Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2017, 22:56   #30
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

- Panowie… I jak to będzie, hę, hę? - dopytywał irytującym głosem Wędeczka. - I opowiedzcież, o jakie kurestwa, to jest biznesy się wam rozchodzi? Nie żeby to miało znaczenie dla mnie, oj nie. Ale - pociągnął nosem - lubię wiedzieć w co pytę pakuję, hę.

Franz zniżył nieco głos.

- Zmierzamy na wschód - rzekł. - Jest nas czterech, ale nie szkodzi. Grupa czterech wystarczy do takiej roboty. Potrzebuję coś odebrać pewnemu szlachcicowi, co należy do mnie. Sprawy nie da się rozwiązać od tak, dać po gębie i uciec. Przy okazji odbierania, może natrafić się okazja zysku dla wszystkich, którzy uczestniczą. Tedy powiedzcie mi, panie Wędeczka, jak bardzo wam pasuje taki rodzaj roboty? Odważniście, czy uciekniecie?

- Szlachcic na wschodzie, tak? Ktoś z Verborgen, Dignam czy jeszcze dalej, hę? Jeżeli faktycznie to jest twoje, co mnie mało obchodzi, to czasem trzeba się pogodzić. Szlachta i inne grafy czy duponsy biorą co chcą i ich obchodzi twoje zdanie tyle co mnie. Chyba że mi płacisz, wtedy faktycznie mnie obchodzi. Jednak za szansę narażenia się szlachetce wymagałbym dodatkowej opłaty pięciu koron po robocie, jakakolwiek by nie była.

- To dobra cena - odparł Franz. - Akceptuję ją. Zatem jesteś zainteresowany, tak?

- A ci tutaj na czym się znają, hę? - zapytał ze swoją irytującą manierą.

- Ja jestem Martin - przedstawił się zwiadowca - I potrafię bezpiecznie przeprowadzić twój zadek, mości krasnoludzie, na miejsce roboty.

Atanaj odburknął coś i wrócił do obserwacji otoczenia. Na cholerę ten mały knypek miał wiedzieć, czym się on zajmuje?

- Zainteresowany… Ha, dobrze więc. Posłuchajcie, Atanaju, Martinie, panie Wędeczka, bo nie będę się powtarzać. O ile czas pana Wędeczki jest mierzony tutaj w twardej walucie, to Atanaj i Martin mają swoje sprawy, które chcą rozwiązać przez tą rejzę. Stąd też wysłuchajcie mojej oferty.

- Graf na wschód stąd oferuje nagrodę za znalezienie rodowej zguby, co to jest, nie mam pojęcia i w gruncie rzeczy nie do końca mnie obchodzi. Sprawą najwyższego importu jest dla mnie to, co ma w swoim skarbcu i to jest to, co potrzebuję z niego wydobyć. Taki obraz, wystawcie sobie. Raczej wątpię, żeby się rozstał z nim po dobroci.

- Dwór jest oczywiście strzeżony, bez mała dwunastu ludzi na usługach szlachcica, nie licząc służby i niespodzianek w postaci dodatkowych wart przy skarbcu. Rzecz polega na tym, że potrzebuję wywiedzieć się o dworze jak najwięcej. Głównie tego, kto donosi jedzenie do stróżówki i czy graf potrzebuje kogo do najmu. Parobków, najemników, wszystko jedno. Dwóch z nas musi wejść do dworu i wywiedzieć się, gdzie jest obraz. Tudzież skarbiec. Tudzież oba naraz. Imaginuję sobie, że przebranie idioty nada się w sam raz: nikt nie będzie podejrzewać i będzie można wałęsać się, jak się podoba. Oczywiście inną kwestią jest, czy szlachcic wpuszcza kogokolwiek na dwór. W takim wypadku pozostałoby nam otrucie straży i włam na mury. Miałem nadzieję, że Ada mi w tym pomoże.

- Stąd też weźmiemy sobie to zadanie powolutku i bez szaleństw. Wejdziemy na dwór, dwóch z nas jako przygłupi bracia, którzy przypałętali się w poszukiwaniu służby, a dwóch jako awanturnicy, którzy chcą znaleźć zgubę. Nie jeden po drugim, oczywiście. Jeśli graf to łyknie, świetnie, jeśli nie, mus nam będzie wyśledzić, kto kupuje jedzenie i sprzedać mu zatrute. Zaiste, liczyłem na Adę i jakąś truciznę, która działa wolno. Tudzież wymyślić jakiś lepszy fortel, bo dotąd tylko sięga moja wyobraźnia. Na ten przykład, czy warto by było tak jak pospolity cham, z łomem przez okno. Ale muszę najpierw obejrzeć dwór.

- Umówimy się, gdzie spotkać się przy murze. Jeśli nie skrewimy i przypadkiem któregoś z nas nie wbiją na pal, wejdziemy do dworu. Cokolwiek z niego uniesiecie, jest wasze, zawartość skarbca włącznie. Mnie interesuje tylko obraz. To by było tyle, jeśli chodzi o zapłatę tych pięciu koron, panie Wędeczka. Sądzę, że może być tego więcej, jeśli się uwiniesz.

- Po wszystkim rozdzielimy się i spotkamy się w Birkeweise, jako kolejny punkt naszej rejzy. To co, wchodzicie w to, czy wracacie do mamusi?


- Jak dla mnie cycuś niegolonej pannicy. Hrhm - chrząknął w zadumie. - Ada, Ada… Znachorka z Verborgen? Ogólnie plan nie jest zły, trzeba go jeno jeszcze obgadać, hę? Zatrzymajmy się w Verborgen, tam się zaopatrzmy, przy piwie obgadamy i możemy następnego dnia leźć po obraz. Wytłumacz jeszcze jak wygląda.

- O tym, jak wygląda, pogadamy w Verborgen. Ruszajmy.
 
Santorine jest teraz online