Dla mnie podobnie jak w filmach w grach są dwa typy horroru, dosyć prymitywny opierający się na tym że coś nagle wyskakuje i taki który potrafi zbudować taką atmosferę że nawet jeśli nic nie wyskakuje to i tak coś cię wgniata w fotel. Oczywiście te dwie metody wzajemnie się nie wykluczają ale pierwsza jest o wiele łatwiejsza.
Jeśli chodzi o mnie to pamiętam niesamowity klimat pierwszego
Alone in the dark, z jego rysowanymi tłami i kamerami TPP umieszczonymi w najdziwniejszych miejscach dającymi czasem klaustrofobiczne poczucie małych pomieszczeń jak np wtedy gdy postać bohatera obserwowana z żabiej perspektywy. Do tego dźwięk budujący atmosferę. Tak AitD było grą którą odpalało się w pogodny letni dzień przy otwartym oknie a i tak człowiek odczuwał głęboki niepokój.
Czasem zastanawiam się żeby kupić sobie tą grę i odświeżyć wspomnienia ale boje się konfrontacji z rzeczywistością, bo grafika raczej dziś dobrze nie wygląda...
Kolejna dla mnie jest seria
Silent Hill, w której zamiast w ciemności miasto (zazwyczaj) tonie w jasnej mgle która jest jeszcze bardziej niepokojąca, atmosfera tam była niesamowita sam się łapałem na tym że słysząc potwory zamiast łapać broń i z okrzykiem "Dawać!" przeć do przodu chowałem się gdzieś próbując przeczekać
Zdecydowanie mogę polecić
Alien Isolation (choć muszę przyznać że w pewnym momencie musiałem przerwać rozgrywkę i zająć się real life i po tym mam problem z ponownym wczuciem się w klimat) gra zdecydowanie lepiej oddaje klimat oryginalnego filmu niż jego kontynuacje zarówno w warstwie wizualnej (klawiatury z wysokimi klawiszami i kineskopy ^^) jak i w atmosferze
Cytat:
Vampire: Bloodlines ["Ocean House" Hotel] - kiedy kolejne razy przechodziłem tę część gry (bo VtM:B samo w sobie dalekie od horror) to już nie tak mocno odczuwałem atmosferę. Ale za pierwszym razem w środku nocy OHH dał mi konkretnego czadu...
|
W tej kwestii mogę się z Leoncoeurem w pełni zgodzić ten etap gry miał niesamowity klimat