Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2017, 16:19   #4
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Bertrand również odpowiedział uśmiechem na uśmiech. Pogładził się po zadbanej czarnej brodzie, dodającej mu lat, faktycznie miał ich tylko dwadzieścia trzy. Wokół oczu utworzyły się charakterystyczne zmarszczki, cechujące ludzi wesołych. Wbił okuty trzewik halabardy w ziemię.
- Bertrand Ledren sługa i obrońca Lathandera.
Przy tych słowach pochylił się, wyciągając dłoń wielką niczym bochen chleba do uścisku. Zwyczaj ten przyjął od mieszkańców Dolin.
- Przy saniach i sforze to Bea, moja wychowanica i zarazem uczennica, akolitka Pana Poranka. Dobrześ to wykoncypował Dolonie, tak sprowadza nas ogłoszenie.

Niziołek przytaknął i wyciągnął dłoń do uścisku, aczkolwiek na różnicę wielkości ich dłoni mógł złapać co najwyżej dwa palce. Niemniej miło było spotkać kogoś tak życzliwego. Do tego okazało się, iż jego przypuszczenia były słuszne i dziewczyna rzeczywiście była z nim. Nie zakładał, że tak blisko, ale ogólnie miał.
- Skoro już mówimy o ogłoszeniu, to może znajdziemy kogoś, kto rzeknie o tym coś więcej? Nie ma sensu trwać dłużej na tym mrozie - rzekł, aczkolwiek po nim nie było widać ani śladu jakiegokolwiek dyskomfortu. Ba, po chwili zastanowienia można by zadać sobie pytanie jak to możliwe skoro ma na sobie zaledwie cienki płaszcz, nabijaną kamizelkę, koszulę, spodnie oraz buty, aczkolwiek bystrzejsze oko bez problemu dostrzegało tu i ówdzie kawałek srebrnej kolczej siatki.
- Pamin pewnie chciałby sobie już odpocząć, prawda mały? - rzekł smyrając psa za uchem.

Kapłan dokończył rozpinanie zimowego płaszcza, miał trochę zabawy z odpinaniem drewnianych kołeczków z kordonkowych szlufek. Teraz, gdy nie owiewał go wiatr wywołany pędem zaprzęgu, było mu w nim gorąco. Powolnym truchtem od sań podbiegła Samum, jej duży, szczenny brzuch kołysał się przy każdym kroku. Za nią podążyło kilkoro dzieci, zatrzymały się jednak widząc, iż suka schowała się za swym panem. Patrzyła przy tym z takim wyrzutem na Bertranda, że ten przykląkł wyciągnął dłoń i potarmosił sukę za uszami.
- Nie dają ci spokoju. Samum powinnaś się już przyzwyczaić do dzieci.
Suka tylko ziewnęła, po czym kłapnęła zębiskami. “To nie moje szczeniaki. Przeszkadzają mi.” Zdawało się mówić jej zachowanie. W tym czasie psy, którym Bea sprawdziła łapy, szukały sobie bezpiecznego od dzieciarni miejsca, na dachu pobliskiego domostwa. Bertrand dał suczce znak noga.
Pogładził na szczęście jeden z intarsjowanych drewnem jazodrzewu symboli Latchndera na wykonanym z ciemnodzrzewu drzewcu halabardy, nim ją wyjął z podłoża. Symbole te w świetle nieustającej pochodni, rzuconej na grot halabardy, świeciły własnym blaskiem tak, że zdawać się mogło, iż symbole świecą blaskiem poranka. Bertrand sam wykonał swą broń zgodnie z zasadami wiary, mówiącej, że przedmioty muszą być jednocześnie użyteczne i piękne. Po obu stronach toporzyska halabardy złociły się również symbol Lathandera.
- Ta chata wygląda na najokazalszą. - wskazał dłonią, na olbrzymią piętrową chatę stojącą przy głównym placu wioski.
- Tam też zapewne znajdziemy kogoś, kto będzie nam umiał odpowiedzieć o tym ogłoszeniu.
- Masz rację, chodźmy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 09-07-2017 o 20:59.
Cedryk jest offline