Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2017, 20:54   #6
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Przebudzenie ze stazy było wredne jak zawsze. Zawroty głowy, wywracający się żołądek, ogólnie fatalne samopoczucie… Violet spojrzała po pozostałych, i zacisnęła pięści. Skoro oni się jakoś trzymali, nie mogła być gorsza. Pierwszy niepewny krok, drugi, trzeci… słaby uśmiech, środkowy palec prawej dłoni wyciągięty w kierunku Thompsona.

Trzeba się rozruszać, pobudzić ciało do działania. Przeszła ledwie kilka kroków, słuchając co ma w te chwili do powiedzenia kapitan, po czym padła na podłogę. Ale nie jak jakaś lalunia, padła po wojskowemu, by zaraz zacząć robić pompki. 1, 2, 3… 5… 9… 14… 20. Poczuła się lepiej, choć i głodna. W drodze do szafki, by się ubrać, jeszcze na szybko zajęła się drążkiem do podciągania. 1, 2... 4… 7… 9… 15. Skończyła te popisy szczerząc ząbki do trzech pozostałych “zbrojnych”.

~ * ~

Szybki prysznic, szybki posiłek z automatu żywnościowego. Lepsza zupa niż nic… mała odprawa z całą załogą, przedstawienie obecnej sytuacji. Dziwy nad dziwami, sprawa nietypowa, własny statek uszkodzony, do tego Arka-straszydło, czy jak tam się takie nazywało… odwiedziny w toalecie. Więc i od środka już odtajała.

Pancerz, nóż, pistolet, karabin, kilka dodatków. Violet uśmiechnęła się pod nosem, szykowała się 100% draka, skoro kapitan kazał zabrać broń. Nie wiadomo, co tam na nich czekało, może odwaliło załodze Arki, zrobili jakiś przewrót, wybili się wzajemnie, może zaraziło ich jakieś paskudztwo z odwiedzanych planet, “coś” zagnieździło się na Arce, sabotaż? (meh), może w końcu ktoś obcy przejął kontrolę nad ogromnym statkiem? Możliwości było wiele, w każdym bądź razie, w końcu działo się coś nietypowego, coś co nie było rutyną, a ona w samym środku. Nie zawiedzie Louisa, oj nie!

~ * ~

Pustka, cisza, ciemności.

Brak załogi, brak oznak, iż ktoś tu jeszcze żył. Spięta i gotowa “V” przesuwała się na przedzie sporej grupki, z karabinem gotowym do otwarcia ognia. Owszem, kapitan wydał rozkaz, by strzelać w ostateczności, by strzelać, gdy do nich strzelą, jednak Violet i tak wolała być naprawdę przygotowaną na wszelkie możliwości, a gdy zajdzie już taka konieczność, nie tracić czasu na odbezpieczanie broni i możliwość zarobienia czymś w bebechy.

- “System podtrzymywania życia działa, ale jeśli nie musicie to nie ściągajcie hełmów. Nie wiemy co tu się stało, a możliwym scenariuszem jest jakaś epidemia.” - Powiedział Walter, a Violet z dłonią już przy hełmie, zatrzymała się w pół ruchu. Dla ściemy poklepała się po nim, czy to po lampie na nim.
- Może macie jakieś… “dingsy”, żeby sprawdzić co z powietrzem? - Burknęła, zezując na Ceskę, Cotisa i Lunę. Dokładnie w tej kolejności.

….

Wzrokiem omiatając najbliższy teren, jak dziesiątki razy ćwiczyła, jak tuziny razy już wprowadzała w czyn na badanych planetach, znów była na czele pochodu, idąc krok za krokiem w półmroku Arki IAV Hope. W końcu, gdy się rozdzielono, gdy Luis wydał rozkazy, a grupa w której się znajdowała, natknęła się na pierwszą przeszkodę, przysłuchiwała się dyskusji odnośnie wind, i dalszego postępowania.
- Ej, a może są tu gdzieś jakieś zwykłe, pierniczone schody? - Wtrąciła się w rozmowę, i wielkie dumanie nad tym co i jak dalej.




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline