Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2017, 12:10   #8
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Harker przyjął go tak, jak zwykle, czyli dostał umysłowego płaskostopia na jego widok. Crawley zawsze w duchu się cieszył widząc inspektora z podniesionym ciśnieniem, choć jednocześnie troszkę się obawiał, że pewnego dnia to ciśnienie go zabije. Rozsiadł się wygodnie przy biurku policjanta i uśmiechnął lekko, a potem przeszedł do rzeczy.
- Chciałbym się dowiedzieć wszystkiego, co się da na temat morderstwa sir Augustusa Shrewsbury dokonanego szesnastego maja tego roku na ulicy Brown Street 16. - Wilbur posłał inspektorowi ironiczny uśmiech.
- Mówiłem ci tyle razy, że nie udzielam informacji na temat prowadzonych przeze mnie spraw - burknął Harker.
- A ja tyle razy przypominałem, że gdyby nie moja interwencja, córkę odwiedzałby pan na okolicznym cmentarzu a nie w tym ładnym domu, który pan jej kupił w zeszłym roku - odrzekł prywatny detektyw.
- Będziesz mi to przypominał do końca życia? - Harker obdarzył go jadowitym spojrzeniem.
- Tylko, jeśli będę musiał. Sądzę, że opowiedzenie o sprawie, którą mam nadzieję rozwiązać nie jest aż tak strasznym przestępstwem, biorąc pod uwagę co zrobiłem dla młodej Katherine, czyż nie? - Crawley splótł dłonie za głową.
- Kiedyś naprawdę każę cię aresztować. Wkurwiasz mnie, Crawley.
- Tak jak wielu ludzi, ale tylko do pana odnoszę się z szacunkiem, nawet, jeśli mnie pan obraża.
- Will wiedział, jak rozmawiać z tym starym piernikiem. - To jak będzie? Sir Augustus Shrewsbury. - Przypomniał.
- Wiem, o kim mowa, nie musisz mi dwa razy powtarzać. Może mam już swoje lata, ale pamięć jak u młodego chłopaka.
- Warknął inspektor i zajrzał do szuflady.

Grzebał w niej przez dłuższą chwilę, najpierw jedną ręką, potem zaangażował i drugą. Przekładał przeróżne teczki, jedne grubsze, inne cieńsze, aż w końcu wyciągnął tę, o którą mu chodziło. Pacnął nią o blat biurka, otworzył i skupił się na dokumentach.
- To co chcesz wiedzieć?
- Wszystko, co pomoże mi rozwiązać tę sprawę. Panna Beatrice Felder, bratanica nieboszczyka pokłada we mnie spore nadzieje.
- Szkoda, że nikt jej wcześniej nie uprzedził, oszczędziłaby sobie czasu i pieniędzy
- mruknął Harker.
- To co pan tam ma? - Wilbur zignorował docinkę.
- Shrewsbury'ego znalazła jego gosposia. Kiedy przyszła rano do pracy, gazowe kinkiety były zapalone, a podłoga w salonie cała we krwi. Ciało odkryła schowane nad paleniskiem kominka - gdy pojawiliśmy się na miejscu, z wylotu zwisała tylko ręka denata.
- Zaraz, zaraz.
- Wilbur wyprostował się nagle. - Ciało znajdowało się w wylocie kominka?

- No przecież powiedziałem
- odburknął Harker. - Co ciekawe, gosposia zarzeka się, że wychodząc po pracy zamknęła drzwi wejściowe zapasowymi kluczami i otworzyła je dopiero następnego dnia. Wszystkie okna w domu były zamknięte, zatem w związku z tym, że w całym pomieszczeniu znaleźliśmy drobinki sadzy, wysnułem hipotezę, że morderca musiał wejść przez przewód kominowy, jednak aby to zrobić musiałby to być akrobata pierwszej wody. Poza tym, na kominku i wewnątrz wlotu odkyliśmy krwawe odciski rąk. Były one wielkości dłoni dziecka, miały jednak nienaturalnie długie palce. Jak żyję, nie trafiłem na taką sprawę. - Inspektor poprawił szkło na oku.
- Dziwne, bardzo dziwne... - Crawley zawiesił się na moment. - Może to jakiś zdeformowany człowiek... albo zwierzę... może małpa?
- Małpa?
- Harker zarechotał głośno. - Pojebało cię, Crawley? Z mieszkania zginęły manuskrypty i jakaś książka, myślisz, że ktoś byłby w stanie tak wytresować małpę, żeby poderżnęła człowiekowi gardło i jeszcze ukradła konkretną rzecz? Daj spokój...

Policjant otarł łzy śmiechu ze zdrowego oka.
- Jeśli drzwi i okna były zamknięte, a ktoś dostał się szybem komina, to ja tu widzę tylko taki związek - rzucił Wilbur. Nie potrafił tego inaczej wytłumaczyć, ale też nie zamierzał przekonywać na siłę starego detektywa.
- Z takimi rewelacjami nie za długo popracujesz w tym zawodzie. - Harker opanowywał rechot.
- To się okaże, detektywie inspektorze. - Crawley wstał z fotela. Właściwie wiedział już wszystko odnośnie okoliczności śmierci Shrewsbury'ego, więc mógł zająć się pożyteczniejszymi rzeczami.
- Cały czas rekrutujemy do policji, mimo wszystko jakoś mógłbyś się nam przydać - rzucił wesoło Harker.
- Nie, dzięki, wolę być na swoim. Źle znoszę, jak mi ktoś wydaje rozkazy. Zwłaszcza ktoś głupszy ode mnie. - Zaśmiał się, po czym pożegnał szybko z Horace'em i wyszedł z jego biura.

Stary coś jeszcze za nim krzyknął, ale już nie słuchał. Skoncentrował się na sprawie - zakładając, że zdeformowany człowiek lub małpa zabiły Augutusa zlecenie stało się jeszcze bardziej podejrzane, niż wcześniej. Inna rzecz, że po co komuś potrzebne były stare manuskrypty pułkownika? Do sprzedaży na czarnym rynku? Wilbur podświadomie czuł, że tu chodzi o coś grubszego i że związek z tym ma szuflada ukryta pod blatem biurka. Miał zamiar udać się do British Museum, ale po drodze wstąpić do mieszkania Shrewsbury'ego, żeby zabrać książkę i resztę papierów. Może jak pokaże to jakiejś mądrzejszej od siebie głowie, to popchnię sprawę w jakimkolwiek kierunku. Bardzo na to liczył i miał nadzieję, że w tłumaczeniu tajemniczego języka odnajdzie jakieś poszlaki. Coraz bardziej to wszystko śmierdziało, a to nigdy nie była dobra oznaka.

 

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 10-05-2017 o 12:14.
Kenshi jest offline