Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2017, 22:04   #6
Gormogon
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Marty Blake był na zbiórce przed czasem, co dość mocno zdziwiło nauczycieli, ponieważ chłopak zazwyczaj był spóźniony na lekcje oraz wszelkie szkolne wyjścia, które nie były związane z zawodami sportowymi. Na te zawsze był przynajmniej z półgodzinnym zapasem. Koszykówka była rzeczą, na której naprawdę mu zależało, i to może właśnie dlatego, pomijając fakt, że był wybitnym graczem, został wybrany na kapitana szkolnej drużyny. W sezonie, który właśnie się zakończył zdobył najwięcej punktów w lidze, co dawało nadzieje na przyszłość w NBA. Wyniki Martiego wynikały nie tylko z ciężkiej pracy na treningach i siłowni, ale także ze wzrostu koszykarza. Nie każdy osiemnastolatek mógł pochwalić się 196 centymetrami wzrostu.

Tego dnia wyjątkowo zdarzyło się, że Marty do szkoły został podwieziony przez swojego ojca. Od dawna miał z nim popsute relacje, Thomas Balthazar Blake nieustannie był na wszelakich wyjazdach służbowych po całych stanach i nie miał czasu na żadną poważną rozmowę z synem od dwunastych urodzin. Zresztą z matką było podobnie, też nie miała czasu dla syna. Martiego przestało już to obchodzić, ważne, że rodzice dawali mu pieniądze na wszystko czego potrzebował i pozwalali mu urządzać w domu regularne imprezy. Jedynym momentem, kiedy mógł poczuć się tak jakby należał do normalnej rodziny, mimo opinii Frank'a Hart'a na jego temat, były spotkania z Kimberly, z którą znał się od lat. Rozumiał, że mężczyźnie mogą nie pasować jego tatuaże i dlatego traktuje go w taki, a nie inny sposób. Poza tym był to syn starej przyjaciółki jego żony, która po studiach nie miała już ochoty z nimi się często spotykać. To właśnie dlatego, że pośrednio Kim pomagała mu uporać się z zaistniałą sytuacją i pomagała mu ze szkołą postanowił być jej niewidzialnym aniołem stróżem. Mało kto miał na tyle odwagi, żeby mu się postawić.
Gdy Thomas uruchomił silnik swojego Jaguara XF spojrzał w kierunku syna i machinalnie, bez emocji powiedział:
- Jak ci idzie w koszykówce synu?
Marty nie odpowiedział. Nie miał ochoty rozmawiać.
W momencie kiedy szary Jaguar zajechał pod teren szkoły młody Blake wyskoczył z auta zabierając ze sobą torbę i plecak. Ojciec rzucił za nim czymś na kształt "Cześć synu, baw się dobrze.". Wtedy Marty odwrócił się i powiedział:
- Byłbym zapominał ojciec, dasz tysiaczka, przydałby się.

Z plikiem banknotów od Thomasa w kieszeni zbliżył się do nauczycieli. Przywitał się z nimi zwykłym "dzień dobry" i zaraz po oddaniu formularza belfrom ruszył w kierunku autobusu, żeby zająć ekipie miejsca. Miał nadzieję, że szybko się zjawią, ponieważ ojciec nieźle wyprowadził go z równowagi. Chciał ich też zapytać o opinie na temat jego nowego pomysłu. Chciał sobie strzelić nowy tatuaż. Jego rozmyślania przerwało pojawienie się Claire. Dzisiaj wyglądała pięknie.
Gdy tylko pojawili się kumple wywiązała się rozmowa, która trwała, aż do przyjazdu na stację benzynową. Tam wysłali Kena, aby ten zakupił dodatkowy alkohol. Marty miał ochotę na imprezę w ośrodku, taką na której byliby wszyscy z klasy. W tym przekonaniu utwierdziła go rozmowa z resztą paczki. Był trochę zmęczony ich towarzystwem. Wyjątek stanowił Danny.

Autobus zatrzymał się na terenie ośrodka wypoczynkowego. Marty podążał za Dannym aż do wybranego przez kolegę pokoju.
- Dwójki? No chyba kogoś tu zdrowo pojebało! - mruknął Danny i podszedł do łóżka, sprawdzając palcami miękkość materaca. - Jak ja mam niby spać na czymś takim? A o dobrym seksie to już można zapomnieć...
Przejechał dłonią po idealnie wyżelowanym czubie na głowie.
- No nic, jak trza to trza. Ja biorę dół. Jak chcesz, to bierz górę, Mart, a jak nie, to możesz sobie wybrać coś w innym domku, miejsca widzę tu jest, że ho ho - powiedział Danny, zerkając na kumpla. - A jak w nocy chrapiesz, to tym bardziej idź se poszukaj innego łóżka.-
- Nie, nie chrapie, biorę górę- odpowiedział mu Marty.- I tak nie zamierzam spać, rozkręcamy imprezę, nie stary?

Wyszedł z domku, żeby kumpel mógł się przebrać. Sam zmienił tylko t-shirt. Czekając na zbiórkę usłyszał rozmowę Dannyego z Lulu. Było mu jej szkoda. Chciał podejść i mu walnąć prosto w ryj. Mimo całej sympatii do najlepszego kumpla nie mógł mu wybaczyć stosunku do kobiet. Traktował je wyłącznie jak przedmioty. Ładne przedmioty. Marty miał już dosyć tego dnia, ale powstrzymał się i nie zareagował, chyba jednak zbytnio lubił Dannyego.
Blake zdecydował się jednak podejść do opuszczonej, zapłakanej dziewczyny i spokojnym głosem odezwał się do niej:
- Wszystko w porządku? Gdybyś potrzebowała porozmawiać to się nie krępuj, chętnie pomogę.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”

Ostatnio edytowane przez Gormogon : 16-06-2017 o 07:51.
Gormogon jest offline