Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2017, 12:23   #7
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Dowódca twierdzy przywitał serdecznie przybyłych najemników. Stawiło się ich pięciu w tym dwie kobiety. Jednak Thorram Axebeard nigdy, ale to przenigdy nie oceniał nikogo po wyglądzie. O wartości krasnoluda, człowieka, elfa czy kogokolwiek innego świadczyły jego czyny i tego się w życiu trzymał.
Potocznie mówi się, że każdy krasnolud rodzi się z toporem w ręce, ale i równie dobrze z kilofem. Rzeczywiście żadnemu krasnoludowi walka nie była obca. Jednak tu w Kamiennej Przyłbicy woleli się skupić na górnictwie i kowalstwie. Dlatego też potrzebowali najemnej siły uderzeniowej, świeżej krwi, kogoś zewnątrz. Kogoś zdesperowanego lub zmotywowanego wysoką nagrodą. Kogoś nie związanego z zaistniałą tu sytuacją ani też bezpośrednio w nią uwikłanego. Krasnolud wierzył, że takich właśnie ludzi wynajął.



Dla każdego z nich przygotowany był oddzielny pokój, a kolacja powitalna aż emanowała przepychem. Stoły uginały się od tac z różnego rodzaju mięsiwami, kiełbasami i drobiem, a zapasy wina i krasnoludzkiego piwa mogły przyprawić o zawrót głowy. Wszystko to żeby pokazać przybyszom, że traktowani są poważnie, a obiecana sowita nagroda jest jak najbardziej rzeczywista. Thorram Axebeard dopilnował tego wszystkiego osobiście.
Wszyscy już byli na swoich miejscach. Thorram Axebeard siedział w centralnym miejscu stołu jak na dowódcę twierdzy przystało i popijając krasnoludzkie mocne obserwował i przysłuchiwał się czekając aż gwar się nieco uspokoi.

Szaroskóry wielkolud parsknął na słowa gadziego czarownika.
- Połowa zapłaty teraz to stukrotnie większe szanse na to, że nic nie zrobisz, podwiniesz kiecę i spierdolisz gdzie pieprz rośnie… - Po nieco dłuższej chwili, jaka mogłaby być uznana za pozwalającą wziąć oddech, dodał - Bez urazy.

Krasnolud musiał wtrącić swoje słysząc rozmowę półczłeka i czarodzieja
- Nie ucieknie już ja tego dopilnuje, zresztą nie było mowy o zaliczce w zleceniu - poza tym ewentualny pogrzeb też kosztuje no chyba, że chcesz sczeznąć pod jakimś głazem, co? Wyszczerzył swe zęby, po czym klepnął czarodzieja w ramię.
- Ale nie bój nic - ciągnął -[i] nie pozwolę ci zginąć no chyba, że sam się będziesz pchał śmierci w ramiona.

-Przecież i tak wrota są zamknięte - mruknęła pod nosem Tajga, zirytowana wtrętem nowego kompana. Nie ma to jak pogrzebać negocjacje nim jeszcze zostały rozpoczęte. Kretyn.

- Ooo, no to my się chyba nie polubimy. - Powiedział Panril wskazując palcem na Kurga, a następnie machając nim na bok, jakby chciał pokazać dziecku, że czegoś mu nie wolno.
-Panie Thorram Axebeard, pan go nie słucha. - Powiedział do krasnoludziego przywódcy, machając po raz kolejny dłonią w powietrzu w stronę półorka. - Wie pan, on jest dobry w tym co robi, to widać, ale na negocjacjach się nie zna za grosz. Poza tym, pani Tajga ma rację. Jakbyśmy mieli uciec? Przez zamknięte wrota? No przecież nikt tu nie jest czarodziejem… Zaraz… Ee... No w każdym razie, panie Thorram, to jak będzie? Dogadamy się?- skończył swój wywód Panril.

- Po co te waśnie już na początku naszej znajomości, starczy strzępienia języków - stwierdził krasnolud - Wysłuchajmy najpierw naszego zleceniodawcy Spojrzał na Thorrama Axebearda - Niech Pan mówi Panie Thorram .

Łaskawie pozwalamy, dokończyła w myślach Tajga i schowała uśmiech w kielichu z winem.

- Racja - stwierdził Kurg - Mów pan

Thorram Axebeard odstawił kufel i podniósł rękę na znak, że ma zamiar mówić. Gwar umilkł momentalnie.

- Witam was jeszcze raz w naszych skromnych progach. Ucinając od razu plotki i spekulacje nie mam mowy o żadnej zaliczce, a wy jako najemnicy zakładam, że do takiej wyprawy jesteście dobrze przygotowani mentalnie, fizycznie i sprzętowo. Nie wiem jak długo wam zajmie wykonanie zlecenia, ale na ten okres macie u nas w twierdzy gościnę strawę i co tylko potrzeba w rozsądnych granicach. Możecie tu wracać odpocząć, nabrać sił, wyleczyć rany - oby nie ale musimy być realistami lub też zostawić łupy, które nie wątpię, że znajdziecie, a które wedle naszej umowy należą się wam. Możecie je zachować, spieniężyć czy też przetopić i przerobić na inne przedmioty korzystając z naszych kuźni oraz usług kowalskich.

Przerwał na chwilę i pociągnął kilka potężnych łyków piwa. Odstawił kufel i kontynuował.

- Gdyby problemem byli jedynie duergarowie to byśmy wam w ogóle głowy nie zawracali i poradzilibyśmy sobie sami z oczyszczeniem kopalni. Głównym problemem są jednak drowy i ta ich cała enklawa. Na początku był to mały przyczółek kilku drowów. Nie potrzebnie wtedy zbagatelizowaliśmy ten temat, bo trzeba to było załatwić wtedy szybko i krwawo. Teraz to jest już cała enklawa, a z tego co doszły mnie słuchy już nawet mają tam prawdopodobnie świątynię by czcić tam jedno z tych ich plugawych bóstw. Tak więc żeby nie przynudzać. Żeby rozwiązać zaistniały tu problem trzeba się dobrać do enklawy drowów, a żeby to zrobić i tak musicie przejść przez kopalnie czyli trzeba zacząć od kopalni i od panoszących się tam duergarów. Jutro wskażę wam najlepszą drogę jak tam się dostać. Teraz zaś zapraszam na ucztę. Jedzcie i pijcie do syta. Jutro czeka was początek pracy, do której zostaliście wynajęci.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline