Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2017, 16:15   #83
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Pauline weszła niepewnym krokiem do szpitala.

Troszkę się bała. Tyle się słyszało o pacjentach takich placówek, którzy robili krzywdę sobie lub innym. Socjopaci, osoby atakujące „demony i grzeszników”, pijacy, narkomani, by wymienić tylko kilka z powszechnych stereotypów. Być może gdyby Pauline żyła w innej epoce, takiej, w której o chorobach psychicznych mówiło się głośno, publicznie i bez skrępowania, to nie czułaby aż tak wielkiego strachu, ale mimo swojego wykształcenia i bycia światową osobą czuła się bardzo niepewnie, będąc samotną w zakładzie dla obłąkanych.

Mimo to, oczywiście, parła naprzód. Jej przyjaciele i profesor jej ufali. Jakże mogłaby zawieść to zaufanie?

Pielęgniarka-recepcjonistka z którą rozmawiała panna MacMoor początkowo nie chciała jej dopuścić do nowego dyrektora placówki, ale w końcu kobiecie udało się ją przekonać. Wchodząc do jego gabinetu, historyk zastanawiała się nad tym, co mężczyzna którego spotkała jej mówił, jak i nad tym, co wyczytała w gazecie, o śmierci poprzedniego dyrektora szpitala. Przez chwilę w jej głowie pojawiła się paranoiczna myśl, iż obecny dyrektor mógł zamordować poprzedniego w imię awansu. Kiedy jednak Pauline spotkała się z tym panem, od razu odrzuciła tę myśl. Pan doktor okazał się być bardzo pomocny, przyjacielski i miły. Razem zeszli do archiwów, poszukując informacji o hrabim Fenaliku.

Niestety, poszukiwania okazały się bezowocne. Najprawdopodobniej hrabia zginął wkrótce po przyjeździe do zakładu i stąd brak o nim jakichkolwiek informacji w kartotekach. Po pożegnaniu się z doktorem Pauline powolnym krokiem ruszyła w kierunku peronu. Miała nadzieję, że jej przyjaciele mieli więcej szczęścia w poszukiwaniach niż ona.

Na peronie spotkała spotkanego wcześniej mężczyznę.

- Pan doktor mnie przyjął i tak, był miły - odparła zgodnie z prawdą Pauline - Niestety, nie udało mi się znaleźć w szpitalnym archiwum informacji, po które tu przyszłam. Niemniej jednak dziękuję panu za zainteresowanie.

- Miły? To aż dziwne - mruknął Paul Mandrin - Choć w sumie może miał dobry humor. Od miesięcy czaił się na tę posadę.

Gdy Mandrin odpowiadał z jego ust, aż buchał odurzający i bardzo nieprzyjemny odór alkoholu. Być może to właśnie było przyczyną jego zwolnienia. Paulina zauważyła też na jego lewym policzku, świeże zadrapania, które wyglądały jak wykonana ludzką ręką.

Pauline zastanawiała się, czy ta rozmowa ma w ogóle sens. Nie miała ochoty na rozmowę z pijaczkiem, a co więcej, jej cel przyjazdu do szpitala okazał się niemożliwy do osiągnięcia. Westchnęła.

- Chyba sobie już pójdę, nie chcę marnować pańskiego czasu, a i ja mam swoje własne sprawy na głowie. Do widzenia panu - odparła, uśmiechając się miło i kiwając mężczyźnie głową.

Zamierzała wrócić do domu Eleonor i tam czekać na resztę. Nie widziała innej możliwości. Z jej strony wszelkie tropy okazały się prowadzić donikąd.
 
Kaworu jest offline