Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 22:56   #5
Hammen
 
Reputacja: 1 Hammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputację
Mark Degas

Nie śpiesząc się, Mark schował pager do wewnętrznej kieszeni kurtki, zastanawiając się jakie tym razem zadanie zostanie mu przydzielone. Jego kroki rozbrzmiewały echem po zasłanej ciemnościami ulicy. Tylko gdzieniegdzie paliły się pojedyncze latarnie, rozjaśniając drogę. Degas kierował się w stronę ustawionego na wysokim słupie neonu, oznaczającego stację paliw otwartą 24 godzin na dobę. „Że też komuś chce się pracować o tej porze”- pomyślał mężczyzna, wdychając całą piersią cudownie chłodne, wilgotne powietrze. W Chicago rzadko można było uświadczyć tak błogiej ciszy; tak cennego spokoju, który tylko co pewien czas naruszany był przez przejeżdżające pojedyncze samochody.

Degas dochodząc do stacji odruchowo spojrzał na ceny benzyn. Z ponurą miną pokręcił głową zauważając, że przez ostatnie miesiące paliwa znowu poszły w górę, co nie wróżyło dobrze jego i tak nie będącemu w najlepszej kondycji kontu. Idąc na tyły stacji paliw, mężczyzna uporczywie przecierał oczy, starając się w ten sposób przegnać senność ciążącą na powiekach.

Nacisnąwszy klamkę wszedł do pomieszczenia wyłożonego, w większości popękanymi szarymi płytkami. W toalecie zapach nie był najprzyjemniejszy, ale Mark nie zwracał na ten przykry fakt uwagi. Podszedł do lustra. Spoglądał w przekrwione oczy czterdziestoletniego mężczyzny, który sądząc po minie, był zmęczony nieciekawą rzeczywistością, w której na każdym kroku czyhała nagła śmierć. Odkręcił kurek, który najpierw kilkukrotnie prychnął, aby potem ochlapać t-shirt mężczyzny strumieniem zimnej wody. Mark przemył twarz , po czym ponownie spojrzał w uszkodzone lustro. –No- wyszeptał z zadowoleniem. Teraz wyglądał o kilka lat młodziej, a na pewno udało mu się przegnać senność i zmęczenie.

Nie osuszając twarzy wyszedł z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi. Delikatny powiew wiatru dodatkowo orzeźwił mężczyznę, który właśnie wsiadał do czteroletniego, dokładnie wymytego Forda Rangera (Pick Up).

Mark rozsiadł się w fotelu kierowcy, wypuszczając głośno powietrze. Nigdzie nie czuł się bezpieczniej, niż za kółkiem swojego wozu. Odpalił silnik, który zamruczał cicho, jak zadowolony kocur. Wyciągnął z kieszeni woreczek i wrzucił go do skrytki, obok siedzenia pasażera. Następnie sięgnął po srebrną menażkę leżącą na siedzeniu obok. Odkręcił, aby tuż po chwili pociągnąć z niej jeden spory łyk. – Nie ma to jak Whisky, na rozpoczęcie nowego dnia- powiedział patrząc na zegarek. 6:00. Zakręcił buteleczkę i włączył radio wsłuchując się w poranne wiadomości, a następnie powoli dodał gazu, kierując się pustymi uliczkami w stronę odległego celu.
 
__________________
"The eagle's eye is hiding something tragic
but in this night the red wine rules in me"
Hammen jest offline