29-05-2017, 12:50
|
#6 |
| Gabriel usłyszał krzyki. Wzywanie boga i poczuł się zaintrygowany. Ruszył trzymając się cienia w stronę miejsca zdarzenia.
Gdy zainteresowani ruszyli w kierunku z którego dochodziły krzyki zrozumieli że chodzi o wtargnięcie do miasta. Dwóch strażników wyglądało na poturbowanych jeden się nie ruszał a sama brama wyglądała jakby uderzył w nią taran. Nieopodal leżał przewrócony wóz a leżący obok koń rżał żałośnie, zwierze miało chyba złamaną nogę.
- Diabeł! kaduk! Jezusie zmiłuj się! - mężczyźni nie przestawali krzyczeć.
Ereb miał złe, bardzo złe przeczucia, tym niemniej nie mógł sobie pozwolić na wątpliwości w takiej chwili. Ruszył niespiesznie, rozglądając się uważnie dookoła, gotów zareagować na każdy, nawet najmniejszy sygnał, że to co wtargnęło do miasta ciągle czai się w najbliższej okolicy. Szczególnie nie podobały mu się słowa jakie słyszał, zbyt często widział co ci barbarzyńcy nazywali diabłem.
Gabriel skierował się natomiast prosto do rannych strażników. Najpierw chciał sprawdzić co z tym który się nie ruszał. Wszak nadal mógł żyć i pomocy potrzebować. Pasterz musi dbać o swoje owieczki. Zmawiał głośno modlitwę i krzyknął głośno
- Bracia, jestem medykiem. Zajmę się waszymi ranami. Co was tak urządziła na wszystkich świętych?
Gabriel szybko zrozumiał, że mężczyzna jest po prostu w szoku, jego spodnie były mokre a w powietrzu czuć było charakterystyczny zapach moczu. To znaczy bardziej intensywny niż zwykle. Pozostali strażnicy zostali po prostu ogłuszeni, kilka siniaków ale nic czego zdrowy człowiek niebyłby w stanie znieść, po prawdzie, większość tych ludzi bardziej krzywdziła się każdego wieczoru po wspólnej popijawie. Koń jednak wydawał agonalne odgłosy.
- Diabeł! diabeł, Jezu Chryste!... - ludzie wciąż powtarzali.
Ereb miał tylko kilka chwil zanim będzie musiał odejść, nie uśmiechało mu się zostawać i wyjaśniać sprawy, ale był ciekaw jednej rzeczy, ilu prócz niego było bardziej zaintrygowanych niż przerażonych. Kto jeszcze z dzieci Chaosu przybył na miejsce? |
| |