Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 01:25   #68
Lavi
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Na zewnątrz zaraz za nim pojawiła się dziewczyna, widać chciała porozmawiać o czymś jeszcze.

- Tylko że wiesz...- mruknęła - To jest bardziej do obrony- wskazała na Berrettę którą zdążyła już schować do kabury przy pasku.
- Brat mi to zostawił....
- On tego nie popierał, ja zresztą też nie, ale nauczył mnie, że czasem trzeba strzelić komuś w nogę, bo wtedy napewno nie będzie cie gonił... Ale ja uważam że nie ma złych ludzi... Są co prawda ci... no wiesz..

W tym momęcie na twarzy Terry'ego pojawił się uśmiech, wiedział że dziewczynie chodzi o mutki. Dla niego mutanty stały się sposobem na życie.

- Ale i tak nie powinno sie ich krzywdzić... jeśli zaatakują, to prawda można sie bronić, ale wole jednak załatwiać sprawy pokojowo....

- Słuchaj mała, wiem że ty pomagasz ludziom i żyjesz z tego co zbierzesz lub dostaniesz w ramach wdzięczności. - mówiąc ostanie słowa spojrzał na nią. Nabrał oddech, po czym kontynuował dalej zanim cokolwiek zdąrzyła powiedzieć.

- Dla mnie mutki stały się sposobem na życie, zawsze będą oni dla mnie stanowić wroga numer 1, następny w kolejce jest wujek Moloch, a zaraz za nimi są dopiero ludzie. Może gdybym wychował się w innych warunkach robiłbym teraz coś innego. - Terry pochylił głowe, troche zrobiło mu się smutno. Przez całe jego życie ludzie go omijali z daleka, bojąc się go jak ognia. Gdy tylko usłyszeli czym się zajmuje czuli do nieGO strach. Ponieką był z tego zadowolony gdyż nie musiał się obawiać gangerów.

Terry powiedział po chwili jakby wyrwany z trasnu.

- O mnie nie musisz się martwić, ja nie długo z tego świata zjede, drugi raz nie pozwolą mi żyć. - popatrzał na dziewczynę, obdarzył ją szczerym uśmiechem, po czym odwrócił się dalej rozglądając po horyznocie.

W głowie Terry'ego wracały obrazy z frontu, wszechobecna śmierć, krew, trupy. Jednak najgorsze były machiny wujka Molocha. Nie mogłem tam wytrzymać długo, dlatego uciekłem. Od tego czasu mileło już pare tygodni, a Terry jest już prawie pewien że teraz na jego tropie jest Stalowa. Niestety tym razem Terry nie mia już ekwipunku by być przygotowanym na starcie z nimi. Gdy rozmyślał o Stalowej, przypomniałą mu się walka z nimi, kiedy to zabił dwóch z nich i 8 mocno poturbował. Nie sądził że kiedyś uda mu się czegoś takiego dokonać, w sumie gdyby nie Barret i LAW to nic by im nie zrobił. Szkoda tylko że jego cała drużyna została zabita, wolał sam zginąć. Przecież to jego szukali, oni nie mieli z tym nic wspólnego, no może mieli ale nie tak dużo jak on. Jego śmierć byłaby wystarczajaca. Na twarzy Terry'ego widać było ni to smutek ni to zamyślenie. Osoba na niego patrząca z boku mogła się tylko domyślać że w jego głowie trwała wojna myśli.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline