Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2017, 15:44   #18
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Szczurołap mijał stragany ustawione w niemal każdym zaułku wokół placu i głównej ulicy. Głośno i bez skrępowania przeklinając naciągaczy, handlarzy odpustami i ściemniaczy posiadających na sprzedaż przedmioty o rzekomo magicznych właściwościach przemierzał uliczkę zwaną „doprzytułkową”. Uliczka charakteryzowała się tym, że prowadziła do kaplicy Shallya'i, przyświątynnej lecznicy oraz małego budynku dla obłąkanych. Była też ślepym zaułkiem od święta – czyli aktualnie – usłanym bezdomnymi na każdym wolnym metrze pobocza. Rozkładali się tu ci, którym z różnych powodów odmówiono miejsca w gospodzie a ze względu na lękliwość czy inne słabości bali się rozstawić namiot pod miejskimi murami na ściernisku nad rzeką.
Niezależnie od powodów zalegania na ulicy bezdomni zapewniali sobie uwagę straży miejskiej – chyba, że było święto. Wtedy strażnicy zajęci byli pilnowaniem, żeby im z baraków uposażenia złodzieje nie wynieśli i dzięki temu wszelkie żebractwo miało święty spokój. Jak to w święto.
- Tak się łajza od łajzy dzięki łajzie strzeże, do chuja - burnkął Svein pod nosem obserwując niemały tłumek na doprzytułkowej.

W wejściu do kaplicy mignęła mu postura Erny, akolitki i opiekunki całego zaułka. Było to jedyne miejsce w Fortenhaf do którego jurysdykcja sigmaryty Herberta nie sięgała. Svein dobrze się tu czuł, podobnie jak pacjenci lecznicy. Już by za nią podążył do wnętrza budowli lecz jego uwagę odwrócił charakterystyczny okrzyk:
- Leszcz, okoń, płotka! W dobrej cenie sprzedam!
Stary Freimaier ledwo już widział na oczy, ale siatki na rzece ustawiał jak mało kto. A ponieważ jego syn zostawił rodzinę dla poszukiwania bogactwa na szlaku stary był zmuszony do dystrybucji ryb. Do zaułka zawsze zajeżdżał na samym końcu, gdy na wozie zostały mu same małe lub nieświeżo pachnące sztuki. Nie był jednak jednym ze zdzierców, ceny dawał uczciwe a ponieważ ilość klientów po wjeździe w dzień świąteczny w zaułek mogła gwałtownie wzrosnąć Svein cofnął się kilka metrów i zatrzymał wóz łapiąc konia za uzdę.
- Dawaj mi leszcza głąbie bo ci się szczury w chałupie zalęgną - powiedział na powitanie z poszczerbionym uśmiechem.
- Co?
- Nie udawaj głuchego, Freimaier. Każdy cię tu, dziadu, zna. Dawaj leszcza.
- A bierz.


I tak, dokonawszy zakupu, szczurołap oddalił się spokojnie przed kaplicę przyjrzeć się kogóż tym razem bogowie skazali na cierpienie. Przysiadł na kawałku deski opartym na kamieniach i zajął ręce skrobaniem ryby a pozostałymi zmysłami badał otoczenie Erny.
 
Avitto jest offline