Krasnolud przystanął widząc trupa. Nie pierwszego w jego życiu i nie ostatniego. Ma nie bał się. Żeby się bać potrzeba było trochę więcej zdrowego rozsądku, niż on posiadał. Był wszakże znanym pijakiem i wojownikiem podziemnym. Choć po prawdzie, to chyba nawet bardziej tym pierwszym niż drugim. Lubił dobrą rozróbę, a po wódzie był najlepszy w rzucie kmiotem przez stół. Co prawda przywitanie mu się nie podobało. Co to za zabawa zastrzelić kogoś z kuszy?
Nie znał żadnego Ragnara .... Choć nie, chyba jeden koleś w tawernie portowej nazywał się Ragnar, ale to nie mógł być tamten .... Tamtemu o ile dobrze pamiętał wbił kufel w pusty łeb ... -Chuj z Ragnarem jak z Elfami w 45! - krzyknął do osoby trzymającej kusze, aczkolwiek jego ręka nie zbliżyła się do toporka. Raczej nie zdążyłby go wyjąć, nim ten wystrzeli, a potem musiałby go zabić, a krew ciężko schodziła z tuniki. -Jestem Ma, lubię wypić, mordę obić jak trzeba ... A i jestem krasnoludem - to ostatnie podkreślił, żeby ludzie wiedzieli z kim mają do czynienia. Wszakże nie wypadało ominąć takiej informacji ...
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |