~ No to skończył się złoty sen o potędze ~ – Belle zadumała się nieco nad ironią losu i słowami dowódcy straży.
Trzymała się na ostatku towarzyszy niedoli, boć ciężko jej wyleźć na brzeg było. Długi spływ barką nie pomagał w uporczywym bólu stawów, przez co zgięta bardziej w pół była niż zazwyczaj. Wysłuchując przechwałek... to jest przedstawienia się kompanów niedoli a i ostrzeżeń więźniów wystawionych na pokaz, splunęła dyksretnie w kułak.
Czekając na swoją kolejkę otarła umazane nieco krwią wnętrze dłoni o grubą, ciemną spódnicę. W ogóle cała okutana była w wiele warstw odzieży co sprawiało, że nieco większą się zdawała niż rzeczywiście była. Podróż spędziła upchnięta w najcieplejszy skrawek łajby jaki znaleźć mogła a i dóbr wielkich po niej widać nie było. - Jam jest Belle, mości strażniku. – przedstawiła się z uśmiechem co ukryć miał brak przednich, wybitych dawno zębów. Skłonić się z lekka spróbowała, posykując przy tym cicho z bólu - dzieci niańczę, gotować umiem a i pomóc w zagubionych rzeczy odnalezieniu mogę – ciągnęła niskim, lekko ochrypłym acz przyjemnym dla ucha głosem.
- Ragnara nie spotkałam to i o planach jego nie wiem nic – odgarnęła pasmo cienkich, tłustych włosów z twarzy – ale jak trza, to i bronią robić pomóc mogę - błysnęła ciemnymi oczami, co jako jedyne wciąż uwagę do jej niegdyś pięknego oblicza przyciągały. |