Oskar von Hohenberg. Warchoł, hulaka, miłośnik dobrego wina i pięknych dziewek. A ostatnio również kości i kart. Ścigany listem gończym w rodzinnym Averlandzie, włóczy się po Imperium, szukając rozrywek godnych jego stanu. Towarzyszy mu doborowa kompania, która w ostatnim czasie powiększyła się o nowych członków.
Szlachcic szedł drogą, razem z towarzyszami, trzymając za uzdę konia. Dzisiejszego dnia miał wyjątkowo dobry humor i wesoło nucił sobie jedną z żołnierskich piosenek. Sam nie wiedział dlaczego. Transportowali rannego towarzysza, nie mieli zapasów, ich ubrania były pobrudzone. -Hm... Fortenhaf... To bardzo dobry pomysł! Podobno terazjest tam organizowany festyn. I podobno sprowadzają wina z Averlandu. Jeśli to prawda, to świetnie. Sceznąć można od tych ostermarskich sikaczy i tanich win, sprowadzanych nie wiadomo z jakiego zadupia. Bo po czym można poznać averlandzkie wino. Po pierwsze towarzysze, po bogatym smaku, który w momencie spróbowania wybucha nagromadzeniem słonecznych winogron, dojrzewających wśród pięknych nizin Averlandu i zbieranych przez wyglądające jak piękne duchy leśne półnagie białogłowy. W przeciwieństwie do tych tanich, północnych napojów mających przypominać wino, lecz mającym z nim niewiele wspólnego. Różnica jest naprawdę widoczna. Wino południowe wabi swoim zapachem i kusi smakiem. Wino północne odstrasza i powoduje, że wolisz je wylać na podłogę niż męczyć swoje gardło.
Kontynuował swój wywód aż prawie do samych granic miasteczka. Dopiero gdy zobaczył z daleka palisadę, umilkł.
Zgodnie z dobrze poinformowanymi źródłami Oskara, a dokładniej podróżnym spotkanym w poprzedniej karczmie, w mieście odbywał się festyn. Szlachcic znalazł się w swoim żywiole. Zabawa, tańce, dużo wina, wiele pięknych dziewek, może nawet znajdzie się osoba grająca w karty.
Za nim jednak mógłby dołączyć do zabawy, to jednak musiał, razem z towarzyszami, zakwaterować się w karczmie. Skierowano ich do zajazdu, podobno gromadzącego wyższe warty społeczne osady. -Masz srebrną monetę i opiekuj nim się jak własną matką- powiedział chłopcu stajennemu, oddając mu wodzę swojego konia. Następnie wszedł za Ottem do karczmy. -Czołem waszmościom!- krzyknął, wchodząc do przybytku. Rozejrzał się po całym pomieszczeniu, następnie poszedł za magiem do karczmarza. |