Ło mamuśko, ale rypie...
Borsuk wstawał o poranku
I spod oka na świat łypie
Kto tam leży hen, na ganku?
Zad swój uniósł więc dostojnie
Włos zaś łapą też poprawił
Wódki z dzbanka pociągł hojnie
Przypomniawszy, jak się bawił.
Krok borsuka nader chwiejny
Ni to kac, ni to zaspanie
Oto znowu szczur, kolejny
Co go czeka zadeptanie
Kto na ganku tam wciąż kima?
Czy to owca, może koza?
Może pies znów zgrywa mima?
Niepokoju spora doza.
I gdy już twarz tą miał zobaczyć
Gdy na krok od stwora stał
Już za łeb jego zahaczyć!
Zachwiał, upadł- znowu spał