Jose odrzucił spory kawał drewna, leżący mu na klatce piersiowej, wstał i otrzepał się. Spojrzał na Elizabeth, która z lekkim przestrachem patrzyła na ranę. Rana nie była duża, ale lekko krwawiła... najwidoczniej nadziała się na ostry odłamek drewna albo kawał metalu. Usłyszawszy jej prośbę, odparł - Jasne... już idę
Oddalił się na chwilę do jej plecaka, i faktycznie znalazł tam bandaż. Zaniósł go jej i patrzył, jak owija go sobie wokół dłoni, uprzednio polewając ranę wodą dla oczyszczenia.. Spojrzał na Terry'ego. - Może być pomógł? Jak widzisz, wszystko nam zasypało.
Nie czekając na niego, zaczął rozgrzebywać gruz w poszukiwaniu plecaka. |