Przeborka z Gryfiego Gniazda, człowiek, barbarzyńca, 32 lata, 208 cm
Wystarczył nawet pobieżny rzut oka na kobietę, by rozpoznać w niej barbarzynkę, członkinię jednego z dzikich plemion, które od wieków żyły w dziczy i zajmowały się głównie napadami na bardziej cywilizowane okolice. Postury co najmniej półorka, wysoka, szeroka w ramionach, o dłoniach jak dwa bochny chleba i sylwetce w której więcej było z masywności rozłożystego dębu, niż gracji subtelnej kobiety - prezentowała sobą ten rodzaj ludzi, którzy rodzili się tylko na surowej Północy i tam potrafili przeżyć.
Prosta i nieco toporna, poorana bliznami twarz o mało subtelnym wyrazie, szare, zapadnięte oczy i mysie włosy spięte w chudy warkocz dopełniały obrazu osoby, która mało dba o swoją urodę czy wrażenie jakie robi, skupiając się na bardziej pragmatycznych sprawach. Za to ekwipunek kobiety był pierwszego sortu:
masywny koń, na którym jechała, objuczony był porządnie wypchanymi jukami, a sama barbarzynka ubrana była w mithrilową kolczugę i solidne ubranie; zza jej pleców wystawała rękojeść potężnego, pięknie wykutego
miecza.
Trzymała się na dystans od ludzi, z którymi przybyła, i widać było że nie do końca pewnie czuje się w zamieszaniu, jakie towarzyszyło przyjazdowi karawany. Z nikim nie rozmawiała z początku, niemniej jednak po Phandalin rozglądała się ciekawie i z zainteresowaniem, szczególnie długo wzrok zatrzymując na karczmach... i kuźni. Oraz na wszystkich tych osobach, które noszonym ekwipunkiem - a bronią w szczególności - odbiegały od zwyczajnego mieszkańca osady.
Paszcza. Sylwetka.