Młoda kobieta o krępej budowie ciała przyniosła wino i puchary. W tym czasie uważny obserwator dostrzegłby cień zwątpienia na twarzy gospodarza. Trwał on jednak tylko krótki moment. - Oczywiście szlachetny Panie, będzie jak zechcecie. Skosztujcie proszę wina szczodry Panie, a kosztami noclegu głowy sobie nie zaprzątajcie. Dla tak znakomitego i hojnego Pana, któremu służy radą magister ledwo złota korona od łóżka.
Mężczyzna w lekkim ukłonie wycofał się o krok. - Będę oczekiwał na wasz znak Panie. Wołajcie jak tylko będziecie czego potrzebować.
Gospodarz zostawił Was samych, porywając za sobą służkę. Tłumaczył jej coś przez chwilę, a następnie wrócił do swych obowiązków.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |