Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2017, 23:38   #5
Ismerus
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Oskar von Hohenberg. Warchoł, hulaka, miłośnik dobrego wina i pięknych dziewek. A ostatnio również kości i kart. Ścigany listem gończym w rodzinnym Averlandzie, włóczy się po Imperium, szukając rozrywek godnych jego stanu. Towarzyszy mu doborowa kompania, która w ostatnim czasie powiększyła się o nowych członków.

Szlachcic szedł drogą, razem z towarzyszami, trzymając za uzdę konia. Dzisiejszego dnia miał wyjątkowo dobry humor i wesoło nucił sobie jedną z żołnierskich piosenek. Sam nie wiedział dlaczego. Transportowali rannego towarzysza, nie mieli zapasów, ich ubrania były pobrudzone.

-Hm... Fortenhaf... To bardzo dobry pomysł! Podobno terazjest tam organizowany festyn. I podobno sprowadzają wina z Averlandu. Jeśli to prawda, to świetnie. Sceznąć można od tych ostermarskich sikaczy i tanich win, sprowadzanych nie wiadomo z jakiego zadupia. Bo po czym można poznać averlandzkie wino. Po pierwsze towarzysze, po bogatym smaku, który w momencie spróbowania wybucha nagromadzeniem słonecznych winogron, dojrzewających wśród pięknych nizin Averlandu i zbieranych przez wyglądające jak piękne duchy leśne półnagie białogłowy. W przeciwieństwie do tych tanich, północnych napojów mających przypominać wino, lecz mającym z nim niewiele wspólnego. Różnica jest naprawdę widoczna. Wino południowe wabi swoim zapachem i kusi smakiem. Wino północne odstrasza i powoduje, że wolisz je wylać na podłogę niż męczyć swoje gardło.

Kontynuował swój wywód aż prawie do samych granic miasteczka. Dopiero gdy zobaczył z daleka palisadę, umilkł.
Zgodnie z dobrze poinformowanymi źródłami Oskara, a dokładniej podróżnym spotkanym w poprzedniej karczmie, w mieście odbywał się festyn. Szlachcic znalazł się w swoim żywiole. Zabawa, tańce, dużo wina, wiele pięknych dziewek, może nawet znajdzie się osoba grająca w karty.

Za nim jednak mógłby dołączyć do zabawy, to jednak musiał, razem z towarzyszami, zakwaterować się w karczmie. Skierowano ich do zajazdu, podobno gromadzącego wyższe warty społeczne osady.
-Masz srebrną monetę i opiekuj nim się jak własną matką- powiedział chłopcu stajennemu, oddając mu wodzę swojego konia. Następnie wszedł za Ottem do karczmy.

-Czołem waszmościom!- krzyknął, wchodząc do przybytku. Rozejrzał się po całym pomieszczeniu, następnie poszedł za magiem do karczmarza.
 
Ismerus jest offline