Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2017, 19:20   #3
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Sharlea zobaczyła ulotkę, gdy szła do domu w Daggerford po polowaniu w Zamglonym Lesie. Tym razem nic nie upolowała, jak za pierwszym razem, gdy uczyła się strzelać pod okiem Liama, ojca elfki. W pierwszej chwili chciała zerwać ją, ale po zatrzymaniu się przeczytała ją pół głośno, tak żeby tylko ona słyszała.
Hm, to hen drogi stąd, może tydzień, może cztery dni drogi. Opłaca się? - pomyślała elfica. Słońce ciepło muskało jej skórę, a delikatny wiatr targał włosami. Była piękna pogoda na taką wędrówkę. Jedyne na co musiała uważać to okoliczne lasy i rzeki pokroju Delimbiyr czy Dessarie, która leży za Lasem Ardeep. Te ziemie są już pod władaniem Waterdeep, jednego największych miast w tej okolicy. Plan był prosty, zabrać teoretycznie potrzebne rzeczy plus jakiś prowiant na ten tydzień i ruszyć ku przygodzie. Spojrzała w kierunku północno-zachodnim.
-Opłaca się - powiedziała na głos oderwawszy wzrok i jeszcze raz zerkając na ulotkę. Nieco żwawym krokiem poszła do domu. Przekroczyła próg i weszła do środka.
-Mamo, tato, muszę wam coś powiedzieć. Jakiś krasnolud z Kamiennej Przyłbicy poszukuje śmiałków by przepędzić wrogie drowy i duergarów, ale nagroda jest hojna… - tu urwała w tym miejscu, gdy do rozmowy wtrącił się ojciec.
-Nigdzie nie pójdziesz! To za daleko nawet jak dla ciebie - powiedział stanowczo kręcąc się po pokoju. Matka siedziała cicho.
-Ale tato! - westchnęła Sharlea.
-Dosyć tego. Nie pójdziesz. Nawet za tysiąc sztuk złota - rzekł Liam Selmer. Sharlea spojrzała na matkę.
Liam dalej kontynuował.
-Byłem tam dawno temu, tam nie jest bezpiecznie. Jest zimno, gdy dotrzesz na miejsce. Ja ledwo uszedłem z życiem - powiedział ojciec.
-Po za tym to będzie ze mną Hakan - broniła swej racji elfica.
-Jeszcze chcesz tam psa ciągać? - zapytał Liam.
-Em, no tak - powiedziała Sharli.
-Kiedy chciałabyś ruszyć? - Giselle zapytała.
-Ty jeszcze bronisz jej stronę!? - oburzył się ojciec.
-Ja tylko zadałam pytanie. Uspokuj się. Usiąć - wskazała fotel by Liam ochłonął. Ojciec posłuchał.
-Najlepiej od razu, bo to mi zajmie jakiś tydzień jak licząc na szybko - powiedziała dziewczyna dodając od razu -Za wykonanie zadania przydzielana jest kwota pięciu tysięcy sztuk złota - rzekła Sharli. Ojciec zamilkł. Taka kwota pozwoliłaby im wyjść na prostą.
-Dobrze, więc. Ruszaj. Tylko zabierz ze sobą to co potrzebne - stwierdził Liam.
-Dziękuję - Sharlea podziękowała i uściskała matkę oraz ojca. Zabrała kilka racji żywnościowych, łuk, manierkę, nóż i krzesiwo. Była gotowa pójść w świat.
-Tylko uważaj tam na siebie. Dobrze? I na psa - zapytała matka.
-Będę uważała na siebie i na niego - powiedziała i spojrzała na Hakana. Giselle ucałowała jej czoło. Elfica ruszyła w świat, zaczynając od przekroczenia rzeki Delimbiyr, poprzez Las Ardeep i dalej naprzód. Zatrzymała się na trochę w Waterdeep, by uzupełnić zapasy, miała jeszcze trochę pieniędzy na małe zakupy.



Dzień pierwszy nie był jakiś szczególnie ciężki do poradzenia sobie. Spała w jakimś pokoju w Waterdeep. Następnego poranka ruszyła dalej, przekraczając rzekę Dessarię, dochodząc do Gór Mieczy.
Ach, jak ja mam to przejść? Obejdę je, ale to mi zajmie z jakieś trzy dni. No nic. Ruszajmy - pomyślała dziewczyna i ruszyła szlakiem gór. Tym razem pogoda nie rozpieszczała jej, padało, cały dzień. Było też zimno, ale do wytrzymania. Zrobiła sobie krótką przerwę na odpoczynek i zjedzenie czegoś. Pogoda nie nadawała się na zrobienie ogniska i podgrzania jedzenia. Odpoczynek trwał dobrą godzinę. Ruszyła dalej brzegiem gór. W końcu, po trzech dniach pełnych deszczu, minęła je. Teraz czekał ją las Neverwinter, a za lasem samo Neverwinter, największe miasto w okolicy.
-Jestem bliżej niż dalej, nie mogę się teraz wycofać - powiedziała patrząc za siebie.

Minęły dwa tygodnie odkąd wyruszyła z Daggerford do lasu Neverwinter. Przedzierała się przez las pewnie to zajmie jej kilka dobrych dni. Po kilkunastu godzinach drogi weszła do lasu. Tym razem było umiarkowanie na dworze. Ani za ciepło, ani za zimno. Korony drzew utrudniały trochę położenie słońca, ale Sharlea sobie poradziła. Po przejściu przez las i przekroczeniu niewielkiej rzeki znalazła się prawie na miejscu.

Dotarła do miejscowości Luskan, a za nim była Kamienna Przyłbica. Tylko musiała jeszcze obejść Góry zwane Grzbietem Świata.
Już prawie koniec tej wędrówki - pomyślała dziewczyna. Przekroczywszy rzekę Mirar znalazła się na miejscu. Kolejne góry były na jej trasie tym razem dużo większe i bardziej rozległe, bo ciągnęły się aż po Zimny Las, hen na północy Faerunu. Ujrzała ładny zameczek, i drzwi które się powoli zamykały.
-Ej chwila! Zaczekajcie na mnie! - krzyczała kobieta i biegła ile sił w tych elfich nogach zostało. Na ostatkach sił udało jej się przecisnąć przez drzwi. Oparła dłonie na kolanach.
Jak zawsze spóźniona - pomyślała łapiąc głębsze wdechy. Spojrzała na wprost prostując się. Spojrzała na psa. Hakan też był zmęczony.
O niezła zgrajka ludzi i nieludzi - pomyślała dziewczyna idąc w kierunku, tego który przemawiał. Chyba się nas spodziewał skoro mówi, że “nasze” pokoje są gotowe.
-Tak, tak witajcie. Dacie jakieś krzesło? - zażartowała Sharlea. W końcu elfy słyną z dowcipów. Usiadła na przydrożnym krześle i popatrzyła po zebranych, jeden pół-ork, krasnal, człowiek bardka, człowiek czarodziej. Hm można się przyzwyczaić, ale mogło być lepiej.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036

Ostatnio edytowane przez Adi : 28-06-2017 o 16:05. Powód: Drobna korekta
Adi jest offline