał rękę niziołczycy. Odczekał chwilę aż przedstawi siebie i towarzyszy. Po czym przedstawił swoich.
- Propozycja współpracy to sprawa która chce wam rzec. Obecny tu Fubrin syn Fubrina z Karak Kadrim.- celowo wymienił pełną godność krasnoluda. Szacunek i przyciągnięcie jego uwagi od Ragnara.
- Chciałby pomocy w zabiciu oddziału orków, którzy karawanę jego zniszczyli i towarzyszy zabili. Płaci 5 złotych koron od głowy orka oraz 10 koron za szczątki doczesne każdego towarzysza. Których było dziewięciu konkretnie mówiąc. Zielonych jest najmarniej trzydziestu. Jeśli mamy się dobrze sprawić, potrzebna nam pomoc. Ja, moi towarzysze i Fubrin to siedmiu wojaków. Razem z wami powinniśmy zetrzeć zielone ścierwo. Złotem uczciwie się dzieląc. Mości Fubrinie to członkowie Pokojowe Paktu, niezbędni dla Pana sprawy. Jeśli ma się ona udać. - to powiedziawszy czekał na reakcję obu stron.
Niziołka przyjrzała się Brentonowi. Potem jedzącej makaron reszcie. A potem spojrzała w górę, prosto w oczy przyszłego rycerza. Miała zimne oczy.
- Sto pięćdziesiąt. I dziewięćdziesiąt. Czyli w najlepszym przypadku dwieście czterdzieści. Na dwunastu. Czyli dwadzieścia na głowę - liczyła powolutku. - Nienajlepszy zarobek. Jak za ryzykowanie przeciw ponad dwukrotnej przewadze. Średnio mi to pasuje.
Zgromadzeni za jej plecami pokiwali głowami. Oprócz dziwacznej kobiety z łysiną na czubku głowy. Ta tylko rozglądała się dookoła i uśmiechała.
- Element zaskoczenia i wyszkolenia będzie po naszej stronie. To ułatwi sprawę, mości Fubrinie. Słyszy pan, jak sprawy się mają. Pani słusznie i prosto z mostu prawi. Niech pan dołoży trochę złota. Ja bym chciał powodzenia Pana wyprawy. W siódemkę nie damy rady. Pan też to wie. Niech pan dobije tu uczciwego krasnoludzkiego targu.*
- Wyżymacze! - sarknął Furbin. - Żądne złota niziołki i ludzie! Okradli mnie, a oni żądają więcej złota. Co za maniery! Gdzie współczucie?!
- Ja ci współczuję, Furbinie synu Furbina - odezwała się nagle dziwna kobieta przyjemnym głosem. Zbliżyła się do krasnoluda i położyła mu dłoń o długich palcach na ramieniu. - Shallya zsyła ci swoje błogosławieństwa.
- Weź tę rękę - powiedział w miarę łagodnie Furbin, jednak nie zrobił nic, żeby strącić jej dłoń. - Dorzucę jeszcze sześćdziesiąt koron. Więcej nie dam, bo nie mam jak. Jeszcze muszę mieć za co wrócić do domu.
Brenton spojrzał na niziołczyce. Czekając czy ta zgodzi się na “nieco” lepsze warunki.
- Desperat, co? - zachichotała niziołka. - Pokojowy Pakt ci pomoże, krasnoludzie. Ale tylko jeżeli nie będziemy musieli dzielić się nagrodą z tymi tutaj - wykonała szeroki ruch dłonią, obejmujący Brentona i resztę. - Sami damy sobie radę, a nie widzi mi się dzielić tą marną zapłatą z jeszcze sześcioma gębami.
Furbin zmarszczył brwi, rozważając propozycję.
- Nie dadzą rady sami. Czy tylko ja tu jestem rozsądny? Jesteśmy słowni Fubrinie. Decyduj wedle swojej wiary. Tylko zważ przy tym, że ja targuje się co prawda mocno. Jednak na twoim sukcesie i życiu mi zależy. Dlatego posłałem po wsparcie. I to mimo, że wiedziałem o mniejszym zarobku wtedy.
Furbin spojrzał na jednego i na drugą. Burknął pod nosem.
- Tak to z wami jest. Kąpani w gorącej wodzie, nie potrafiący rozmawiać. I się dogadywać. Przede wszystkim, człowiecze, tylko trójka z was zgodziła się pomóc. Nie szóstka. Niekulturalna niziołko, o nieznanym imieniu, jesteś chciwa i ci nie ufam. Więc albo idziemy wszyscy, albo idę z Brentonem.
Tym razem to niziołka zastanawiała się nad słowami krasnoluda.
- Spójrz na to Pani tak. Zarobek mniejszy. Uporamy się jednak szybciej, mniejsze ryzyko i co nieco utargowałaś do przodu. Czasami trzeba większej grupy. I dzisiejszy sojusz może przynieść wam korzyść w przyszłości. Nam zresztą też.

Rzut na przekonywanie oblany


- Nie chcesz krasnoludzie, to nie. A wam - zwróciła się do Brentona - nie ufam. Dobra, drużyno. Idziemy zapolować na zwierzoludzi, za nich przynajmniej dobrze płacą!
Malutka kobieta obróciła się na pięcie i ruszła w stronę wyjścia. Prawdopodobna kapłana Shallyi pochyliła się jeszcze nad krasnoludem i szepnęła:
- Będzie dobrze.
- Mimo wszystko pani, - zwrócił się do niziołczycy. - Kiedyś możesz potrzebować innej grupy. Wtedy cóż, wiesz kogo szukać. Powodzenia na drodze. - nie miał żalu interesy to interesy. Było nie było właśnie ich pula powiększyła się o sześćdziesiąt złotych koron.

Gdy pokojowy pakt opuścił karczmę, Brenton wpierw zwrócił się do Gerdy.
-Zapłacę za pokój dla Kiszy i za kąpiel wraz z posiłkiem.
Następnie zwrócił się do Fubrina.
-Ragnar, Ja i Ty oraz dobra łuczniczka. Pozostała trójka pewnie do nas dołączy. Może najmijmy kogoś jeszcze? Co prawda z tymi przed chwilą nie wypaliło. Jednak jacyś dodatkowi zbrojni by się przydali. Bo tak naprawdę nie wiemy nawet czy orków jest trzydziestu, czterdziestu czy więcej. Odwagi mi nie brak, rozsądku jednak też nie. Jak i tobie Fubrinie synu Fubrina.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 20-04-2017 o 20:40.
Icarius jest offline