Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 00:02   #3
Discordia
 
Discordia's Avatar
 
Reputacja: 1 Discordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodze
- Koniec słodkiego, spokojnego wieczoru - Shy przeczesała palcami włosy - trzeba wracać do pracy.
Westchnęła ciężko i spojrzała na pełny kufel.
- Ale mam jeszcze trochę czasu. Godzina policyjna kńczy się o 6:00 - spojrzała w lustro i uśmiechnęła się ciężko do siebie.

Dopiwszy ostatniego Guinnessa podniosła się z hookera. Podłoga zakołysała się gwałtownie a w głowie zaszumiało. Shannon postanowiła jeszcze posiedzieć.
- W końcu nigdzie mi się nie spieszy.- Opadła ciężko na stołek.
Położyła głowę na ramionach. Włosy rozsypały się po ladzie.

Obudziło ją deliktne potrząśniecie za ramię. Nie chciała wstawać.
- Jeszcze nie chcę iść do kościoła, mamo- wymamrotała na wpół śpiąca.
- To ja, Pat. Wstawaj, Shannon.- Barman potrząsnął nią mocniej.- Zrobiłem ci kawy, dziecko.
Shy była już przytomna. Przelotnie spojrzała w lustro. Stwierdziła, że ma czerwone oczy i odcisk rękawa na policzku.
- Nie mów do mnie "dziecko"- powiedziała buntowniczo, ale wzięła w ręce parujący kubek.- Nie znoszę kawy. I to w dodatku gorącej.
Upiła łyk i zaczęła się zbierać. Zabrała z baru portfel i kluczyki. Glocka wsadziła do kabury przy pasku.
- Dzięki, Pat- pocałowała ojca chrzestnego w policzek, brzęknął dzwonek przy wejściu, trzasnęły oszklone drzwi i już jej nie było.

Jazda samochodem o tej porze dnia była samą przyjemnością. Puste ulice, puste chodniki. Silnik słodko grał melodię tłoków. "Trochę rzęzi. Trzeba go oddać na warsztat" pomyślała przejeżdżając skrzyżowanie na czerwonym świetle.

Wbiegła po schodach do loftu, musnęła grzbiet kotki, ubranie rzuciła na fotel i weszła pod prysznic. Gorąca woda zmywała trudy dnia. Nie wycierała się tylko wskoczyła w szlafrok frotte.
Ruszyła do kuchni, sięgnęła do szafki, wyjmując kocią karmę w galaretce. Prztknęła czajnikiem. Czekając aż woda na harbatę się zagotuje wykładała Whiskas na miseczkę.
- Jak się miewa moja kicia?- szeptała czule do zwierzątka, które ocierało się o jej nogi mrucząc głośno i z zachwytem.- Masz tu swoje śniadanko.
W tym momencie czajnuk pisnął i wyłączył się. Shy zalała herbatę i wyjęła jogurt muesli. Siadła przy stole przed komputerem. Mimo wczesnej pory trzeba było popracować.

- Co ja mam im napisać?- podniosła głowę znad monitora i ścisnęła palcami kąciki oczu.- Nie można pozwolić na samosądy i lincze bo wrócimy do epoki Dzikiego Zachodu lub średniowiecza. Nie sądzisz, Minerwo?- Zwróciła się nagle do kotki leżącej na parapacie.
Ruda kocica przeciągnęła się tylko i ziewnęła ukazując dwa rzędy lśniących i ostrych jak igły ząbków.
- Masz rację.- Shannon spojrzała na zegarek, na którym ledwo widoczne mrugały na czerwono cyfry: 10:30.- Pora zacząć dzień.
Weszła na antresolę i otworzyła szafę.
- Koszula, koszula, koszula, jeansy, jeansy, koszula - wyliczała lekko się uśmiechając.- I zgadnij co, Minerwo, włożę? Jeansy i koszulę?- Odróciła się w stronę loftu.- Otóż nie.

Załącznik 242

- Jak ci się podobam?

- Nie patrz tak na mnie.- Kotka zwróciła ostry łepek w stronę swojej pani i miałknęła cicho.
"Jeszcze 48 godzin i znowu się zacznie" pomyślała z rezygnacją.
- Dziś jest dzień pracy.
To mówiąc Shy zeszła na dół, zabrała z kuchennego stołu laptopa i zagrzebała się w kocach na kanapie pisząc analizę aktów przemocy w miescie dla użytku partii i Sędziów.
 
__________________
Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.

P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.

Ostatnio edytowane przez Discordia : 12-06-2007 o 00:11.
Discordia jest offline