Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2017, 22:49   #4
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Crawley co prawda nie wiedział, gdzie leżały Butan i Birma, ale wiedział natomiast, że znów trafiła mu się ciekawa sprawa. Podskórnie wyczuwał takie rzeczy. Emerytowany pułkownik interesujący się kultami zamordowany. Czyżby komuś za bardzo nadepnął na odcisk? Póki co Wilbur nie zamierzał tkać sieci domysłów, a po prostu wypytać pannę Felder o szczegóły.
- Czy wujek panienki miał jakichś wrogów? Skarżył się na kogoś? Może ostatnio chodził jakiś nie w sosie? - Will chwycił za notes i ołówek leżące na biurku, zamierzając notować wszystkie najważniejsze informacje.
Beatrice zmarszczyła brwi, zastanawiając się dłuższą chwilę.
- Nie, nic takiego sobie nie przypominam. To był człowiek do rany przyłóż, wszędzie miał przyjaciół, bo na niego po prostu nie można się było złościć. Był bardzo ciepły, pomocny... nie wierzę, że mógł mieć jakichś wrogów.
- A więc było to morderstwo na tle rabunkowym? Czy coś zginęło?
- Jeden z dzienników wujka i manuskrypt, który kupił okazyjnie gdzieś u jakiegoś antykwariusza
- powiedziała Beatrice, a Will zanotował. - Wszystkie pieniądze i kosztowności pozostały nietknięte.

Ciekawe, pomyślał Crawley. Może zwykły złodziej stał się mordercą? Historia znała takie przypadki, gdy przyłapanemu na gorącym uczynku rabusiowi puszczały nerwy i w emocjach mordował świadka jego niecnych uczynków. Jeśli jednak to był złodziej, musiał wiedzieć, że Shrewsbury dysponuje tym, co chciał ukraść. Bądź po prostu był i jednym, i drugim, czego Will nie wykluczał.
- Dobrze, to niech mi panienka teraz powie, jak zginął wujek? - Mężczyzna przygotował ołówek do pisania.
- Z tego, czego dowiedziałam się od detektywa inspektora Horace'a Harkera, który prowadzi śledztwo, wujek miał głęboką ranę ciętą gardła. Więcej nie chciał mi powiedzieć, podobno żeby nie narażać mojej psychiki na nieprzyjemności.

No tak, Horace Harker. Stary wyga, który chyba urodził się z odznaką, nigdy nie był przesadnie skłonny do udzielania informacji. Tak rodzinie, mediom, jak i prywatnym detektywom. Na szczęście Wilbura, ten służbista wisiał mu przysługę, więc chyba będzie trzeba mu o niej przypomnieć.
- Jak odkryto zwłoki? Przepraszam... ciało wujka? - Pytał dalej.
- Trafiła na nie jego gosposia, która przychodziła codziennie rano sprzątać i gotować. Biedaczka do tej pory jest w szoku, ponoć wszędzie było pełno krwi. - Beatrice położyła dłoń na policzku, jakby bolał ją ząb i pokręciła głową.
- Ma pani dostęp do mieszkania wujka?
- Tak, gdy policja zakończyła czynności, oddano mi klucze. Od momentu jego zabójstwa nie byłam tam jednak.
- Wezmę tę sprawę, jednak chciałbym, żeby pozwoliła mi pani rozejrzeć się po mieszkaniu sir Augustusa i towarzyszyła mi na tę okoliczność.
- Ale... dlaczego? Mogę zostawić panu klucze, jeśli pan chce.
- Chodzi o to, że policja, niezaznajomiona z mieszkaniem pani wujka, mogła coś pominąć, niedopatrzyć. Jak rozumiem, była pani częstym gościem wujka, sądząc po zażyłości?
- Tak, odwiedzałam go czasami nawet trzy razy w tygodniu. Do czego pan zmierza?
- Zatem zna pani wystrój jego mieszkania, gdzie trzyma poszczególne rzeczy i tak dalej. Po prostu chcę, żeby poszła pani ze mną i rzuciła okiem. Wiem, że to może być dla pani trudne, ale chcę mieć pewność, że niczego nie przeoczymy.
- Will uśmiechnął się do niej najcieplej, jak potrafił.

Panna Felder skinęła głową.
- Dobrze. Chce pan iść teraz? Tak się składa, że klucze mam przy sobie. Noszę je od tamtej chwili, gdy policja mi je oddała, w sumie nie wiem nawet dlaczego. - Wzruszyła ramionami i prychnęła pod nosem.
Chciał powiedzieć, że być może była to jedna z rzeczy, dzięki którym miała wrażenie, że wujek wciąż żyje, jednak zachował to dla siebie. Nie był od filozofowania, tylko od rozwiązywania spraw kryminalnych. I innych takich.
- Tak byłoby najlepiej. Chodźmy od razu. Jeśli chodzi o cenę moich usług, to będzie trzysta funtów.
- Zgadzam siÄ™
- odparła bez mrugnięcia okiem, czym zaskoczyła nieco Crawleya. Mógł powiedzieć czterysta, gdyby wiedział.
- Połowa płatna z góry. - Podkreślił.
Brunetka sięgnęła do wiszącej na ramieniu torby i wyciągnęła z niej stylową portmonetkę, a następnie odliczyła sto pięćdziesiąt funtów i wręczyła detektywowi, jakby to były jakieś drobne.
- Mam nadzieję, że uda się panu znaleźć morderców mojego wujka. To dla mnie bardzo ważne. Liczę na pana - rzuciła chłodniejszym tonem, patrząc prosto w oczy Crawley'owi.
- Zrobię, co w mojej mocy, panno Felder - powiedział Wilbur, wstając od biurka. - Jedźmy na Brown Street 16.

Wskazał kobiecie wyjście z biura, chwycił swój płaszcz i kapelusz z oparcia jednego z foteli, po czym wyszedł wraz z klientką na chłodną klatkę obskórnej kamienicy. Upewnił się, że zamknął drzwi i rozmyślając o sprawie ruszył wraz z Beatrice schodami na dół.

 
Kenshi jest offline